Koniec z karpiem w wiadrze
Treść
Towarzystwo Promocji Rybactwa i Produktów Rybnych "Pan Karp" we współpracy z naukowcami z Zakładu Ichtiobiologii i Gospodarki Rybackiej Polskiej Akademii Nauk w Gołyszu przygotowało projekt nowych pojemników do transportu karpi. Dzięki nim ryby nie będą się dusić. Pierwsze pojemniki znajdą się na rynku jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia.
Teraz karpie wozi się do sklepów specjalnymi samochodami i to im nie szkodzi, gorzej jest w przypadku przewożenia ryb ze sklepu do domu klienta. Karpie są przenoszone w wiaderkach, reklamówkach, ale - jak się okazuje - nawet gdy jest w nich sporo wody, ryby się duszą. Tadeusz Róg, wiceprezes Towarzystwa Promocji Rybactwa i Produktów Rybnych "Pan Karp", a zarazem prezes Gospodarstwa Rybackiego w Starzawie (Podkarpacie), podkreśla, że trzeba wziąć pod uwagę, że po pewnym czasie ilość tlenu rozpuszczonego w wodzie maleje. - Wbrew pozorom łatwiej jest karpia udusić w wodzie niż na powietrzu - wyjaśnia Tadeusz Róg. Skorzystano więc ze starych praktyk rybackich sięgających nawet kilka wieków wstecz. - Okazuje się, że dawniej karpie przewożono niekiedy przez cały dzień i dłużej luzem, na mokrej trzcinie czy słomie, przykryte kolejnymi warstwami, przy czym transport w żaden sposób nie wpływał na kondycję ryb. To pokazuje, że karp jest odporną rybą, która musi mieć jednak wilgoć i niską temperaturę - tłumaczy nam Tadeusz Róg. I teraz te doświadczenia zostały wykorzystane. W wyniku badań sfinansowanych przez Towarzystwo "Pan Karp" opracowano opakowanie w formie karbowanej rynienki, w której ryba przebywa w naturalnej poziomej pozycji. Dopiero taki pojemnik może być włożony do torby, nawet bez wody. W takich warunkach karp może być przenoszony przez wiele godzin bez uszczerbku dla jego kondycji, bo torba nie dotyka bezpośrednio jego skóry. - Z jednej strony chroni to karpia przed mechanicznymi urazami podczas transportu do domu, a po drugie, w takim opakowaniu tworzy się balon powietrza, zachowana jest także odpowiednia wilgotność. Dbając o karpia, wpływamy też bezpośrednio na smak rybiego mięsa, ale pomagamy też gospodarce karpiowej, ponieważ dobry produkt jest zachętą dla klientów - wyjaśnia Zbigniew Szczepański, prezes Towarzystwa "Pan Karp". 50 tys. takich pojemników wyprodukowała jedna z krakowskich firm i trafiają one do sklepów rybnych. Dzięki temu amatorzy świeżych karpi będą mogli kupić je bez obawy, że będą śnięte. Z badań przeprowadzonych przez Instytut Rybactwa Śródlądowego w Żabieńcu wynika, że ponad 70 proc. konsumentów chciałoby mieć na Wigilię potrawy przygotowane z żywych, a zatem świeżych ryb.
Mariusz Kamieniecki
Nasz Dziennik 2010-12-14
Autor: jc