Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Koordynator podległy wojewodzie

Treść

Koordynatorzy medyczni województw, centra powiadamiania ratowniczego współpracujące z innymi służbami, ratownicy z wyższym trzyletnim wykształceniem licencjackim oraz edukacja obywateli w zakresie udzielania pomocy - to niektóre zapisy projektu ustawy o ratowaniu życia i zdrowia, który przygotowało Ministerstwo Zdrowia. Projekt jest w tej chwili dopracowywany.

Projekt ustawy o ratownictwie ma jeszcze w marcu trafić do Sejmu. Zawiera on przepisy dotyczące zarówno Państwowego Ratownictwa Medycznego, jak i zarządzania w sytuacjach kryzysowych. Ratownictwo medyczne od
1 stycznia 2007 r. będzie finansowane z budżetu państwa; ma być na nie przeznaczone 1,2 mld zł. Na terenie województwa za wszystko odpowiadałby wojewoda, on tworzyłby plany zabezpieczenia oraz wskazywał podmioty, które powinny być zakontraktowane przez NFZ. Resort zdrowia proponuje powołanie koordynatora medycznego województwa podlegającego bezpośrednio wojewodzie. Decyzje koordynatora musieliby wykonać wszyscy, którzy są w systemie ochrony zdrowia. Drugą sprawą określoną w projekcie ustawy jest organizacja Centrów Powiadamiania Ratowniczego. Ma ich być mniej niż do tej pory. - Chcemy, żeby jedno centrum służyło mniej więcej 250 tys. ludzi i było skoordynowane z innymi służbami, głównie związanymi z MSWiA, czyli Strażą Pożarną i policją - powiedziano nam w biurze prasowym Ministerstwa Zdrowia. W planach jest, by w karetce pogotowia pracowali dwaj ratownicy z wyższym wykształceniem medycznym licencjackim. Mają to być ratownicy w pełni wykształceni, którzy muszą co jakiś czas odnawiać uprawnienia, aby cała ich wiedza była absolutnie na najwyższym poziomie. Planowane jest także szkolenie zwykłych ludzi z zakresu ratownictwa na różnych szczeblach. - Chcemy, by każdy, będąc świadkiem zajścia stanu nagłego, zagrożenia życia lub zdrowia, miał obowiązek udzielenia potrzebującym pierwszej pomocy, niezwłocznego powiadomienia jednostki ratownictwa medycznego, policji lub państwowej straży pożarnej - podkreślił wiceminister zdrowia Jarosław Pinkas. Chcemy, żeby z tej ustawy wynikało bardzo jasne przesłanie - każdy musi ratować życie innego człowieka i nie należy bać się konsekwencji ratowania tego życia - podkreślił. Finansowanie będzie dopiero od przyszłego roku, lecz cała ustawa ma obowiązywać od chwili uchwalenia.
Anna Skopinska
---------------------------------------------------------------------------
Liczymy na dobre rozwiązania
Z poseł Elżbietą Radziszewską (PO), członkiem sejmowej Komisji Zdrowia poprzedniej kadencji, rozmawia Anna Skopinska

Ministerstwo Zdrowia przygotowuje projekt ustawy o ratownictwie medycznym, znają już Państwo jego założenia?
- Projekt jeszcze nie wyszedł z Ministerstwa Zdrowia, jeszcze nie ma jego ostatecznego kształtu. Cały czas ewoluuje. Dziś ma być zatwierdzony przez kierownictwo ministerstwa i dopiero wtedy pójdzie do uzgodnień międzyresortowych. Wtedy będzie się o nim wypowiadać MSWiA oraz inne ministerstwa. Praktycznie każdego dnia są wprowadzane korekty.

A co, Pani zdaniem, powinno się znaleźć w tym projekcie?
- Ustawa powinna zakładać, co jest objęte ratownictwem medycznym, i dawać uprawnienia do tego typu świadczeń ratowniczych. Mamy ratownictwo przeciwpożarowe, chemiczne czy techniczne, które są finansowane z budżetu państwa. Służby te są publiczne i nikt nie zastanawia się, ile to kosztuje. Patrzy się na to, by było ono rzeczywiście skuteczne. Dziwnym trafem mamy wszystkie ratownictwa, a ratownictwa medycznego, czyli dotyczącego ratowania życia ludzkiego, nie ma.
To jest ważne, by ta ustawa jasno określała, co obejmuje. Żeby było wiadomo, co jest z oddziałami ratownictwa medycznego, bo tutaj też podobno nie ma ostatecznego rozstrzygnięcia. Czy oddział ratunkowy, gdyby się okazało, że w jakimś miesiącu jest mniej wypadków, powinien podlegać grze rynkowej i zostać zamknięty? Czy też może powinien być inaczej finansowany? To finansowanie powinno być i budżetowe, i z NFZ, by oddział miał zawsze gwarancje, że zostanie. Nie powinno być tak, że będzie popadał w długi, bo akurat nie ma wypadków i nic się nie dzieje.

Finansowanie z budżetu jest lepsze?
- Dzisiaj oddziały ratunkowe finansowane są z NFZ. Istnieje ryzyko, że będą tylko z NFZ. Chodzi tu o to, by jednak przyjrzeć się tym oddziałom ratunkowym i wzmocnić finansowanie, choćby za gotowość świadczenia usług tym, którzy będą gwarantować pomoc w ramach ratownictwa medycznego.

Od wielu lat mówi się o konieczności przygotowania takiej ustawy. I na tym się kończy.
- To, że nie ma ustawy o ratownictwie medycznym, wynika z tego, iż od kilku lat trwały spory, głównie kompetencyjne, pomiędzy Ministerstwem Zdrowia a MSWiA. Jeżeli tym razem to znów wejdzie w linię sporów, wówczas będzie źle wróżyło ustawie. Nawet gdyby się okazało, że w tym tygodniu rzeczywiście ujrzymy ostateczny projekt, to jeszcze nie wiadomo, na ile on się zmieni po interwencjach ze strony innych ministrów.

Jeśli przygotowany zostanie dobry projekt ustawy o ratownictwie medycznym, PO go poprze?
- Oczywiście. Jesteśmy za jak najszybszym wprowadzeniem ratownictwa medycznego i to finansowanego z budżetu państwa. Zawsze mówiliśmy, że powinno być ono w taki sposób finansowane. Byliśmy przeciwko przesuwaniu tej ustawy - wtedy gdy robił to minister Łapiński i teraz, gdy zrobiono to po raz kolejny. Może nie trzeba było od razu wprowadzać całej ustawy, ale przynajmniej robić to etapami, by wszystko zabezpieczyć.
Katastrofa na Śląsku pokazała, jak bardzo ten spójnie działający system jest potrzebny. Potrzebny jest numer 112, pod którym dyżurują wszystkie służby ratownicze. Potrzebna jest koordynacja działania tych służb. Na Śląsku przy braku ustawy o zarządzaniu kryzysowym i przy braku ratownictwa medycznego z prawdziwego zdarzenia i tak to wszystko poszło dobrze. Jednak trzeba, by taka ustawa była. Będziemy ją popierać, licząc na to, że z rządu wyjdą dobre rozwiązania.

Dziękuję za rozmowę.

--------------------------------------------------------------------------
Wymagana współpraca wszystkich służb
Małgorzata Stryjska (PiS):
Jedną z najważniejszych rzeczy jest to, że koordynację nad ratownictwem będzie prowadził wojewoda. To wydaje się bardzo logiczne i sensowne, bo będzie on sprawował nadzór na terenie województwa. Jest to sensowniejsze dać nadzór nad centrami powiadamiania ratunkowego wojewodom niż, tak jak do tej pory, starostom. Oprócz centrum powiadamiania będzie też centrum ratunkowe. Do tej pory ustawa o ratownictwie nigdy nie weszła w życie. Ten system był i jest rozbiegany i brakuje mu pełnej konsolidacji. W przygotowywanej ustawie mowa jest o tym, że ma powstać jedno centrum powiadamiania ratunkowego i jeden oddział ratunkowy na mniej więcej 250 tys. ludzi. Byłoby więc od 150 do 200 takich centrów na Polskę i skoro nad tym sprawowaliby nadzór i ustalaliby miejsca dla takich centrów wojewodowie, byłyby one równomiernie rozłożone na Polskę. Bo przecież zależy to też od warunków terenowych, od możliwości dotarcia do poszkodowanych. Wojewoda będzie potrafił perspektywicznie ustalić, jak ma to działać i w którym ma być miejscu. To według mnie posunięcie bardzo sensowne. Trzeba się liczyć z potrzebami i możliwościami finansowymi, na takim poziomie, że zabezpieczy to potrzeby i będzie także optymalizacją kosztów. Ratownicy medyczni - 2 ratowników w karetce, to jest sprawa dyskusyjna i nad tym trzeba się zastanowić. Projekt musi być skoordynowany z całą akcją ratunkową innych służb - straży pożarnej, policji - po to, by cały system zadziałał.
not. AS

"Nasz Dziennik" 2006-02-28

Autor: ab