Kontemplacja na górze według Kasjana
Treść
Wśród tekstów podstawowych w pierwszym rzędzie znajdujemy w początku V wieku „Konferencje” Jana Kasjana. Św. Benedykt zaleca je do czytania; obfitość kopii rękopiśmiennych i liczne cytaty świadczą o nie ustającym wpływie tego dzieła.
Kiedy myśl Kościoła szukała pośród różnych aspektów tajemnicy Jezusa i pośród kolejnych chwil Jego życia na ziemi, tego, co by mogło być jakby ikoną życia monastycznego – zwracała się natychmiast ku tekstom Ewangelii mówiącym o tym, jak to odchodził On na ubocze, aby oddawać się „kontemplacji na górze”. Od czasów Tertuliana liczni Ojcowie łacińscy łączyli pojęcia odejścia (secessus) i modlitwy, zwłaszcza zaś mówiąc o Przemienieniu. Temat ten miała podjąć następnie cała monastyczna tradycja Zachodu.
Wśród tekstów podstawowych w pierwszym rzędzie znajdujemy w początku V wieku Konferencje Jana Kasjana. Św. Benedykt zaleca je do czytania; obfitość kopii rękopiśmiennych i liczne cytaty świadczą o nie ustającym wpływie tego dzieła. Dzięki niemu też przechowano wiele skarbów starożytnego monastycyzmu wschodniego.
W dziesiątej konferencji, napisanej nieco przed rokiem 420, Kasjan podejmuje ten podstawowy temat, jakim jest modlitwa; i zaraz na początku, w rozdziałach od piątego do ósmego, mówi o Przemienieniu. Zanim zajmiemy się tym tekstem, dobrze będzie ustawić go w kontekście historycznym.
Od początku Kasjan powołuje się tu na naukę, którą podał już wcześniej (I, 4–5 i IX,1): celem życia monastycznego jest doprowadzenie do nieustannej modlitwy, która jest „modlitwą czystą”. Ten ostatni termin należy dobrze zrozumieć. Oznacza on modlitwę płynącą z „czystego serca” i polegającą na kontemplacji „Boga samego”, nie zaś stworzeń. Otóż miała kiedyś miejsce kontrowersja między uczniami Orygenesa a tak zwanymi antropomorfistami, których naukę Kasjan tak streszcza:
Herezja ich […] utrzymuje ze zbrodniczym uporem, że nieskończona i najprostsza substancja Bóstwa przyodziana jest w te same cechy materialne, co nasza, i w nasze ludzkie kształty.
Ten błąd szerzył się pośród mnichów egipskich. Ale modlitwa chrześcijańska zakłada wzniesienie się ponad to wszystko, co jest tylko z tego świata, a więc również ponad wszelkie wyobrażenia Bóstwa w formach cielesnych. Wymaga to czynnego przygotowania do modlitwy, nazywanego przez Greków praktiké, to jest ascezy. O ascezie Kasjan mówił już w konferencji dziewiątej (3–6); teraz podaje doktrynalne uzasadnienie swojego pojęcia czystej modlitwy, mianowicie takiej, która pozwala „widzieć” (pervidere) Jezusa „wewnętrznym spojrzeniem” (internis obtatibus), „czy to w Jego ludzkiej, cielesnej postaci, czy też już w chwale, przychodzącego w blasku swego majestatu”.
Ale ci tylko kontemplują przeczystym spojrzeniem Jego Bóstwo, którzy wznoszą się ponad dzieła i myśli ziemskie, aby razem z Nim odejść na wysoką górę samotności. Ona to, wolna od gwaru myśli i namiętności ziemskich, oddalona od zamieszania grzesznych przywar, postawiona na wzniosłych wyżynach czystej wiary i wielkich cnót, objawia chwałę oblicza Chrystusowego i widok Jego chwały tym, którzy godni są je kontemplować czystym wejrzeniem duszy.
To właśnie mówiąc o tej „jasności” Kasjan dochodzi do wzmianki o tym, co wschód chrześcijański nazwał „światłem Taboru”; jest to „blask chwały, z jakim objawia się On duszom dość silnym, by wraz z Nim wstąpić na górę cnót, jak Piotr, Jakub i Jan; i z jakim objawił się Mojżeszowi i przemawiał do Eliasza na pustyni”. I tak temat wstępowania wzwyż łączy się zawsze z tematem światła.
Z tej wzmianki o Przemienieniu Kasjan wyprowadza dwie nauki. Pierwsza dotyczy oderwania: „Nasz Pan […] nienaruszone źródło świętości, nie potrzebował wcale dla swego uświęcenia […] oddalać się od ludzi, odchodzić na samotność […] Odchodzi jednak na górę, aby tam modlić się samotnie”, ale w tym celu, ażeby to nam dać przykład; abyśmy mogli
w tym życiu osiągnąć przynajmniej jakieś dalekie podobieństwo szczęścia obiecanego świętym w wieczności, i aby sprawdziły się na nas słowa Apostoła: Bóg będzie wszystkim we wszystkich (1 Kor 15,28).
Dlatego też – i to jest druga nauka, którą Kasjan znajduje w Przemienieniu – wiąże on bardzo wyraźnie kontemplacyjną modlitwę samotnika z jednością, jaka powinna istnieć między wszystkimi członkami Kościoła. Jest to piękny tekst, godny zacytowania w całości:
Wtedy to spełnią się w nas doskonale te słowa modlitwy naszego Zbawiciela, kiedy to modlił się za swoich uczniów do Ojca: Aby miłość, którą mnie umiłowałeś, była w nich, a oni w nas (por. J 17,26), oraz: Aby wszyscy byli jedno, jak Ty, Ojcze, we mnie, a ja w Tobie, aby i oni w nas byli jedno (J 17,26) – kiedy ta doskonała miłość Boża, którą On pierwszy nas umiłował (1 J 4,10), stanie się treścią naszego serca; a tak zostanie spełniona modlitwa Pana, która (jak wierzymy) w żaden sposób nie może być bezskuteczna. A to tak się stanie: całą miłością, całym pragnieniem, całym dążeniem, całym staraniem, całym myśleniem naszym, wszystkim, czym żyjemy, co mówimy, czym oddychamy – będzie Bóg; ta zaś jedność, która teraz łączy Ojca z Synem i Syna z Ojcem, przelana zostanie w myśli i uczucia nasze, tak że jak On nas miłuje szczerą, czystą i niewzruszoną miłością, tak i my z Nim złączymy się miłością wieczną i nierozdzielną, tak z Nim zjednoczeni, że Bóg będzie wszystkim, czym oddychamy, co pojmujemy, co mówimy.
I tak dojdziemy, powiadam, do tego celu, którego Pan nasz pragnie dla nas: Aby wszyscy byli jedno, jak my jedno jesteśmy, ja w nich, a Ty we mnie, aby i oni stanowili doskonałą jedność (J 17,22–23); oraz: Ojcze, chcę, aby ci, których mi dałeś, byli ze Mną (J 17,24).
Jedność wewnętrzna i jedność ze wszystkimi – oto są cele modlitwy monastycznej. Nauczając jej, Kasjan czerpie z autora, którego tez bronił: z Orygenesa. Ten ostatni wiele razy mówił o Przemienieniu i o poprzedzającym je przygotowaniu. Oto początek tego, co powiedział na ten temat w swoim komentarzu do Ewangelii św. Mateusza:
Po sześciu dniach Jezus zabiera Piotra, Jakuba i Jana, prowadzi ich na wysoką górę i przemienia się wobec nich (por. Mt 17,1–2; Mk 9,2) […] Jeśli pragnie ktoś z nas zostać zabranym przez Jezusa i zaprowadzonym na wysoką górę, aby tam stać się godnym kontemplować na uboczu Jego przemienienie, niechaj najpierw spędzi sześć pełnych dni nie zajmując się rzeczami widzialnymi, nie miłując tego świata ani tego, co jest w świecie […], nie pragnąc niczego, co by mogło oderwać duszę od rzeczy Bożych. Wtedy będzie obchodził nowy szabat, napełniony radością na wysokiej górze, oglądając Jezusa przemienionego przed jego oczyma. Logos bowiem różne przybiera kształty, objawiając się każdemu w tej mierze, w jakiej jest to oglądającemu pożyteczne i nie ukazując nikomu więcej, niż by on znieść potrafił.
Co do tego ostatniego twierdzenia, przez Orygenesa zresztą powtórzonego także gdzie indziej, ojciec de Lubac dopatrzył się niegdyś pewnych analogii między nauką tego chrześcijańskiego komentatora, a pewnymi elementami myśli buddyjskiej, obecnymi „w tej atmosferze aleksandryjskiej, którą oddychał Orygenes”… I dodawał: „Te elementy mogły wejść, uduchowione i odniesione do życia wewnętrznego, do wielkiego nurtu tradycji chrześcijańskiej”, w tym także i na Zachodzie, gdzie komentarze biblijne Orygenesa, bardzo wcześnie przetłumaczone, czytane były bez przerwy, zwłaszcza w środowiskach monastycznych. Dla nich bowiem tajemnica Przemienienia, interpretowana przez łacińskie wersje Orygenesa i przez Kasjana, dostarczała najdoskonalszego uzasadnienia i wzorca chrześcijańskiej modlitwy. Nie została też nigdy zapomniana.
W kilka lat po tym, jak Kasjan pisał konferencje IX i X – dokładnie biorąc, w roku 427 – św. Eucher, dawny biskup Arles, mieszkający wówczas na jednej z wysp Lerynu, dedykował św. Hilaremu (mieszkającemu na innej) dzieło zwane Pochwałą samotności. Jeden z rozwiniętych tam tematów, dotyczący modlitwy, znajdował się już u Kasjana:
I oto Pan nasz Jezus wstępuje aż na sam szczyt góry. Zabiera ze sobą tylko trzech wybranych świadków. A Jego twarz zaczyna jaśnieć niezwykłym blaskiem. Wtedy to największy spośród apostołów, patrząc na Jego człowieczeństwo jawnie przemienione, uznał, że może na pustyni ogłosić Jego chwałę, wołając: „Dobrze nam tu być!” – przez co chciał wyrazić swój zachwyt nad cudowną tajemnicą pustyni.
Wiele obrazów, zawartych w ewangelicznych opowiadaniach o przemienieniu i w starożytnych komentarzach do nich, odnajdziemy w wieku VI w prologu do Reguły św. Benedykta: wstępować na górę – mieć oczy otwarte na przebóstwiające światło – słyszeć głos Boga – słuchać słów jego proroków… Ale św. Benedykt jest prawodawcą i musi włączyć to dziedzictwo w życie instytucji, która istnieje w konkretnych okolicznościach kulturowych, społecznych i politycznych w jego czasach, w centralnych Włoszech. To wewnątrz historii będą średniowieczni mnisi uczestniczyć w tajemnicy Jezusa, „oddającego się kontemplacji na górze”.
Fragment książki Chrystus w oczach średniowiecznych mnichów
Jean Leclercq OSB (1911–1993) – benedyktyn z opactwa Clervaux w Luksemburgu. Wybitny badacz historii, tradycji i duchowości monastycyzmu średniowiecznego. Wydawca dzieł św. Bernarda z Clairvaux; autor około 1000 artykułów i książek.
Żródło: cspb.pl, 17
Autor: mj