Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Koreańczycy wybrali Słowację

Treść

Największy południowokoreański koncern samochodowy Hyundai Motor będzie produkował swoje samochody w słowackiej Tepliczce koło Żyliny, a nie w podwrocławskich Kobierzycach. To już druga wielka inwestycja w branży motoryzacyjnej, w której Słowacja ubiegła Polskę. Część analityków podkreśla jednak, że cena, jaką zapłacą Słowacy za przyciągnięcie Koreańczyków, jest wyśrubowana.
Wartość inwestycji ma wynieść 700 mln euro (3,4 mld zł). Będzie to jedno z największych przedsięwzięć inwestycyjnych w Europie Środkowej. Hyundai zamierza produkować na Słowacji trzy modele samochodów marki Kia. Budowa nowej fabryki, z której docelowo będzie wyjeżdżać 200 tys. samochodów rocznie, ma się rozpocząć w przyszłym roku. Według ostrożnych szacunków, w 2007 r., gdy fabryka zostanie ukończona, na Słowacji będzie produkowanych w sumie około 1,2 mln samochodów rocznie. W ten sposób kraj ten wysunie się na dziesiąte miejsce w świecie pod względem ilości produkowanych aut. Gdy sumę tę podzieli się przez liczbę mieszkańców, nasi południowi sąsiedzi staną się w tej dziedzinie światowym liderem, niemal dwukrotnie wyprzedzając na tym polu Belgię.
Ekonomiści coraz częściej wskazują jednak na zagrożenia związane z ukierunkowaniem dużej części gospodarki kraju na jedną branżę. Skutki ewentualnego kryzysu na światowym rynku motoryzacyjnym byłyby dla Słowacji wyjątkowo dotkliwe. Hyundai/Kia jest bowiem już trzecim wielkim koncernem motoryzacyjnym, który wybrał Słowację. Od początku lat dziewięćdziesiątych pod Bratysławą produkowane są volkswageny, a koło Trnavy powstają francuskie zakłady PSA Peugeot/Citroen. Niewykluczone, że do grona tych firm dołączy brytyjski Rover, który porównuje warunki inwestowania w Polsce i na Słowacji.
Polska jest tradycyjnym konkurentem Słowacji w tej dziedzinie i jak na razie rywalizację tę przegrywa. W przypadku inwestycji francuskiego koncernu PSA pod Trnavą decyzję Paryża tłumaczono przed dwoma laty m.in. względami politycznymi, jednak w zakresie podstawowych słabości polskiej oferty od tego czasu niewiele się zmieniło. Już w poniedziałek przedstawiciele koreańskiego koncernu podkreślali, że Słowacja ma konkurencyjne koszty pracy i leży blisko dużych rynków Europy Zachodniej.
Argument związany z faktem, że rynek polski jest kilkakrotnie większy od słowackiego okazał się anachronizmem. W obliczu akcesji do Unii Europejskiej i zniesienia barier celnych nie ma on większego znaczenia. Dla Koreańczyków istotna była m.in. infrastruktura i połączenie przyszłej fabryki z rynkami Unii Europejskiej - podkreślają media słowackie. Nie ma większego znaczenia fakt, że Żylina leży na wschód od Kobierzyc. Tereny przyszłej fabryki położone są w pobliżu ważnego węzła kolejowego, rozbudowuje się tu lotnisko, a rząd zobowiązał się do ukończenia autostrady, która połączy Żylinę z Bratysławą. Z Bratysławy jest już tylko 60 km do Wiednia.
Poza korzystną lokalizacją i infrastrukturą na decyzję Koreańczyków wpłynęły z pewnością także niższe koszty pracy oraz niskie podatki. Analitycy podkreślają, że Słowacy stworzyli przedstawicielom koreańskiego koncernu dogodne warunki negocjacji, powierzając ich koordynację jednej agencji państwowej (SARIO). Radość Słowaków osłabia jednak duża cena, jaką przyjdzie im zapłacić za zwycięstwo nad Kobierzycami.
Rząd słowacki, aby zachęcić inwestorów koreańskich, wyłoży niebagatelną kwotę 7 mld koron (około 900 mln zł), kolejny miliard koron mają zainwestować w infrastrukturę władze lokalne. Jest to wielkie obciążenie dla budżetu państwa, biorąc pod uwagę fakt, że roczne wpływy z podatków ze wszystkich przedsiębiorstw na Słowacji wynoszą około 20 mld koron. "Nikt nie neguje faktu, że inwestycja będzie miała pozytywny wpływ na zmniejszenie bezrobocia [w nowej fabryce znajdzie pracę około 2,4 tys. osób - W.S.], jednak brak jest przekonującej analizy, która by dowodziła, że pieniądze te zwrócą się w krótkim czasie" - przestrzegał Robert Zitnansky na łamach tygodnika "Domino Forum".
Władysław Sidor, Brno
Nasz Dziennik 3-03-2004

Autor: DW