Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kosztowne poprawki

Treść

Z ponad 180 poprawek do tegorocznego budżetu państwa, które rozpatrywał w środę do późnego wieczoru Senat, aż 170 należało do senatorów Prawa i Sprawiedliwości, którzy chcieli m.in. odwrócić część zmian wprowadzonych do budżetu w Sejmie przez PO i PSL, a tylko niewielka reszta do mających zdecydowaną większość w wyższej izbie parlamentu senatorów Platformy Obywatelskiej. Nikła aktywność senatorów PO w poprawianiu budżetu nie była jednak wynikiem braku chęci do pracy. Chyba każdy senator miał bowiem w zanadrzu swoją poprawkę związaną zazwyczaj z chociaż symbolicznym dofinansowaniem jakiejś lokalnej, na pewno ważnej inwestycji w jego okręgu, na którą może akurat niekoniecznie powinny iść pieniądze z budżetu centralnego. Spowodowana była natomiast dyscypliną, a jeżeli jej złamanie zagrożone jest sankcją finansową dla zgłaszającego poprawkę, na przykład 1 tys. zł za jedną, to zakaz okazuje się skuteczny. - Gdybym chciał zgłosić wszystkie swoje poprawki, to poszedłbym z torbami - narzekał jeden z senatorów Platformy. Wprowadzenie dyscypliny w PO w sprawie niezgłaszania do budżetu poprawek nieuzgodnionych z klubem potwierdza senator Tomasz Misiak (PO), szef senackiej Komisji Gospodarki Narodowej. - Dyscyplina to normalna procedura, ale o żadnym tysiącu kary mowy nie było - mówi Misiak. Jak zaznaczył, regionalne poprawki są "brudną formą załatwiania swoich lokalnych interesów, a tego w ten sposób robić nie wolno". Szefowi senackiej komisji gospodarki jako jednemu z nielicznych w Platformie pozwolono zgłosić poprawki do budżetu i - jak oświadczył - wcale za to nie płacił. - Nie było opłat. Trzeba było zgłaszać takie poprawki, które miały logiczną całość, a nie robić festiwal wszelkiego rodzaju poprawek, jak w przypadku senatorów PiS - tłumaczył Misiak. AKW "Nasz Dziennik" 2008-01-18

Autor: wa