Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kopacz jak Kluzik

Treść

Kandydatka na ministra zdrowia posłanka Ewa Kopacz głosi, że zarówno antykoncepcja, jak i proceder zapłodnienia in vitro mieszczą się w "chrześcijańskiej miłości bliźniego".

Posłanka Ewa Kopacz, której kandydaturę na ministra zdrowia w swoim gabinecie zaproponował Donald Tusk, ujawniła na łamach "Trybuny", że nie jest przeciwnikiem środków antykoncepcyjnych oraz popiera wspieranie programu zapłodnień in vitro w imię "uszczęśliwiania rodziców". Zadeklarowała przy tym, iż jest osobą głęboko wierzącą, która żyje zgodnie z Dekalogiem. Profesor Ludwika Sadowska z Katolickiego Stowarzyszenia Lekarzy nie kryje zaskoczenia. - Zapłodnienie in vitro, a także antykoncepcja są niezgodne z piątym przykazaniem - mówi.
- Nie chciałbym oceniać kondycji chrześcijańskiej. Najbardziej wstrząsające jest jednak stwierdzenie o metodzie in vitro, gdzie mamy przecież do czynienia z aborcją, a pani poseł Ewa Kopacz jest lekarzem. Myślę, że te słowa są bardzo smutne - ubolewa poseł Tadeusz Cymański (PiS). - Problem bezpłodności jest ważnym problemem, nie kwestionuję intencji pani poseł, natomiast wygłaszane twierdzenia rozmijają się z nauczaniem Kościoła - wskazuje.
- Osoba deklarująca się jako wierząca powinna zdawać sobie sprawę, że antykoncepcja jest grzechem ciężkim i nie da się połączyć postawy katolika i osoby akceptującej antykoncepcję. Metoda in vitro jest bezpośrednio zaangażowana w poczęcie człowieka i bez względu na nowoczesne techniki nie jest pozbawiona selektywnej likwidacji istot ludzkich na wczesnym etapie rozwojowym - podkreśla Dariusz Kłeczek, obrońca życia.
Czy minister zdrowia nie powinna bronić prawa do życia każdego człowieka? - Zarówno in vitro, jak i antykoncepcja nie służą człowiekowi, a raczej nie każdemu człowiekowi. Mamy tutaj do czynienia z wybiórczym stosowaniem prawa do życia dla niektórych, natomiast eliminowaniem pozostałych. Jeśli chodzi o in vitro, to na pewno lekarzowi, a tym bardziej ministrowi zdrowia nie wypada przypominać, że w procesie przygotowania zarodków ludzkich ginie ich bardzo wiele. Nawet jeżeli jest to udany zabieg, to 20 proc. kończy się powodzeniem. Jest to więc czynienie dobra wybiórczego i tylko dla niektórych ludzi. Na pewno nie dla tych młodych istot ludzkich, które są włączone w ten eksperyment. Lekarz zawsze stoi po stronie najsłabszego, tego, który nie umie się sam obronić. Jest on zobowiązany do niesienia pomocy w przypadkach najtrudniejszych, osobom najbardziej poszkodowanym - metoda in vitro temu przeczy - wskazuje Hanna Wujkowska, lekarz i bioetyk. - Jeśli chodzi o antykoncepcję, to sytuacja jest jeszcze bardziej zdumiewająca, dlatego że antykoncepcja ma skutki uboczne dla zdrowia, a lekarz mówi: po pierwsze - nie szkodzić. Środki antykoncepcyjne są wpisane na listę czynników rakotwórczych. Od 1993 roku nikt ich z tej listy nie zdjął i nie zdejmie, ponieważ badania wskazują na ich ewidentny związek z niektórymi nowotworami. Lekarz cieszy się ogromnym zaufaniem w społeczeństwie i trzeba mówić ludziom prawdę. To bardzo smutne, że takie wypowiedzi wychodzą z ust lekarza - dodaje.
Joanna Kozłowska
"Nasz Dziennik" 2007-11-15

Autor: wa