Kontrowersyjny plan Religi?

Treść
Dziesięciopunktowy program naprawy sytuacji w służbie zdrowia ministra Zbigniewa Religi wzbudził wczoraj wiele kontrowersji opozycji i środowiska medycznego. Główne punkty sporne to podwyżki dla wszystkich pracowników publicznych ZOZ-ów i koszyk gwarantowanych świadczeń.
"Solidarność" mówi: jeśli tak, to podwyżki również dla pracowników placówek niepublicznych. Związkowcy obawiają się też o dostępność do leczenia najuboższych Polaków po wprowadzeniu koszyka świadczeń gwarantowanych, który bez konsultacji z nimi przygotowuje rząd. Z kolei Rzecznik Praw Obywatelskich karci lekarzy za strajki i czynienie z pacjentów zakładników. Ci nie zamierzają przerywać protestów, bo - według nich - postulaty nie zostały zrealizowane. A sam minister zdrowia twierdzi, że to historyczny moment, bo nie było nigdy tak szybkiego wzrostu nakładów na służbę zdrowia jak planowany.
Plan w 10 punktach
Minister zdrowia Zbigniew Religa przedstawił wczoraj w Sejmie 10-punktowy plan naprawy sytuacji w ochronie zdrowia. Zakłada on m.in. wzmocnienie kontroli szefa resortu nad Narodowym Funduszem Zdrowia. To minister będzie decydować, kiedy będą zwoływane posiedzenia rady Funduszu i czego będą dotyczyć. Religa podkreślił, że pierwszym krokiem do poprawienia działania NFZ jest przygotowywana nowelizacja ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych.
Minister zapowiedział, że w przyszłym tygodniu rząd zajmie się projektem nowej ustawy o ratownictwie medycznym. Podkreślił, iż na ten cel z budżetu państwa przeznaczonych zostanie 1,2 mld złotych. Profesor Religa tłumaczył, że śmiertelność w wyniku wypadków komunikacyjnych w Polsce jest kilkakrotnie większa niż w innych krajach UE i dlatego trzeba na ten problem zwrócić szczególną uwagę. Przypomniał, iż w pierwszej połowie 2007 roku zostanie przedstawiony koszyk świadczeń gwarantowanych. Jak mówił, prace nad nim są bardzo zaawansowane, a przygotowanie go w tak krótkim czasie będzie "rekordem świata".
W planie Religi znalazła się też propozycja wprowadzenia w życie ustawy o dobrowolnych ubezpieczeniach zdrowotnych od 1 stycznia 2008 r. W jego ocenie, w związku z tym do systemu ochrony zdrowia wpłynie 2,2 mld złotych. Minister poinformował, że są już gotowe założenia dotyczące tworzenia sieci szpitali w Polsce - resort zdrowia będzie teraz pracował nad nimi z marszałkami województw.
Ostatecznie zasady tworzenia sieci szpitali i terminarz mają zostać ogłoszone po jesiennych wyborach samorządowych. Niektóre placówki będą musiały całkowicie zmienić swój profil lub zostać zlikwidowane. Szef resortu poinformował, że od 2005 roku zadłużenie tych placówek spadło o 1,5 mld zł, z ponad 6 do 4,5 mld zł obecnie.
Poprawa w ciągu trzech lat
W ocenie ministra, potrzebne jest też włączenie funduszu chorobowego, administrowanego przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych, do systemu ubezpieczeń zdrowotnych. Dlatego proponuje, aby w ramach jednej składki były płacone wszystkie świadczenia wynikające z ryzyka choroby. Przypomniał, że obecnie świadczenia opieki zdrowotnej finansowane są przez Narodowy Fundusz Zdrowia, zaś świadczenia z tytułu czasowej niezdolności do pracy - przez pracodawców i ZUS. Minister oświadczył, iż jeśli jego propozycje zmian zostaną przyjęte, w ciąg trzech lat polski system zdrowia ulegnie radykalnej poprawie: zwiększy się dostęp do usług medycznych, zostanie podwyższony standard ich wykonywania i poprawią się warunki pracy służby zdrowia. Religa podkreślił, że w roku 2009 nakłady publiczne na ochronę zdrowia wyniosą 4,9 proc. PKB. Jak mówił, nie pamięta, aby kiedykolwiek w tak krótkim czasie nastąpił w Polsce tak wysoki wzrost nakładów na służbę zdrowia.
Zbigniew Religa przypomniał, że we wtorek rząd przyjął projekt ustawy, która umożliwi 30-procentowe podwyżki dla lekarzy publicznych ZOZ od 1 października.
Wczoraj w Sejmie obecny był też RPO Janusz Kochanowski, który w swoim wystąpieniu skrytykował strajkujących lekarzy. - Rozumiem desperację nisko opłacanych medyków - mówił. - Ale nie mogę zaakceptować protestów i czynienia z pacjentów zakładników - podkreślił. Wystąpienie ministra Zbigniewa Religi wzbudziło wiele kontrowersji. - Rząd nie ma pomysłu na naprawę służby zdrowia - mówiła poseł PO Ewa Kopacz. - Czy chodzi o faktyczne reformy, czy tylko o obietnice? - pytała. - Jeśli nie stać was na odważne zmiany, przynajmniej przygotujcie grunt dla następnych - stwierdziła. W podobnym tonie wypowiadali się posłowie SLD i PSL. Według nich, to nie są realne propozycje, a jedynie "mydlenie kolejny raz oczu". Także związki zawodowe lekarzy i pielęgniarek nie są zadowolone z wczorajszej debaty. A strajkujący nie zamierzają przerywać protestu.
Nie można dać wszystkim
Minister zdrowia Zbigniew Religa po zakończeniu wczorajszej debaty, w której pytania zadało ponad sto osób, podziękował posłom za "mądre i ważne wypowiedzi" na temat sytuacji w służbie zdrowia. W Sejmie odniósł się jednak do kwestii, o które posłowie pytali najczęściej, w tym do zapowiedzi podwyżek od 1 października dla pracowników samodzielnych publicznych zakładów opieki zdrowotnej. Posłowie zwracali bowiem uwagę na fakt, iż z podwyżek nie mogą cieszyć się pracownicy niepublicznych placówek. - Choćbyśmy nie wiem, jak chcieli, nie można dać wszystkim - bronił rządu minister. Podkreślił, że zdaje sobie sprawę z tego, że 30-procentowa podwyżka to za mało w stosunku do "wiedzy, talentu, poświęcenia" pracowników służby zdrowia. Odnosząc się do kwestii wyjazdów lekarzy do pracy za granicę, minister zdrowia powiedział, że właściwie cieszy się, że lekarze wyjeżdżają, bo zobaczą "supernowoczesną medycynę". - Jestem przekonany, że w tym czasie tutaj nastąpi taki postęp, że będzie im się opłacało za jakiś czas wrócić - oświadczył.
Wiceszef resortu zdrowia Bolesław Piecha odpowiadał na pytania o politykę lekową. Podkreślił, że zmiany na listach refundacyjnych przyniosą oszczędności dla Narodowego Funduszu Zdrowia w wysokości 560 mln zł rocznie. - Te same zmiany spowodują, że w kieszeniach pacjentów zostanie 250 mln zł rocznie. Te pieniądze są wyrywane firmom farmaceutycznym - tłumaczył Bolesław Piecha. Na pytania posłów odpowiadał też szef Narodowego Funduszu Zdrowia Jerzy Miller. Podkreślił, że w wielu aspektach sytuacja w służbie zdrowia mimo wszystko się poprawiła. Mówił m.in. o tym, że w 2005 r. udało się zwiększyć dostępność do ambulatoryjnej opieki specjalistycznej o 15 proc., do szpitali - o 10 proc., a do rehabilitacji - o 12 procent. Szef funduszu poinformował, że w 2005 r. na usługi medyczne NFZ wydał 26 mld 644 mln zł, a w systemie zarejestrowane są wydatki na kwotę 23 mld zł. Jak mówił Jerzy Miller, brakuje w nim ewidencji podstawowej opieki zdrowotnej, bo tak ustalono w 2004 r. z lekarzami z Porozumienia Zielonogórskiego. Szef Funduszu zapowiedział, że prawdopodobnie zostanie to zmienione. Tłumaczył też, że kolejki do specjalistów wynikają z faktu, że jeszcze nie działa system ewidencjonowania wizyt na podstawie numeru pesel; dlatego pacjenci mogą zapisywać się na wizyty do wielu lekarzy tej samej specjalności. Zapowiedział, że wkrótce to się zmieni.
Anna Skopinska
Maria Ochman, szefowa sekretariatu zdrowia NSZZ "Solidarność"
Może dlatego, że tak długo debata ta była odkładana, może dlatego, że stała się jakimś takim momentem kulminacyjnym, na który wszyscy czekali jak na zbawienie - tak duże jest rozczarowanie. Odczuwam pewien niedosyt, gdyż kierunki programu są słuszne, teza jest już dawno postawiona, ale zabrakło konkretów. Przede wszystkim takich, by potwierdzić wiarygodność kierunków zmian. Propozycje ministra Religi w dużej mierze będą wywoływały kontrowersje, protesty, jakiś opór społeczny. Nie wolno w ten sposób o tym mówić, jak powiedziano o koszyku gwarantowanych świadczeń, który - jak wiadomo - będzie nakładał na obywateli konieczność dołożenia z własnych kieszeni na jakieś procedury, które się w nim nie znajdą. Jeśli partnerzy społeczni dowiadują się, siedząc w loży prasowej, że jakieś prace nad tym koszykiem są już zaawansowane i nie wiadomo, w jakim kierunku ani kto to robi, to już to jest jak podpalanie następnego lontu. Z kolei jeśli mówimy, że system nie działa dobrze, że trzeba go decentralizować, dać większe uprawnienia oddziałom wojewódzkim funduszu, by to wszystko działało sprawniej, a z ust ministra zdrowia słyszymy coś innego - o zwiększeniu nadzoru nad NFZ, to wszystko wydaje się niespójne. Po dzisiejszym exposé pana ministra Religi można odnieść wrażenie, że ten rząd sam nie bardzo wie, co i jak chce zrobić. Jest brak informacji, w jakich ustawach i kiedy mają być zapisane te środki finansowe. My wczoraj na prezydium komisji trójstronnej przyjęliśmy stanowisko, że chcemy gwarancji, iż to wszystko, co obiecane, będzie zrealizowane. Trzeba rzetelnie pokazać, gdzie te pieniądze są zapisane, kiedy będzie ich realizacja i jakie będą skutki tych podwyżek i rozwiązań, które rząd proponuje. Tego dzisiaj, niestety, w wystąpieniu pana ministra nie było. Mam wielki szacunek dla pana profesora i chcę podkreślić, że zna sytuację, jak mało kto. Jednak niektóre jego pomysły są kontrowersyjne - jak koszyk gwarantowanych świadczeń. Jeśli nas nie stać, by wykonywać wszystko, co wnosimy do systemu, to trzeba przeprowadzić debatę z ludźmi, ale też podjąć badania socjologiczne, sprawdzając, w jakiej sytuacji jest polskie społeczeństwo. Jeśli jako państwo jesteśmy na dorobku i nas nie stać, to jako społeczeństwo tym bardziej jesteśmy na dorobku i mamy naprawdę bardzo zróżnicowane dochody i całe połacie kraju, gdzie ludzie ledwo wiążą koniec z końcem - ich nie będzie stać na leczenie. Mogę się dziś zgodzić z panem ministrem tylko co do jednego - faktycznie zdrowie jest wartością nadrzędną dla każdego człowieka. Nie chciałabym, by tak się stało, że niektórych ludzi nie będzie stać w państwie solidarnym na to, by się leczyć.
not. AS
żródło: "Nasz Dziennik" 2006-06-08
Autor: mj