Krąg podejrzanych jest szeroki
Treść
Z Andrzejem Maciejewskim, ekspertem ds. wschodnich z Instytutu Sobieskiego, rozmawia Łukasz Sianożęcki
Która z hipotez na temat zamachu w moskiewskim metrze wydaje się Panu najbardziej prawdopodobna?
- Na dziś mamy trochę za mało faktów, a znacznie więcej domysłów. Rzucić jakiekolwiek oskarżenie jest bardzo prosto, a rzeczywistych sprawców moglibyśmy znaleźć z każdej strony. Możemy mówić o grupach czeczeńskich, o teoriach spiskowych dotyczących działań Federalnej Służby Bezpieczeństwa czy o grupach nacjonalistycznych, które w taki sposób świadomie chcą podsycić atmosferę wrogości wobec obcych. Krąg podejrzanych jest bardzo duży. Jednak radziłbym skupić się na faktach przy wydawaniu oceny. Tych faktów jest jednak wciąż za mało. To, co stało się w Moskwie, to bez wątpienia tragedia, która pokazuje jeden najważniejszy element - służby rosyjskie nie były skuteczne i nie zabezpieczyły swoich obywateli. Rodzi się więc pytanie, w jakim stopniu służby te potrafią skutecznie działać w kontrwywiadzie i zapobieganiu terroryzmowi.
Czytamy jednak w rosyjskich agencjach informacyjnych, że służby już wcześniej informowały w swoich biuletynach o możliwości zamachów w metrze...
- Rządowy analityk może napisać wszystko. Należy zapytać, na ile trafnie wskaże on zagrożenie. W tym wypadku wskazanie na możliwość zamachu w metrze wydaje się logiczne. Bo możemy wywnioskować, że takie samo zagrożenie istnieje na terenie Polski. Problem polega na tym, by jednak wskazać konkretnie - kiedy, kto, gdzie, jak i dlaczego planuje taki atak. I właśnie tego elementu zabrakło, a więc służby nie wywiązały się ze swojego zadania. Toteż pierwszą osobą, która powinna w tej sprawie stanąć przed prezydentem Miedwiediewem i premierem Putinem, jest szef FSB. Takie zachowanie służb nasuwa od razu tezę o tzw. wewnętrznej robocie, czyli o prowokacji służb mającej na celu wywołanie jakichś konkretnych skutków. Na przykład usprawiedliwienie zwiększonego zaangażowania Rosji na Kaukazie.
Jakie znaczenie mają takie hipotezy dla Rosji, a jakie dla opinii międzynarodowej?
- Myślę, że nie potrzeba zamachów w metrze, aby moskwianie, a także inni mieszkańcy Rosji mieli negatywny stosunek do Czeczenów. Jak już wspomniałem, jestem daleki od snucia teorii spiskowych i obarczania winą kogokolwiek. Dziś możemy przecież domniemywać, że służby np. chciały w ten sposób zwrócić uwagę na wątek etniczny, jednocześnie odwrócić uwagę obywateli od kłopotów gospodarczych i przykryć sprawę ostatnich protestów przeciwko premierowi. To też wydaje się prawdopodobne. Jednak, moim zdaniem, nie jest to właściwa droga. Nic bowiem konstruktywnego z tego nie wynika i przypomina to trochę wróżenie z fusów. Nie wchodźmy więc w wypowiedzi o charakterze propagandowym, a zostańmy przy tych analitycznych.
Na razie możemy opierać się jednak tylko i wyłącznie na hipotezach. Jeżeli przyjąć wersję o czeczeńskim ataku terrorystycznym, to jakie mogły być motywy Czeczeńców? Może to być zapowiedziane przed rokiem przeniesienie wojny z Rosją na teren jej miast?
- Wszelkie działania na Kaukazie mają jedną wspólną cechę: są długookresowe i trudne do wygaszenia. Nie jesteśmy jednak w posiadaniu dowodów, że był to atak czeczeński. Nie można wykluczyć przecież tego, że zamach może być związany z faktem, że Rosja udzieliła zezwolenia na przeloty nad swoim terytorium na teren Afganistanu. Jak zresztą widzimy, tego typu zamachy nie dotyczą jedynie Moskwy. Znamy przecież doskonale fakty z zamachów w Madrycie czy Londynie. Co jakiś czas słyszymy o działaniach terrorystycznych na terenie Stanów Zjednoczonych i nie zawsze są to przecież obywatele pochodzenia arabskiego. Ta złożoność jest więc tutaj bardzo duża.
W tym wypadku na muzułmanów ma wskazywać fakt, iż był to zamach samobójczy. Tego jednak także do końca nie potwierdzono...
- Dokładnie. Tak więc lepiej skupmy się na faktach. A obok tego, że zdarzyła się niewątpliwa tragedia, kolejnym faktem jest to, że służby zawiodły. To pokazuje faktyczną kondycję służb zabezpieczających. Nie działają one skutecznie. Jest to ich bardzo poważna wpadka.
Moskwa powinna obawiać się kolejnych ataków w najbliższych dniach?
- Jeśli mamy do czynienia z elementem terroryzmu związanego z grupami Al-Kaidy czy pokrewnymi, to możemy się spodziewać wszystkiego. Być może mówimy tu o początku działań, które mają znacznie większy zasięg. Być może nawet globalny. Tego też nie można wykluczyć.
Dziękuję za rozmowę.
Nasz Dziennik 2010-03-30
Autor: jc