Korona dla Legii
Treść
Legia Warszawa może już powoli zacząć przymierzać koronę piłkarskiego mistrza Polski. Po sobotnim zwycięstwie z Zagłębiem Lubin ma już bowiem aż siedem punktów przewagi nad krakowską Wisłą. Broniącą tytułu "Białą Gwiazdę" zatrzymała w Kielcach tamtejsza... Korona. Do zakończenia rozgrywek pozostały już tylko cztery kolejki. Musiałoby się wydarzyć coś nieprawdopodobnego, by obie drużyny zamieniły się miejscami w ligowej tabeli. Po trzech latach rządów Wisły nadchodzi czas Legii.
Wisła jechała do Kielc bez Mauro Cantoro (najlepiej opłacany i jeden z najlepszych graczy ligi nie znalazł uznania u trenera Dana Petrescu), ale po komplet punktów. Gospodarze się odgrażali, ale po pierwszej połowie wszystko mogło być już ułożone. Dobrze grająca Wisła miała bowiem sporą przewagę i kilka sytuacji (Paweł Brożek, Jakub Błaszczykowski, Paweł Kryszałowicz), których jednak nie potrafiła zamienić na bramki. Kilkadziesiąt sekund po rozpoczęciu drugiej połowy gol padł, ale dla Korony. Po fatalnym kiksie Tomasza Kłosa Krzysztof Gajtkowski uderzył z dystansu i po chwili trybuny najpiękniejszego polskiego stadionu eksplodowały radością. Kielczanie objęli prowadzenie, goście ruszyli do odrabiania strat, mecz zyskał rumieńców. I znów Wisła miała sporo świetnych szans, ale w bramce gospodarzy kapitalnie spisywał się Maciej Mielcarz. Wynik już się nie zmienił. Załamani wiślacy chcąc marzyć jeszcze o obronie mistrzostwa, musieli usłyszeć korzystne dla nich wieści z Warszawy. Te nie nadeszły.
Legia nie zamierzała bowiem zwalniać niesamowitego tempa. Drużyna, która wiosną wygrywa wszystko, zwyciężyła po raz kolejny - a dokładnie dziewiąty z rzędu, co jest wyrównaniem jej rekordowego wyczynu sprzed lat. Sukces nie przyszedł jednak łatwo, gdyż Zagłębie Lubin grało nieźle, dobrze się broniło, wyprowadzając groźne kontry. Na dodatek od 52. min gospodarze grali w osłabieniu po czerwonej kartce dla Moussy Ouattary. Legia ma jednak nie tylko charakter, ale i bardzo dobrych piłkarzy. W 62. min po indywidualnej akcji Sebastiana Szałachowskiego piłkę do bramki gości skierował Roger i było 1:0. To okazał się jedyny gol w meczu, ale zarazem przesądzający o losach mistrzowskiego tytułu. Bohaterem spotkania był fantastycznie grający w obronie Dickson Choto - nie do przejścia dla lubinian.
Porażkę Zagłębia wykorzystała Amica Wronki, która po wyjazdowym zwycięstwie nad Górnikiem Zabrze awansowała na trzecie miejsce w tabeli. Wygrała do tego na luzie, spokojnie i bez większych problemów. Los zabrzan natomiast mocno się skomplikował. Drużyna zmierza równym krokiem do II ligi...
Ważne w kontekście walki o ligowy byt punkty zdobyły Cracovia (pierwsze zwycięstwo na wiosnę) i Górnik Łęczna. Niesamowity przebieg miał pojedynek w Gdyni. Już w doliczonym czasie gry Odra objęła prowadzenie, ale mimo to gospodarze zdołali wyrównać!
Na koniec o kibicach. Mecze w Kielcach i Zabrzu oglądało po ponad 15 tysięcy widzów, a na Łazienkowską w Warszawie przyszło ich prawie 13 tysięcy.
Wyniki: Kolporter Korona Kielce - Wisła Kraków 1:0 (0:0). Gajtkowski (46.); Górnik Łęczna - Wisła Płock 2:1 (1:0). Sokolenko (30.), Jurkowski (87.-karny) - Magdoń (89.); Cracovia Kraków - Pogoń Szczecin 1:0 (0:0). Bania (51.); Górnik Zabrze - Amica Wronki 0:2 (0:0). Bieniuk (50.-głową), Gregorek (58.); Legia Warszawa - Zagłębie Lubin 1:0 (0:0). Roger (62.); Arka Gdynia - Odra Wodzisław Śląski 1:1 (0:0). Ława (90.) - Czerkas (90.); GKS BOT Bełchatów - Lech Poznań 1:1 (1:0). Matusiak (45.) - Anderson (61.). Polonia Warszawa - Groclin Grodzisk Wlkp.1:2 (1:0). Cichoń (6.) - Piechniak (61. i 81.).
Piotr Skrobisz
"Nasz Dziennik" 2006-04-24
Autor: ab