Kraje arabskie deklarują pomoc Sudanowi
Treść
Nasila się międzynarodowa presja na przerwanie ludobójstwa w położonej na zachodzie Sudanu prowincji Darfur. Miejscową ludność przed atakami arabskich bojówek próbuje chronić 7 tys. żołnierzy z międzynarodowych sił Unii Afrykańskiej. Jednak kończąca się 31 marca ich misja okazała się nieefektywna, a na jej przedłużenie brakuje pieniędzy.
W ubiegłym tygodniu stosunkowo ostro na sytuację w Sudanie zareagował prezydent USA George W. Bush, który zapowiedział wysłanie tam wojsk NATO pod egidą ONZ. Rada Bezpieczeństwa ONZ zaaprobowała taki pomysł, a sekretarz ONZ Kofi Annan ma do 24 kwietnia przygotować plany misji pokojowej "błękitnych hełmów". Problemem jednak może być stanowisko rządu Sudanu. Prezydent Omar Baszir zapowiedział już zamienienie Darfuru w "cmentarz", jeśli pojawią się tam wojska, które nie będą miały akceptacji jego rządu.
Dla nikogo nie jest tajemnicą, że rząd Sudanu popierał akcje arabskiej milicji. Szansą na przezwyciężenie kryzysu jest obecnie akcja państw arabskich, których szczyt wyznaczono na 28 i 29 marca właśnie w Chartumie. Zebrani już w stolicy Sudanu ministrowie spraw zagranicznych tych państw ogłosili, że misję Unii Afrykańskiej zastąpiłyby wojska państw arabskich, które wzięłyby na siebie także ciężar finansowania operacji. Pozwoliłoby to uniknąć obecności wojsk NATO, które po interwencji w Iraku nie są mile widziane w państwach muzułmańskich.
Prezydent Egiptu Hosni Mubarak twierdzi, że tego typu rozwiązanie zapobiegłoby "umiędzynarodowieniu konfliktu". Z pewnością pojawienie się wojsk arabskich byłoby także do przełknięcia dla władz Sudanu. Jednak problem w tym, czy arabskie wojska pokojowe potrafią zachować bezstronność. Inicjatywa krajów arabskich musi także znaleźć aprobatę ONZ.
W ciągu ostatnich 3 lat arabskie jednostki paramilitarnej milicji Dżandżawidów doprowadziły do ucieczki 2,5 mln murzyńskiej ludności prowincji, około 300 tys. osób zginęło.
Bogdan Dobosz
"Nasz Dziennik" 2006-03-28
Autor: ab