Konserwatyści w europarlamencie silni jak nigdy
Treść
Podział mandatów w obecnym Parlamencie Europejskim stwarza możliwość powstania dużo silniejszej frakcji konserwatywnej niż w zeszłych kadencjach. Pomimo że poznaliśmy już dwie największe grupy polityczne, jakie zostaną powołane, czyli centrową chadecję (do tej pory pod nazwą EPP) i socjalistów (PES), wciąż jeszcze spora liczba posłów pozostaje w grupie niezdecydowanych lub niezrzeszonych. Nie można odbierać zwycięstwa chadeków jako wygranej prawicy, gdyż chadecja odchodzi systematycznie od swoich korzeni. Pozostaje mieć nadzieję, że PiS zrealizuje swoje zapowiedzi o utworzeniu koalicji z torysami, czeskim ODS oraz posłami z nurtu niepodległościowego.
Gdyby politykom, którzy zrzeszali się do tej pory pod szyldem UEN (Grupa Unii na rzecz Europy Narodów) udało się pozyskać wszystkich niezrzeszonych do tej pory posłów, frakcja, którą wówczas można by nazwać eurorealistyczną, mogłaby liczyć nawet na 140 mandatów. Jest to oczywiście jednak czysto teoretyczne przypuszczenie, gdyż - jak się wydaje ze względu na ogromne różnice światopoglądowe - jest to zwyczajnie niemożliwe. Jak czytamy na oficjalnej stronie Parlamentu Europejskiego, spośród nowych posłów aż 93 osoby przypisywane są do grupy niezrzeszonych. W tym sporą grupę, bo aż 29 posłów, stanowią Brytyjczycy, którzy zdobyli mandaty, startując właśnie z listy konserwatystów. Także aż 22 Włochów deklaruje się jako niezrzeszeni, jednakże w tym wypadku trudno zgadywać, do jakiej frakcji się przyłączą. Dużo łatwiej sprawa ma się ze zwycięską partią w Czechach ODS, który już wcześniej zadeklarował, że będzie tworzył frakcję konserwatywną. Dziewięciu przedstawicieli tego ugrupowania strony internetowe europarlamentu nadal klasyfikują w grupie "pozostali" (others). Polską "piętnastkę" z Prawa i Sprawiedliwości przypisano z góry do UEN.
Więcej konserwatystów
Dość prawdopodobnym scenariuszem jest także przyłączenie się do konserwatystów posłów, którzy za poprzedniej kadencji tworzyli IND/DEM (Grupa Niepodległość/Demokracja). Dziś do tej grupy, według unijnych szacunków, należeć miałoby 19 deputowanych, w tym 13 Brytyjczyków, po dwóch Holendrów i Greków, Francuz i Irlandczyk. Wydaje się jednak, że to skrzydło może mieć silniejszą delegację holenderską, jako że aż 6 posłów z tego kraju wprowadziła silnie niepodległościowa, wolnościowa partia PVV. Sporą zagadką jest także postępowanie wolnościowców z Austrii z partii FPÖ.
Jeżeli więc przyjąć przedwyborcze zapowiedzi przedstawicieli PiS o przymierzu z torysami i czeskimi konserwatystami, to nowa wersja Unii na rzecz Narodów (nie wiadomo jeszcze, jaką dokładnie nazwę przyjmą) liczyć będzie 72 europosłów i będzie wyprzedzać Zielonych o ok. 20 mandatów. Przy bardzo optymistycznej koalicji z IND/DEM, z którą w poprzednich latach UEN wielokrotnie głosowała jednomyślnie, nowo powstała frakcja konserwatywna mogłaby liczyć nawet 97 przedstawicieli. Wówczas stałaby się trzecią siłą w parlamencie, wyprzedzając jednocześnie zrzeszenie Liberałów i Demokratów, występujących do tej pory pod nazwą ALDE. W tej kadencji ALDE utraciło bowiem aż 20 swoich przedstawicieli w porównaniu z latami ubiegłymi i może liczyć na ok. 80 mandatów.
Koalicji dziękujemy
Część eurosceptycznych partii z całą pewnością nie będzie chciała jednak wchodzić w żadne polityczne powiązania. Zyskują one częstokroć sławę pojedynczymi, ale dość głośnymi pomysłami, które wzbudzają szeroką debatę. Najczęściej jednak przepadają one odrzucone w głosowaniach przez potężne partie. Prawie na pewno w żadne sojusze nie wejdzie austriacka partia Hansa-Petera Martina (HPM), który w ubiegłej kadencji, jako niezrzeszony eurodeputowany, wsławił się w tropieniu nadużyć, jakich dopuszczali się jego koledzy z PE. Nagrywał on m.in. ukrytą kamerą posłów, którzy pobierali diety, podpisywali się na liście obecności, po czym ukradkiem opuszczali salę obrad. Teraz będzie mógł działać z pomocą czterech kolegów. Interesującą postacią będzie również szwedzki "jedynak" z Partii Piratów - ugrupowania domagającego się nieograniczonej możliwości wymiany plików przez internet. Także w tym przypadku możemy się spodziewać zaskakujących inicjatyw podejmowanych na forum europarlamentu.
Do chadeków czy Partii Regionów?
Z drugiej zaś strony, patrząc na przyszłe funkcjonowanie dużych partii, niestety nie sprawdzają się zapowiedzi Platformy Obywatelskiej, iż polska delegacja będzie najsilniejszą w grupie chadeckiej. Więcej swoich przedstawicieli w tej frakcji będą mieć bowiem nie tylko Niemcy, ale także Włosi i Francuzi. Również głos siedmiu przedstawicieli polskiej lewicy będzie raczej słaby w ugrupowaniu socjalistów liczącym 161 osób. Polskich reprezentantów nie zobaczymy raczej w wyjątkowo ekscentrycznych ugrupowaniach, takich jak: Zieloni czy Nordycka Lewica. Miejmy nadzieję, że nadal będzie istniał także nieformalny "Klub Polski", gdzie przedstawiciele naszego kraju, bez względu na opcję polityczną, częstokroć umieli się porozumieć w celu obrony interesów Ojczyzny.
Tuż po wyborach pojawiły się też pomysły stworzenia grupy partii regionalnych. Chęć przyłączenia się do tego typu frakcji wyrazili m.in. przedstawiciele Akcji Wyborczej Polaków na Litwie, którzy także będą mieć swojego jednego reprezentanta w PE. - Jesteśmy partią regionalną, o poglądach centroprawicowych, wyznającą wartości chrześcijańskie. Najbliżej więc nam do frakcji chadeckiej. Rozważamy też możliwość dołączenia do grupy partii regionalnych, jeżeli taka powstanie - powiedział lider AWPL Waldemar Tomaszewski. Najprawdopodobniej ugrupowanie o takim charakterze stworzyć mogliby wspólnie m.in. Szkoci ze Szkockiej Partii Narodowej czy Demokratyczna Unia Rumuńskich Węgrów.
Łukasz Sianożęcki
"Nasz Dziennik" 2009-06-10
Autor: wa