Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kosowo chce niepodległości

Treść

Większość państw Unii Europejskiej przychylnie spogląda na dążenia Kosowa do uzyskania niepodległości. Jedynie Cypr wyraża swoje niezadowolenie, uważając, że może to stanowić niebezpieczny precedens. Rosja twierdzi zaś, że popieranie kosowskich roszczeń może stanowić naruszenie prawa międzynarodowego.

Sprawa Kosowa była jednym z głównych tematów, jakie zostały poruszone na posiedzeniu ministrów spraw zagranicznych UE, które odbyło się wczoraj w Brukseli. W kwestii tej nie było praktycznie żadnej rozbieżności zdań i większość unijnych państw zgodziła się przystać na ewentualną niepodległościową deklarację tego obszaru. Tylko jedno państwo, którego nazwy nie wymieniają żadne oficjalne komunikaty, usilnie domaga się rezolucji ONZ w tej sprawie. Mimo to prawie pewne jest, że chodzi o Cypr, gdyż już wcześniej cypryjscy przedstawiciele wypowiadali się negatywnie o dążeniach Kosowa.
Z punktu widzenia prawa międzynarodowego i zgodnie z rezolucjami ONZ Kosowo jest częścią Serbii, jednakże ich wzajemny status do tej pory nie był do końca ustalony. 10 grudnia minął ostateczny termin negocjacji między Serbami a Albańczykami, którzy stanowią 90 procent ludności podległej prowincji. Niestety nie przyniosły one jednak żadnych rezultatów, dlatego premier Kosowa Agim Ceku zwrócił się w tej sprawie o pomoc do UE, aby wreszcie zakończyć ten proces. Inni przedstawiciele kosowskich Albańczyków zadeklarowali potrzebę natychmiastowego rozpoczęcia konsultacji z kluczowymi partnerami z Unii, aby móc jak najszybciej ogłosić niepodległość.
Belgrad odrzuca wszelkie tego typu pretensje, oferując Kosowu tylko nieco większą autonomię. Stanowisko takie znajduje jednoznaczne poparcie Rosji, która otwarcie nie zgadza się na jakiekolwiek popieranie albańskich dążeń niepodległościowych. Rosyjskie MSZ uważa, iż postawa taka jest łamaniem praw międzynarodowych i może doprowadzić do wywołania niebezpiecznej w skutkach reakcji łańcuchowej na całych Bałkanach.
Łukasz Sianożęcki
"Nasz Dziennik" 2007-12-11

Autor: wa