Konflikt w Gruzji przyspieszy powstanie Nabucco?
Treść
Czy konflikt w Gruzji zahamuje budowę rurociągu Nabucco, czy też ją przyspieszy? Czy projekt ten ma szanse na realizację? Czy rzeczywiście będzie stanowił sposób na dywersyfikację dostaw surowców energetycznych? Wszystko wskazuje na to, że Nabucco, mierzący 3,3 tys. km, którym według planów od 2013 roku ma być transportowany gaz ziemny z Turkmenistanu i Azerbejdżanu przez Bułgarię, Rumunię, Węgry i Turcję do Europy Środkowej, mimo początkowego założenia wcale nie będzie niezależny i wolny od rosyjskich wpływów.
Akcjonariusze Nabucco - bułgarski Bulgargaz, węgierski MOL, rumuński Transgaz, austriacki OMV, turecki Botas oraz niemiecki RWE - oceniają wartość inwestycji na 5 mld euro. Zakłada się, że gazociąg będzie przesyłać 60,8 mld m sześc. gazu. Połowa tej ilości ma być sprzedawana na wolnym rynku, połowa - w oparciu o długoterminowe kontrakty. Na projekt Nabucco złowrogo spogląda Rosja, której wyraźnie przeszkadza konkurencyjna względem posiadanych przez nią linii nić rurociągowa. W celu niedopuszczenia do budowy Nabucco rosyjski Gazprom wysunął projekt, w którym zakłada przedłużenie istniejącego już rosyjskiego gazociągu Błękitny Potok na Bałkany, a stamtąd do Węgier i do Włoch. Natomiast w styczniu tego roku Rosja podpisała z Serbią umowę zakładającą budowę odnóg od gazociągu South Stream, którymi przez Morze Czarne i Bułgarię płynąłby rosyjski gaz do Europy Środkowej. To kolejny krok Rosji, aby nie dopuścić do realizacji popieranego przez kraje Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych rurociągu. - Nabucco to była i jest konkurencja dla szlaków rosyjskich, chyba że przejdzie koncepcja zasilania tego rurociągu gazem właśnie z Rosji. Rosja do tego dąży - podkreślił Piotr Woźniak, minister gospodarki w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. Dodał, że jeśli w ten sposób przejmie nad tym rurociągiem kontrolę, to dla Polski jego budowa nie będzie oznaczała dywersyfikacji dostaw.
Straszak na Rosję?
Zdaniem ekspertów, rosyjska agresja na Gruzję była dawno zaplanowana. - Rosja liczyła, że dowiedzie, iż Gruzja jest krajem niestabilnym, niewiarygodnym i z tego względu niepewnym obszarem tranzytu surowców energetycznych. Ten cel był z pewnością jednym z branych pod uwagę podczas ataku na Gruzję - stwierdził w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Paweł Nierada, ekspert w dziedzinie energetyki z Instytutu Sobieskiego w Warszawie. - Jeżeli Amerykanie i reszta cywilizowanego świata ustąpi teraz przed Moskwą, to będzie to początek globalnej katastrofy geopolitycznej - ocenił Witold Michałowski, redaktor naczelny pisma branżowego "Rurociągi". - Następna będzie Ukraina, gdzie zrusyfikowani Ukraińcy będą optowali za Moskwą, co doprowadzi do podziału tego państwa - dodał.
Zdaniem Piotra Woźniaka, konflikt w Gruzji nie tylko nie opóźni porozumienia w sprawie Nabucco, czego obawiali się niektórzy eksperci, ale może je przyspieszyć. Wydaje się to o tyle prawdopodobne, że projektowaną magistralę gazową Nabucco popierają Unia Europejska i Stany Zjednoczone. Nabucco może okazać się zatem pewnego rodzaju "asem w rękawie" tych państw. Pytanie tylko, czy UE i USA zdecydują się go wykorzystać. Kwestia budowy linii nadal stoi jednak pod znakiem zapytania. - To zależy od bardzo wielu czynników. Kwestia tego rurociągu "ślimaczy się" już od 9 lat - stwierdził Piotr Woźniak.
Warto przypomnieć, że gdy na terenie Gruzji trwały działania wojenne, Rosja zaproponowała Azerbejdżanowi, że będzie kupować po atrakcyjnej cenie gaz, który według wcześniejszych umów miałby popłynąć rurami Nabucco, i że będzie wysyłać go do Europy. Tym samym jasne jest, że Rosja nadal próbuje na różne sposoby nie dopuścić do energetycznego uniezależnienia od siebie Europy Środkowej.
Inwestorom jest obojętne, skąd płynie gaz
Według pierwszych planów i założeń, gaz miał płynąć do Europy Środkowej rurami Nabucco bez żadnego rosyjskiego pośrednictwa i udziału. Tymczasem konsorcjum Nabucco Gas Pipeline International GmbH już ponad rok temu rozmawiało z rosyjskim Gazpromem o wykorzystaniu tej magistrali do tłoczenia rosyjskiego gazu. - Ten rurociąg to kwestia bardzo problematyczna. Inwestorzy, którzy są zainteresowani jego uruchomieniem, dopuszczają możliwość zasilenia tego rurociągu złożami ze źródeł rosyjskich. Dlatego pomimo tego, że UE jest zainteresowana tym projektem, w polskich projektach dywersyfikacyjnych nie jest on uwzględniany - podkreślił Piotr Naimski, były wiceminister gospodarki. Jego zdaniem, najbardziej prawdopodobne jest, iż skończy się na tym, że jeśli Nabucco powstanie, będzie po prostu kolejnym gazociągiem, który będzie tłoczył rosyjski gaz, tyle że od południa. - Pan Reinhard Mitschek, szef konsorcjum reprezentującego inwestorów, jest szefem projektu i dla niego jest to sprawa drugorzędna, skąd ten gaz będzie, jemu jest to obojętne - dodał Naimski. W jego opinii informacja o niepośredniczeniu Rosji w dostawach gazu do gazociągu Nabucco to zwykłe medialne nieporozumienie.
Tymczasem firmy potencjalnie zainteresowane przesyłaniem gazu gazociągiem Nabucco złożyły niezobowiązujące oferty na większą ilość surowca niż możliwości przesyłowe, jakie osiągnie ta magistrala w momencie uruchomienia w 2013 roku. Oznacza to, że konsorcjum Nabucco nadal nie ma określonego głównego dostawcy gazu. Może się okazać, iż owym dostawcą będzie właśnie Rosja, o ile cały projekt w ogóle doczeka się realizacji.
Gruzińskie wino i rosyjski gaz
Otwarte pozostaje pytanie, jak konflikt w Gruzji wpłynie na polskie negocjacje w sprawie kontraktów na dostawy gazu. Zdaniem Pawła Nierady, polskie negocjacje i kontrakty z partnerem rosyjskim na pewno i bez konfliktu w Gruzji byłyby bardzo trudne, w szczególności zważywszy na to, że czas pracuje na rzecz Rosji. - Polska nie ma na razie rzeczywistej możliwości importu brakującej ilości gazu z innych państw niż Rosja. Dodatkowo czas gra na korzyść Gazpromu, gdyż zbliża się zima - ocenił ekspert. Dodał, że konflikt w Gruzji i nasza aktywność po stronie Gruzinów będzie dawała Rosji bardzo dobry pretekst do takiego, a nie innego zachowania podczas ewentualnych negocjacji. - Obok próby wymuszenia na polskich odbiorcach wysokich cen gazu, sądzę, że strona rosyjska znów podejmie próby przejęcia kontroli nad naszą infrastrukturą przesyłową - stwierdził Nierada i przypominał, że w rosyjskich mediach i wypowiedziach niektórych polityków już pojawiły się hasła: "Polska wybrała gruzińskie wino, zamiast rosyjskiego gazu". Warto przypomnieć, że już kilka lat temu, gdy o konflikcie gruzińskim nie było jeszcze mowy, minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Jastrzembski straszył Polskę "zimną katolicką gwiazdką". - Nie ma najmniejszego sensu inwestowanie w jakąkolwiek magistralę gazową typu Nabucco, jeśli ma mieć w niej udział którakolwiek z rosyjskich spółek - ocenił ekspert Witold Michałowski. - Sens ma natomiast budowa terminalu LNG na polskim Wybrzeżu i import gazu skroplonego, np. z Iranu czy Trynidadu - skonstatował.
Pewne jest również, że priorytetem polskiej polityki gospodarczej powinna być dywersyfikacja dostaw surowców energetycznych, gdyż przykład Gruzji dobrze obrazuje, na czym w opinii kremlowskich decydentów polega "wolny rynek", "konkurencja" i "niezależność".
Izabela Borańska
"Nasz Dziennik" 2008-08-27
Autor: wa