Kościół pozostaje silny
Treść
Z siostrą Premą Peeris, franciszkanką misjonarką Maryi, rozmawia Maria Popielewicz Jakie są szanse, według Siostry, na poprawę sytuacji chrześcijan w Indiach? - Kilka dni temu odbyło się spotkanie przedstawicieli rządu z biskupami, którzy zwrócili się z prośbą o pomoc w odbudowaniu zniszczonych przez ekstremistów kościołów i kaplic, a także o zapewnienie chrześcijanom bezpieczeństwa, zwłaszcza w czasie zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia. Władze oczywiście wyraziły zgodę, prosząc jednak, by celebracje świąteczne odbywały się w małych grupach. Jednak te pozytywne działania władz, według mnie, są niestety pozorne i ukazują dwie twarze rządzących, którzy wobec biskupów zgadzają się z opinią, że prześladowania są złem i trzeba je ukrócić, a w rzeczywistości nie robią nic, by zapewnić chrześcijanom bezpieczeństwo. Chrześcijanie więc cały czas żyją w strachu. O ile na początku przemoc dotyczyła tylko stanu Orisa, obecnie już w 14 stanach dochodzi do ataków na wyznawców Chrystusa. Tam chrześcijanie nie ustają w modlitwie, organizowane są protesty, marsze, ale tak naprawdę nie wiadomo, kiedy zostaną za to aresztowani... Kilka tygodni temu do Orisy sprowadzono wzmocnione oddziały, które miały zapobiegać atakom na chrześcijan. Spełniają one swoją rolę? - Niestety, nie. Członkowie tych oddziałów sami się boją ekstremistów. Zresztą napastnicy wolą działać tam, gdzie oddziały prewencyjne mają mały dostęp - choćby w wioskach czy lasach, gdzie chrześcijanie próbują się ukrywać. Trzeba zauważyć, że atakowane są młode grupy chrześcijan. Ja mieszkam na południu Indii, tam chrześcijaństwo sięga czasów apostolskich. Katolicy są silną, wykształconą, dobrze sytuowaną grupą. Tam ekstremiści nie zaatakują. Jak ta dramatyczna sytuacja wpływa na chrześcijan w całym kraju? - Na pewno te prześladowania jeszcze bardziej jednoczą wierzących w Chrystusa. Ale muszę powiedzieć, że nie tylko. Także hinduiści i muzułmanie wyrażają swą solidarność wobec cierpienia chrześcijan. Zwykli obywatele również są przerażeni tymi pogromami, jednak ze strachu sami milczą. A tymczasem ekstremistyczne partie ciągle podsycają w ludziach nienawiść do chrześcijan. Wyraźnie widać, że obecne pogromy to przygotowywana od 30 lat akcja, by wyrzucić chrześcijaństwo z Indii. Czy Kościół mimo tych prześladowań może dalej działać, czy są powołania zakonne i do kapłaństwa z Indii? - Trzeba powiedzieć, że obecnie z Indii jest bardzo dużo powołań kapłańskich i zakonnych, także do naszego zgromadzenia. Kościół katolicki jest mocny, jednak ewangelizacja jest bardzo trudna. My pracujemy dla wszystkich - i hinduistów, i muzułmanów, i chrześcijan. Większość szkół, szpitali i uniwersytetów należy do Kościoła katolickiego. Myślę, że też to jest powód tych ataków. Ekstremiści straszą ludzi, że za kilka, kilkanaście lat katolicy będą rządzić naszym krajem. A przecież nam nie o to chodzi. My pomagamy najbiedniejszym, ubogim, dzieciom na ulicy, chorym, także na te najgorsze choroby jak trąd, w slumsach, w lesie wśród uchodźców czy wśród prostytutek. Nasza ewangelizacja to świadectwo życia wynikające z wiary w Chrystusa. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-11-21
Autor: wa