Kowalczyk biegnie po medal
Treść
W niedzielę było bardzo dobre, ósme miejsce w biegu łączonym na 15 km, a jak będzie w czwartek? Na ten dzień Justyna Kowalczyk, nasza najlepsza biegaczka narciarska - a wraz z nią i my - czeka od początku 20. Zimowych Igrzysk Olimpijskich. Właśnie dziś reprezentantka Polski wystartuje w biegu na 10 km techniką klasyczną, a więc swym koronnym i ulubionym. Od niej samej deklaracji nie usłyszymy, ale jest naszą wielką nadzieją na sukces. Być może nawet na medal.
Oczy całej sportowej Polski zwrócą się dziś w stronę narciarskich tras w Pragelato, gdzie w najważniejszym biegu życia weźmie udział Justyna Kowalczyk. Jest w formie, czuje się doskonale i marzy o dobrym wyniku. Jakim? W niedzielę na 15 km techniką klasyczną była wysoko. Ósme miejsce wszyscy, łącznie z zawodniczką, przyjęli dobrze. Przyznała wówczas, że liczy na podobne wyniki w pozostałych startach, z wyłączeniem jednego - dzisiejszego. - Po nim oczekuję czegoś więcej - powiedziała, ale za nic w świecie nie chciała złożyć medalowych deklaracji. Jest szalenie ambitną, ale przy tym skromną osobą. - Nie zaliczam się do faworytek. To dobrze, bo na igrzyskach faworyci często nie wytrzymują presji, stawka pęta im nogi i ręce, a zawodnicy z drugiego rzędu potrafią to wykorzystać. Ja wolę pozostać w cieniu - powtarzała nieustannie. Trener Aleksander Wierietielny liczy na to, że jego podopieczna zajmie miejsce w okolicach piątego. - Czy możliwe będzie więcej, przekonamy się na trasie - mówi. Jego - i nie tylko - zdaniem klucz do sukcesu może leżeć w odpowiednim posmarowaniu nart. Zwłaszcza że prognozy pogody nie są najlepsze. W nocy miał spaść śnieg, na dzień zapowiadano ocieplenie. Tym samym serwismeni staną przed niebywale trudnym zadaniem przygotowania takiej mieszanki smarów, by narty jechały jak najlepiej. To wielkie wyzwanie, od którego zależeć może wynik. Nawet będąc w wielkiej formie, zawodnik ze źle posmarowanymi nartami szans nie ma żadnych. Dodajmy od razu - Justyna Kowalczyk jest w formie.
Z dużymi nadziejami oczekiwać będziemy także dzisiejszego startu naszych biatlonistek. Rozbudził je kapitalny występ Krystyny Pałki, która w poniedziałkowym biegu na 15 km zajęła szóste miejsce. Polka jako jedyna w stawce nie popełniła ani jednego błędu na strzelnicy i to pomogło jej w osiągnięciu życiowego sukcesu. Czy dziś może być podobnie? Na pewno będzie ciężej, bo nasza zawodniczka już odczuwa na sobie ciężar większych oczekiwań. Jeśli tylko go udźwignie, jeśli nadal podejdzie do wszystkiego na luzie i bez stresu - to kto wie? A być może dobrze wypadnie również jej bardziej doświadczona i rutynowana koleżanka z kadry - Magdalena Gwizdoń. Przekonamy się niedługo.
Wczoraj do drugiej rundy rywalizacji w short tracku na dystansie 1000 m awansował Dariusz Kulesza. W pierwszej rundzie w swym wyścigu nasz reprezentant zajął drugie miejsce, wyprzedził go jedynie Kanadyjczyk Eric Bedard. Nie udał się za to zupełnie start naszej dwójki saneczkowej - Krzysztofa Lipińskiego i Marcina Piekarskiego. Polacy zakończyli zmagania na torze w Cesenie na 17. pozycji (głównie przez bardzo słaby pierwszy przejazd), gorsi od nich byli tylko Rumuni. A wygrali austriaccy bracia Andreas i Wolfgang Lingerowie, którzy wyprzedzili Niemców Andre Florschuetza i Torstena Wustlicha oraz Włochów Gerharda Plankensteinera i Oswalda Haselriedera. Rok temu na tym samym torze bracia Lingerowie mieli bardzo groźny wypadek, Wolfgang złamał w nim nogę...
Piotr Skrobisz
"Nasz Dziennik" 2006-02-16
Autor: ab