Kościół na czarnej liście komunistów
Treść
Sytuacja Kościoła katolickiego w Wietnamie staje się z każdym dniem coraz trudniejsza. O stałym zaostrzaniu kursu przez władze zarówno wobec wiernych, jak i kapłanów tego Kościoła świadczą choćby ostatnie szykany wobec redemptorystów, a także innych duchownych. Codziennie napływają nowe informacje na temat losu księży pracujących w tym kraju, którzy ciężkiej ręki reżimu co chwila doświadczają na swojej skórze.
W ostatnich dniach po raz kolejny wietnamskie organa bezpieczeństwa aresztowały znanego obrońcę praw człowieka ks. Thaddeusa Nguyena Va˙n Ly´. Duchowny, skazany na 8 lat więzienia w roku 2007, od marca ubiegłego roku ze względu na zły stan zdrowia przebywał w kurii biskupiej w Hue. Liczący 65 lat ks. Va˙n Ly´ należy do założycieli "Bloku 8406", formacji domagającej się położenia kresu rządom monopartyjnym w Wietnamie. Pomimo przebywania w areszcie domowym duchowny ujawniał przypadki gwałcenia przez partię i władze wietnamskie praw człowieka. Dotychczas w komunistycznym więzieniu spędził on ponad 15 lat swojego życia. O jego uwolnienie wielokrotnie apelowały władze Stanów Zjednoczonych, a także organizacje obrony praw człowieka.
Kolejnym przykładem jest sprawa redemptorysty o. Petera Nguyena Khaia, 41-letniego Wietnamczyka, który ze względu na prześladowania musiał opuścić swoją ojczyznę. Obecnie przebywa i pracuje w Rzymie i choć bardzo by chciał wrócić do rodzinnego kraju, wie, że póki rządy sprawują tam komuniści, jest to niemożliwe. - Jeśli wrócę, wtrącą mnie do więzienia i zabiją - mówi o. Khai. Jego jedynym "przestępstwem" jest nieukrywanie się ze swoją katolicką wiarą. - Rodzice nauczyli mnie, jak się modlić, i codziennie podtrzymywali w domu wiarę, jednakże nigdy nie mogliśmy iść do kościoła - wspomina redemptorysta, dodając, że wychował się w leżącej na północy kraju wiosce Phuc Nhac, w przeważającym stopniu katolickiej. - Gdy jako dziecko dowiedziałem się, że rząd nie pozwala wiernym gromadzić się w kościołach i uczestniczyć w Mszach św., to było dla mnie ciężkie przeżycie. W naszej wiosce nie było nawet księdza. Wiele osób rozpaczało z tego powodu - mówi. I tak w wieku 12 lat opuścił rodzinną miejscowość, by wstąpić do zakonu. Po latach formacji w ukryciu w zakonie redemptorystów w Sajgonie postanowił wrócić na północ Wietnamu, by móc służyć swoim bliskim posługą kapłańską. Po pewnym czasie okazało się, że był jedynym księdzem w tym regionie i dlatego musiał swoją posługę świadczyć licznym wiernym rozproszonym na dużym terenie, cały czas skrywając jednak swój stan kapłański. Po blisko 9 latach - jak sam to określa - "zabawy w kotka i myszkę" z władzami komunistycznymi w końcu dostrzeżono jego działalność i nakazano aresztowanie. Przełożony o. Khaia wydał mu polecenie natychmiastowego opuszczenia kraju. Tak też się stało.
Podobnie wygląda sprawa ks. abp. Josepha Ngo Quang Kieta, który dzięki swojej głębokiej wierze i determinacji był w stanie obronić swój kościół przed opresyjnymi władzami. Dziennikarka portalu VietCatholic.net Emily Nguy´en zwraca uwagę, że obecnie stał on się dla reżimu symbolem buntu i zagrożenia dla ich "niepodważalnego" (w ich opinii oczywiście) autorytetu. - Stało się to najprawdopodobniej wówczas, gdy stanął on przed biurem partii i wykrzyczał: "Wolność religijna to prawo, nie przywilej!". W reakcji na to wydarzenie komuniści od 2008 roku robili wszystko, aby pozbawić go funkcji arcybiskupa diecezji Hanoi - dodaje. Udało im się to w zeszłym roku, kiedy zastąpił go dotychczasowy koadiutor, 72-letni ks. abp Pierre Nguyy´n Van Nhon. Komunistyczne media tę watykańską decyzję próbowały wykorzystać propagandowo, przedstawiając ją jako sukces władz wietnamskich.
- Gdy już udało im się pozbyć niepokornego biskupa, wówczas ich następnym celem stali się redemptoryści, znani powszechnie ze swojego bardzo krytycznego podejścia do spraw kierowania krajem - podkreśla dziennikarka. Zakonnicy piętnują przede wszystkim przekazanie dużej części władzy Chińczykom, tak jak to było w przypadku zarządzania kopalniami boksytu, zamykanie do więzień wielu intelektualistów i naukowców jako "podmiotów zagrażających państwu", promocję aborcji czy prowadzenie ogólnie pojętej polityki niezgodnej z wartościami chrześcijańskimi. - Wszystko to sprawia, że redemptoryści będą już na stałe wpisani na czarną listę partii - zauważa Emily Nguyen. Niedawne aresztowanie o. Vincenta Pham Trung Thanha CSsR na lotnisku w mieście Ho Chin Minh tę tezę potwierdza. Przypomnijmy, że prowincjałowi wietnamskich redemptorystów w połowie bieżącego miesiąca uniemożliwiono udanie się do Singapuru na spotkanie prowincjałów swojego zgromadzenia pełniących posługę w Azji Wschodniej i Oceanii.
Łukasz Sianożęcki
Nasz Dziennik 2011-07-29
Autor: jc