Komu przeszkadza dąb Jana Pawła II?
Treść
Papieski dąb posadzony przez mieszkańców warszawskiej Pragi Północ jest zagrożony. Ma zostać przeniesiony, bo część członków sąsiedniej wspólnoty mieszkaniowej chce zorganizować w tym miejscu parking. Władze dzielnicy nie zamierzają zająć stanowiska w tej sprawie.
- W 2005 r. grupa osób jednego z bloków przy ul. Darwina 9A postanowiła uczcić pamięć Jana Pawła II. Ponieważ obok była nieużywana i zaśmiecana piaskownica, ludzie ci zwrócili się do ówczesnych władz dzielnicy, aby tam zasadzić dąb - informuje Paweł Lisiecki, radny dzielnicy Praga Północ. Zofia Borkowska, mieszkanka Pragi zaangażowana w obronę papieskiego drzewa, przypomina, że ówczesna administracja dzielnicy wyraziła na to zgodę.
- I ten dąb, cztery lata temu, po śmierci Jana Pawła II, został posadzony. Znalazł się tam również ogromny kamień i tablica pamiątkowa - mówi Borkowska.
Przez kilka lat mieszkańcy Warszawy zbierali się i modlili przy dębie w rocznicę śmierci i urodzin Papieża Polaka. Jednak powszechne poczucie szacunku dla tego miejsca nie trwało długo. - Proszę sobie wyobrazić, że jeden z panów ze wspólnoty mieszkaniowej doszedł do wniosku, iż trzeba by zrobić tam parking. Tylko że tam nie ma dostępu, nawet wjazdu, dla karetki pogotowia i straży pożarnej - zauważa Borkowska.
Zdaniem Lisieckiego, w całej tej sprawie chodzi o to, żeby drzewko przenieść w inne miejsce, które "nie rzucałoby się tak w oczy pewnym osobom". - Tak naprawdę na miejscu tego dębu mogą stanąć co najwyżej dwa samochody. Prawdopodobnie jest tak, że kogoś on kłuje w oczy - mówi Lisiecki. Radni PiS złożyli już wniosek o zorganizowanie sesji rady dzielnicy w tej sprawie. Wskazują, że obecny zarząd dzielnicy: burmistrz Jolanta Koczorowska oraz jej zastępca Artur Buczyński, zostali powołani przez prezydent Hannę Gronkiewicz-Waltz i nie są zainteresowani ochroną papieskiego drzewa. Potwierdzają to mieszkańcy Pragi, którzy przez cztery lata opiekowali się nim. W ich opinii, przeciwni obecnej lokalizacji drzewa są również radni z Platformy Obywatelskiej oraz Sojuszu Lewicy Demokratycznej.
Niestety, część członków wspólnoty mieszkaniowej rozpoczęła zbieranie podpisów, by dąb usunąć. - Niewiele ich mają - uważa Borkowska. Wskazuje, że obrońcy drzewa też zbierają podpisy. Jest ich już osiemdziesiąt. - Wydaje mi się, że jest to takie miejsce, którego nie należałoby niszczyć. Tym bardziej że ludzie już wiedzą o nim, w rocznice przychodzą, przynoszą papieskie chorągiewki - dodaje mieszkanka Pragi.
Okazuje się, że pesymistyczne przypuszczenia obrońców drzewka nie są pozbawione podstaw. Władze dzielnicy Praga Północ najwyraźniej nie chcą angażować się w obronę papieskiego dębu. - Sprawa się rozstrzygnie, kiedy wspólnoty, które tam funkcjonują,dojdą do porozumienia. Urząd dzielnicy może wykona jakiś ruch, ale przecież nie będzie pośredniczył w rozwiązaniu konfliktu między wspólnotami - oznajmia nam Beata Bielińska-Jacewicz, rzecznik Urzędu Dzielnicy Warszawa Praga Północ.
Jacek Dytkowski
"Nasz Dziennik" 2009-06-22
Autor: wa