Kosztowny brukselski CAP
Treść
Każda rodzina z Wielkiej Brytanii płaci 400 funtów rocznie na finansowanie  wspólnej polityki rolnej (CAP) - wyliczył brytyjski Związek Podatników. To daje  ponad 10 mld funtów rocznie, ale efekty tych wydatków są odwrotne od  zamierzonych, bo badania pokazują, że skutkiem tej polityki jest wzrost cen  produktów spożywczych o blisko jedną piątą.
"CAP to katastrofa.  Podczas gdy podatnicy czynią wszystko, co w ich mocy, aby zbilansować swoje  domowe budżety, by zaspokoić swoje potrzeby, nieodpowiedzialni biurokraci w  Brukseli marnotrawią miliardy" - powiedział w rozmowie z brytyjską gazetą "Daily  Express" Matthew Elliot z brytyjskiego Związku Podatników. "Nie tylko, że  pieniądze podatników są marnotrawione na biurokrację i dofinansowywanie  zamożnych, ale w rezultacie ceny żywności w sklepach są wyższe, niż gdyby nie  prowadzono tej polityki" - stwierdził. Dodał, że już najwyższy czas, aby  odzyskać kontrolę nad zarządzaniem rolnictwem oraz nad tym, na co są  przeznaczane pieniądze podatników.
W opinii Nigela Farage'a, przewodniczącego  United Kingdom Independence Party oraz eurodeputowanego grupy Niepodległość i  Demokracja, jedynym wyjściem z sytuacji jest opuszczenie przez Wielką Brytanię  struktur Unii Europejskiej. - Każdy kolejny premier Wielkiej Brytanii, podobnie  jak opozycyjni przywódcy, przy okazji każdych wyborów obiecuje reformę CAP,  jednakże później jej nie przeprowadza - przypomniał Farage. - Nigdy jej zresztą  nie dokonamy, ponieważ nie pozwolą na to Francuzi. Płacimy fortunę za żywność,  aby subsydiować bogatych posiadaczy ziemi - dodał. - CAP nie służy najlepiej  interesom rolników i konsumentów w całej Europie - oświadczyła brytyjska  minister do spraw europejskich Caroline Flint, która zapowiedziała  przeprowadzenie koniecznej, jej zdaniem, długofalowej reformy systemu. 
W  nieco bardziej umiarkowany sposób wypowiedziała się w rozmowie z "Naszym  Dziennikiem" irlandzka deputowana IND/DEM Kathy Sinnott. - Sądzę, że wspólna  polityka rolna jest ważna, tylko nie zawsze dobrze prowadzona - oceniła. -  Sądzę, że potrzebujemy po prostu większej liczby decyzji podjętych nie na  poziomie europejskim, ale lokalnym, regionalnym - tłumaczyła, dodając, iż  Bruksela nie jest w stanie w sposób właściwy wydać pieniędzy, ponieważ nie zdaje  sobie sprawy z rzeczywistej sytuacji w poszczególnych regionach.
Anna  Wiejak
"Nasz Dziennik" 2009-03-31
Autor: wa