Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kormorany na cenzurowanym

Treść

Zdjęcie: JJ Harrison/ Licencja: CC BY-SA 3.0/ Wikipedia
Kormorany są coraz większym utrapieniem dla rybaków, ale narzekają na nie także leśnicy i parki narodowe. Ich populacja z roku na rok rośnie i nie wiadomo, jak mamy sobie z kormoranami poradzić.
Według ostatnich danych, opracowanych na podstawie liczenia kormoranów, w Polsce żyło około 140 tys. osobników. Ornitolodzy doliczyli się około 47 tys. sztuk tych ptaków na Mierzei Wiślanej, kolejne 32 tys. bytowało na Mazurach, a ponad 60 tys. w pozostałych regionach kraju. Z tym, że dane te pochodzą z 2010 roku i można być pewnym, iż populacja kormoranów od tamtego czasu znacznie wzrosła. A jeszcze w latach 80. XX w. kormoranów było niewiele, nie tylko w Polsce, ale i w całym basenie Morza Bałtyckiego. Ptaki szybko wykorzystały jednak to, że znalazły się pod ochroną w tych krajach, i zaczęło ich przybywać. Kormorany zaczęły się nawet osiedlać tam, gdzie nigdy ich nie wcześniej nie widziano.
Żarłoczny drapieżnik
Ptaki te najbardziej dają się we znaki rybakom. Narzekają oni, że kormorany wyjadają ogromne ilości ryb z jezior i stawów. I rzeczywiście, te ptaki na pewno można zaliczyć do żarłocznych, bo jeden dorosły osobnik jest w stanie zjeść dziennie ponad 0,5 kg ryb – to wiele więcej niż łowi np. wydra. Jeśli więc w pobliżu stawu osiedli się kolonia kormoranów, szybko mogą przetrzebić hodowlę. Dlatego rybacy, właściciele stawów hodowlanych od dawna domagają się podjęcia przez państwo działań zmierzających do ograniczenia populacji kormoranów. Postulowane jest przede wszystkim prowadzenie odstrzału ptaków i ich płoszenie. To jednak wcale nie jest takie łatwe, przede wszystkim dlatego, że są one pod ochroną i zgodę na odstrzał musi wydać państwo.
– Ale polowanie na kormorany nie jest łatwe i można to ewentualnie robić tylko poza okresem lęgowym – tłumaczy przyrodnik Łukasz Padlewski. Dodaje, że skuteczne może okazać się płoszenie kormoranów, ale pod warunkiem, że jest prowadzone systematycznie, nawet kilka razy dziennie, a nie sporadycznie, co jakiś czas. Jeśli ptaki będą systematycznie nękane przez człowieka, to opuszczą to miejsce. – Ale przeniosą się w inne. To trochę taka walka z wiatrakami. Jednak zalecałbym mimo wszystko podjęcie takich działań zwłaszcza właścicielom stawów hodowlanych, bo w jeziorze czy rzece populacja ryb szybko się odnowi, ale stawy są zarybiane tylko przez człowieka i jak spustoszą je kormorany, to właściciel ponosi duże straty gospodarcze – mówi Padlewski.
Przyrodnik dodaje, że nawet jeśli państwo zgodzi się na odstrzał kormoranów, to na niewielką skalę. Nikt bowiem nie wyobraża sobie przeprowadzenia masowego wybijania tych ptaków, aby np. zmniejszyć ich populację o połowę, bo to jest w praktyce niewykonalne. Poza tym taka rzeź wywołałaby głośne protesty ekologów, także zagraniczne, i żadna władza czegoś takiego nie będzie sobie fundowała. Tak samo, jak trudno sobie wyobrazić, aby państwo poszło tropem części zdeterminowanych rybaków, którzy nielegalnie wyrzucają jaja z gniazd kormoranów.
Jednak wielu ornitologów twierdzi, że oskarżanie tych ptaków o odbieranie ryb ludziom jest bezpodstawne. Bo kormorany żywią się głównie tymi gatunkami, których nie jedzą ludzie lub są one mało popularne w naszej kuchni. Nie można więc winić tylko tych łownych drapieżników o to, że odławiamy mniej ryb w jeziorach i rzekach.
Wypalają wszystko, co zielone
Ale na te ptaki coraz mniej przychylnie patrzą także sami przyrodnicy. Zwłaszcza leśnicy, bo kolonie kormoranów niszczą roślinność. Ich kolonie wyglądają jakby przeszedł przez nie pożar: kikuty drzew bez liści, piach zamiast trawy i krzewów. To skutek tego, że odchody kormoranów „wypalają” rośliny – bo zawierają duże ilości azotu i fosforu – i szybko je niszczą. Tak samo negatywnie wpływają na stan wód zwłaszcza w niedużych zbiornikach.
Te problemy zaczynają też doskwierać zarządcom parków narodowych i krajobrazowych. Kormorany chętnie się w nich osiedlają, bo ze względu na ograniczoną ingerencję człowieka w takich miejscach, mają idealne warunki do zakładania gniazd i zdobywania pożywienia. Okazuje się np., że w tym roku kilkadziesiąt gniazd zostało założonych na terenie Wigierskiego Parku Narodowego. Do tej pory ptaki co najwyżej przylatywały nad jezioro Wigry po ryby, teraz jednak zaczęły akcję osiedleńczą, bo można się spodziewać, że ich kolonia będzie się rozrastać. Dlatego dyrekcja Wigierskiego Parku Narodowego liczy, że Ministerstwo Środowiska zajmie się tym problemem, ale kierownictwo Parku przygotowuje też plan ochrony przed kormoranami.
Okazuje się również, że odchody ptaków negatywnie wpływają na stan wód naszego największego jeziora – Śniardwy. Obok ścieków komunalnych jest to podstawowe źródło zanieczyszczeń wód jeziora. A przecież tutejsza kolonia kormoranów nie jest i tak największa na obszarze Mazur. Przyrodnicy nie mają wątpliwości, że rozrastająca się w sposób niekontrolowany populacja kormoranów może powodować bardzo negatywne zmiany w środowisku i państwo będzie musiało w końcu tym problemem się zająć.
Krzysztof Losz
Nasz Dziennik, 6 czerwca 2014

Autor: mj