Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kownacki: Pismo z MSZ to nie stanowisko rządu

Treść

Ministerstwo Spraw Zagranicznych upubliczniło wczoraj pismo, które Departament Polityki Bezpieczeństwa tego resortu wystosował do Kazimierza Kuberskiego, zastępcy dyrektora Biura Spraw Zagranicznych w Kancelarii Prezydenta. Jak podało MSZ, pismo to jest uzupełnieniem przesłanych wcześniej do kancelarii materiałów na szczyt NATO i dotyczy kwestii wyboru nowego sekretarza generalnego. Jak podkreślił szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki, dokument, jaki kancelaria otrzymała z MSZ, nie był stanowiskiem rządu, a jedynie "standardowym pismem" przesyłanym przez ministerstwo przed każdą wizytą zagraniczną prezydenta.

- To krótki dokument przesłany mailem, podpisany przez jednego z dyrektorów w MSZ, adresowany do jednego z pracowników Kancelarii Prezydenta tego samego szczebla. Może być wszystkim, tylko nie stanowiskiem rządu - zaznaczył Kownacki. Dodał, że stanowiskiem rządu nie może być "pisemko dyrektora w MSZ" z 2 kwietnia. Zdaniem szefa Kancelarii Prezydenta, twierdzenie, jakoby było inaczej, stanowi jedynie sugestie do niepotrzebnych rozmów. Podkreśla on również, że przy każdym zagranicznym wyjeździe głowy państwa odpowiedni departament MSZ przesyła sugestie do rozmów, podobne do tych z upublicznionego właśnie pisma. Kownacki zaznaczył ponadto, iż Lech Kaczyński mógł nie widzieć wspomnianego dokumentu. - Treści zawarte w piśmie trafiły do prezydenta, tylko przerobione - poinformował szef Kancelarii Prezydenta.
Jego zdaniem, jeśli rząd chciał przedstawić Kaczyńskiemu konkretne stanowisko - w tym przypadku wstrzymanie się z poparciem duńskiego premiera Andersa Fogha Rasmussena do czasu uzyskania jakichś konkretnych korzyści - wówczas z prezydentem powinien skontaktować się bezpośrednio sam premier Donald Tusk lub chociaż szef MSZ. Tym bardziej że podczas krótkiej rozmowy z Rasmussenem tuż przed szczytem NATO Lech Kaczyński miał od niego usłyszeć: "Mam poparcie Donalda Tuska". To zaś potwierdzałaby przeprowadzona 1 kwietnia telefoniczna rozmowa Tuska z Rasmussenem.
Kownacki zapewnił, iż kandydatura Radosława Sikorskiego na szefa NATO "nie miała żadnego poparcia", gdyż rząd nie umiał go pozyskać - w związku z czym próbuje się teraz zrzucić winę na prezydenta Kaczyńskiego. Ponadto - jak zaznacza Kownacki - oskarżanie głowy państwa, jakoby nie wykonał instrukcji rządu, jest "szczególnie perfidne", w sytuacji gdy Trybunał Konstytucyjny ma rozstrzygać w sprawie sporu pomiędzy premierem a prezydentem w sprawie tego, kto reprezentuje Polskę na szczytach Unii Europejskiej. - Pokazanie, że dochodzi do sytuacji, że prezydent lekceważy stanowisko rządu, będzie poważnym argumentem podczas rozprawy - podkreślił szef prezydenckiej kancelarii.
Zdaniem szefa klubu Platformy Obywatelskiej Zbigniewa Chlebowskiego, postępowanie prezydenta Kaczyńskiego w sprawie kandydata na sekretarza generalnego Sojuszu powinno skutkować postawieniem głowy państwa przed Trybunałem Stanu. - Jeżeli prezydent łamie stanowisko rządu, to proszę zajrzeć do Konstytucji, czym to grozi. To rząd ustala politykę zagraniczną. Dla mnie decyzja jest jednoznaczna - powiedział Chlebowski w Radiu Zet. Działania Lecha Kaczyńskiego nazwał "demolowaniem polityki zagranicznej polskiego rządu". - Pan prezydent, nie reprezentując stanowiska polskiego rządu w sprawie kandydata na szefa NATO, pozbawił Polskę możliwości uczestniczenia w pewnej grze, którą do końca wykorzystali Turcy - stwierdził Chlebowski. - Tu chodzi o interes państwa, nawet jeśli Radosław Sikorski nie miał szans. Toczyła się dyplomatyczna gra. Polska mogła grać również o instytucje europejskie. Ta cała sprawa była elementem szerszego polskiego planu - twierdził szef klubu PO.
W istnienie takiego planu powątpiewa szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Aleksander Szczygło. - Nie było instrukcji, dlatego że nie było koncepcji na ten szczyt. Po drugie, pan minister Sikorski nie został zgłoszony jako kandydat. W związku z tym powstaje pytanie: o co macie pretensje - dziwił się Szczygło.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński zaapelował do premiera Tuska o skłonienie szefa klubu PO do wycofania się z wypowiedzi na temat postawienia prezydenta przed Trybunałem Stanu.
Sam Lech Kaczyński, odnosząc się do tych oskarżeń, podkreślił, iż poza wypowiedzianymi w samolocie "dwoma zdaniami ministra Sikorskiego" nie było żadnych instrukcji.
Marta Ziarnik
"Nasz Dziennik" 2009-04-06

Autor: wa