Korupcja w szpitalu
Treść
26 osób objęto zarzutami w śledztwie w sprawie korupcji w służbie zdrowia prowadzonym od września ubiegłego roku przez mazowiecką policję. Wobec 9 zastosowano areszt tymczasowy, który sąd przedłużył w przypadku 8 osób. Jednak, jak zaznaczył prokurator apelacyjny w Lublinie Robert Bednarczyk, śledztwo nie dotyczy wysokich rangą urzędników resortu zdrowia. Sugeruje to tygodnik "Wprost" i za to minister Zbigniew Religa rozważa pozwanie go do sądu.
- Sprawa jest rozwojowa, "na biegu", i ze względu na dobro tego śledztwa uważam, że bardzo źle się stało, że nastąpił ten wyciek - powiedział Bednarczyk podczas wczorajszej konferencji prasowej, odnosząc się do tekstu w tygodniku "Wprost" na ten temat.
Prokurator, powołując się na dobro śledztwa, nie ujawnił, czego konkretnie dotyczy postępowanie prowadzone w Radomiu ani na czym polegał proceder przestępczy ujawniony w jednym z radomskich szpitali. Śledztwo prowadzi Wydział Antykorupcyjny Mazowieckiej Komendy Wojewódzkiej Policji w Radomiu. Chodzi o ordynatora oddziału ginekologicznego szpitala miejskiego w Radomiu i jego korupcyjne kontakty z pacjentami i przedstawicielami firm zaopatrujących szpital.
- Wśród 26 podejrzanych jest lekarz ze szpitala. 25 osób jest podejrzanych o wręczanie łapówek - poinformował Robert Bednarczyk. Prokurator stanowczo zdementował doniesienia "Wprost", jakoby w sprawę zamieszani byli wysocy przedstawiciele Ministerstwa Zdrowia, choć przyznał, że sprawa swoim zasięgiem obejmuje cały kraj.
Przeciwko tezom stawianym przez tygodnik zaprotestował Zbigniew Religa, minister zdrowia. W czasie wczorajszej konferencji prasowej poinformował, że resort rozważa skierowanie do sądu pozwu przeciwko "Wprost".
- Korupcja może się zdarzyć, ale dotyczy to konkretnych osób, które popełniły przestępstwo - powiedział Religa. - Nieuprawnione jest natomiast przekazywanie tej informacji w taki sposób, że wszyscy w opiece zdrowotnej, w tym wysokiej rangi urzędnicy, działają w ten sposób - dodał.
Doniesienia o umieszczaniu za łapówkę produktów na listach leków refundowanych uznał z absurdalne wiceminister zdrowia Bolesław Piecha. Również wiceprokurator generalny Jerzy Engelking potraktował je jako "mało prawdopodobne". Według niego, informacja taka nie została w toku śledztwa w żaden sposób potwierdzona, ale będzie jeszcze weryfikowana.
Adam Kruczek, Lublin
żródło:"Nasz Dziennik" 2007-04-11
Autor: mj