Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kosowo traci stabilność

Treść

Kosowo oderwało się od Serbii niemal trzy lata temu, wczorajsze wybory to bezpośredni skutek najgłębszego kryzysu politycznego od czasu ogłoszenia suwerenności. Do rozpisania przedterminowych wyborów zmusił władze w Prisztinie rozłam w koalicyjnym rządzie Hashima Thaciego.
Według przedwyborczych sondaży szanse na zwycięstwo mają dwie główne partie dawnej koalicji - Demokratyczna Partia Kosowa (PDK) oraz Demokratyczna Liga Kosowa (LDK). W tej liczącej 2 miliony mieszkańców prowincji uprawnionych do głosowania było ok. 1,6 miliona ludzi - głównie Albańczyków, gdyż, jak wcześniej informowano, ponad 120 tys. Serbów, którzy mieli prawo udać się do urn, zbojkotowało wczorajsze głosowanie. O 120 miejsc w parlamencie ubiegało się 1265 kandydatów startujących z 29 list, w tym 7 albańskich i 8 serbskich. 20 mandatów jest z góry zarezerwowanych dla mniejszości narodowych, z czego 10 ma przypaść reprezentantom mieszkających w Kosowie Serbów.
Jak podkreślali obserwatorzy wczorajszych wyborów, miały być one swoistym testem Kosowa przed rozpoczęciem dialogu politycznego z Belgradem. Serbia bowiem do dziś nie uznała secesji prowincji. Obecnie domaga się od jej władz m.in. poprawy sytuacji mniejszości serbskiej mieszkającej na tym terenie. Od momentu ogłoszenia niepodległości kosowscy Serbowie doświadczają szykan zarówno ze strony władz regionu, jak i jego obywateli.
Nowo wybrany parlament będzie musiał zmierzyć się z ogromnymi problemami. Największą patologią niszczącą kraj jest przede wszystkim wszechobecna korupcja - na wszystkich szczeblach administracji i w sektorze publicznym. Niepokojący jest też stan gospodarki, gdyż wszystkie wskaźniki spadają systematycznie od lat. Alarmujący jest również poziom bezrobocia, w niektórych regionach sięgający nawet 48 procent. Dodatkowo nie spada poziom przestępczości.
Stosunki między partiami koalicyjnymi: Demokratyczną Partią Kosowa (PDK) oraz Demokratyczną Ligą Kosowa (LDK), pogorszyły się, gdy Trybunał Konstytucyjny orzekł we wrześniu, że były prezydent Fatmir Sejdiu nie może być jednocześnie prezydentem i przewodniczącym partii LDK. W następstwie tej decyzji szef państwa złożył rezygnację. W połowie października Sejdiu niespodziewanie wycofał z koalicji sześciu swoich ministrów, w wyniku czego rząd koalicyjny Hashima Thaciego (PDK) stracił większość parlamentarną i w głosowaniu nie uzyskał wotum zaufania, co doprowadziło do rozpisania nowych wyborów.
Ostatnie sondaże ogłoszone tuż przed rozpoczęciem głosowań dawały nieco większe szanse PDK. Prawdopodobnie jednak żadna z partii nie będzie w stanie stworzyć samodzielnej większości w parlamencie. Nowy lider LDK, burmistrz Kosowa Isa Mustafa, zapowiedział, że pomimo takiej sytuacji nie zamierza w nowym rządzie wchodzić w koalicję z PDK. Zwycięskiej partii pozostanie stworzenie rządu mniejszościowego lub próba wejścia w koalicję z ugrupowaniem Ruch Narodowy na rzecz Samookreślenia, który w wyborach startował po raz pierwszy i zajmuje obecnie trzecią pozycję w sondażach.
Wczorajsze wybory nadzorowało ponad 120 ekip dyplomatycznych pod auspicjami UE. Do tej pory Kosowo uznały 72 państwa, w tym 22 z 27 państw Unii Europejskiej, także Polska.
Łukasz Sianożęcki
Nasz Dziennik 2010-12-13

Autor: jc