Komu zależy na likwidacji "Palmy"?
Treść
W ciągu kilku tygodni dwa oddziały internistyczne w ZOZ dla Szkół Wyższych "Palma" w Łodzi mają się przeprowadzić z centrum miasta do podłódzkich Łagiewnik. Pracownicy szpitala są zbulwersowani. Twierdzą, że chodzi o likwidację placówki i przejęcie jej kontraktów. Mieszcząca się przy szpitalu przychodnia także ma zostać przeniesiona do końca roku. Choć dyrektor "Palmy" nie otrzymał jeszcze oficjalnych wytycznych w tej sprawie, pracownicy rozpoczęli walkę o szpital. Pod listem otwartym do prezydenta miasta, w którym jest prośba o pomoc, podpisały się wszystkie związki zawodowe działające w placówce.
- Na razie wybieramy podmiot, który mógłby przejąć ZOZ dla Szkół Wyższych - powiedziała nam dyrektor wydziału zdrowia urzędu miasta Bogumiła Mirosławska. - Prowadzone są negocjacje z przedstawicielami szpitala w Łagiewnikach o warunkach włączenia w jego strukturę "Palmy". Potem rada miejska podejmie stosowną uchwałę i szpital "Palma" zostanie przeniesiony do Łagiewnik - dodała.
- Zostaliśmy poinformowani, że z obecnego budynku mamy się wynieść do 20 marca - mówią pracownicy szpitala. Urzędnicy łódzkiego magistratu poinformowali ich, że przyczyną przeniesienia placówki jest prośba rektora Uniwersytetu Łódzkiego o opuszczenie budynku należącego do uczelni. - Byliśmy u rektora prof. Wiesława Pusia - powiedziała Janina Żuraw, pielęgniarka oddziałowa z "Palmy". - Dostaliśmy pismo, że uniwersytet nie chce nas wyrzucać, bo na razie budynki przez nas zajmowane nie są uczelni potrzebne - dodała. Tymczasem na posiedzeniu komisji zdrowia łódzkiej rady miejskiej pracownikom pokazano pismo od rektora, w którym domaga się on oddania przez miasto budynku "Palmy". Obydwa pisma dzieliły cztery dni. Pracownicy otrzymali swoje 20 stycznia, a urząd miejski 24 stycznia. - Profesor Wiesław Puś wystosował do prezydenta Jerzego Kropiwnickiego pismo o zwrot budynku szpitala i przychodni po informacji przekazanej nam przez urząd, że do końca marca szpital opuści zajmowane dotychczas miejsce - poinformowała nas Jadwiga Janik, rzecznik uniwersytetu. - Nigdy wcześniej nie domagaliśmy się od miasta, by oddało nam te budynki - dodała. Według niej, jeśli magistraccy urzędnicy podjęli decyzję o wyprowadzeniu szpitala, uniwersytet ma prawo odebrać to, co swoje. - Nigdy przez 25 lat funkcjonowania "Palmy" nie pobieraliśmy od niej żadnych opłat - wskazała Jadwiga Janik.
Inną wersję przedstawia dyrektor Bogumiła Mirosławska. - Dostaliśmy pismo z uniwersytetu i na jego podstawie musimy opróżnić budynek - powiedziała.
Pracownicy protestują. - To w urzędzie miasta komuś zależy, by szpital przenieść, a potem zlikwidować - tłumaczą. Obawiają się, że wszystko odbywa się jedynie po to, by przejąć kontrakty, jakie przychodnia ma z NFZ. - 25 tys. pacjentów pod opieką, z czego dużą część stanowią studenci, to czysty zysk dla jakiejś prywatnej spółki - stwierdzają. Lekarze i kierownictwo pojechali obejrzeć budynek, do którego planowane jest przeniesienie ich szpitala. Zobaczyli tam pawilon, który wymaga remontu. - Nie ma więc warunków do szybkiego przeniesienia nas do Łagiewnik - mówią.
Według przewodniczącego komisji zdrowia Jana Libery (LPR), pomysł przeniesienia placówki z centrum miasta na peryferie nie jest dobry. - Śródmieście zostanie pozbawione szpitala z oddziałami internistycznymi - zwróciła uwagę Libera. To samo mówią pracownicy placówki. - W jednym budynku mamy szpital i przychodnię, gdy zdarzy się jakiś nagły przypadek, pacjent od razu trafia na oddział - tłumaczą. W razie problemów z sercem dwie ulice dalej znajduje się szpital kardiologiczny. Jest zatem możliwość szybkiej interwencji. Obawiają się, że po przeniesieniu ich placówki szanse na szybkie uratowanie komuś życia zmaleją. - Przebicie się przez całe miasto do innego szpitala zajmie dużo czasu - podkreślają.
Decyzję o przeniesieniu ma podjąć rada miejska. Jednak szpital, w którego strukturach ma się znaleźć "Palma", należy do urzędu marszałkowskiego. Z uzyskanej tam informacji wiadomo, że na razie nie kwapi się on do przejęcia "Palmy". - Problem polega na tym, że wraz z przeniesieniem sporo osób straci pracę. Nie chcemy, skoro to szpital miejski, mieć na sumieniu zwolnień - usłyszeliśmy. Tego obawiają się także pracownicy. W ZOZ dla Szkół Wyższych pracuje 250 osób. Szpital ma dwa oddziały internistyczne z 60 łóżkami, całe zaplecze - laboratorium, przychodnię, a nawet własną kuchnię. Przychodnia udziela dziennie 500 porad medycznych. Komu zależy na likwidowaniu takiej placówki? Na razie pracownicy czekają na decyzję o ich dalszym losie.
Anna Skopinska, Łódź
"Nasz Dziennik" 2005-02-03
Autor: ab