Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kompromis za pięć dwunasta

Treść

Na zaledwie kilka godzin przed upływem ostatecznego terminu amerykańska Izba Reprezentantów przyjęła plan podniesienia limitu zadłużenia państwa i redukcji deficytu budżetowego. To kompromisowy projekt, wypracowany wcześniej przez przedstawicieli obu największych partii oraz Białego Domu. Umowa zakłada cięcia wydatków budżetowych o 2,4 biliona dolarów. Już w 12 godzin po uchwaleniu planu przez niższą izbę Kongresu nad jego treścią głosował także Senat, przychylając się do decyzji niższej izby Kongresu.
Mimo że udało się przyjąć projekt będący kompromisem wypracowanym przez liderów Partii Demokratycznej i Republikańskiej, to jednak nie brakowało głosów krytycznych ze strony przedstawicieli obu ugrupowań. Plan przeszedł większością głosów 269 do 161. Za głosowało 174 Republikanów i 96 Demokratów. Przeciw była część kongresmanów z republikańskiej prawicy skupionej w Tea Party oraz blisko połowa Demokratów z lewego skrzydła tej partii. Chociaż Demokraci podzielili się dość wyraźnie w swoich głosach, to jednak już po przyjęciu ustawy sukces najgłośniej oklaskiwali parlamentarzyści ze strony tej właśnie partii. Równie burzliwą owację członkowie izby zgotowali demokratycznej kongresman z Arizony, Gabrielle Giffords, dla której poniedziałkowe głosowanie było pierwszym od czasu zamachu 8 stycznia w Tucson, kiedy zginęło sześć osób. Giffords pojawiła się w Kongresie po raz pierwszy po długotrwałym leczeniu w szpitalu. Z kolei Senat, niejako potwierdzając decyzję Izby Reprezentantów, przyjął ustawę o podniesieniu limitu zadłużenia stosunkiem głosów 74 do 26. Tuż po senackim głosowaniu dokument podpisał prezydent Obama.
Przyjęty plan przewiduje podniesienie limitu długu o blisko 2,4 biliona dolarów i redukcję deficytu w podobnej wysokości przez cięcia wydatków rządowych w ciągu 10 lat. Na początek wydatki zmniejszone zostaną o niecały bilion dolarów; nastąpi to na przełomie 2012 i 2013 roku. Te zapisy były gorąco krytykowane zarówno przez lewicową część Partii Demokratycznej, jak i przez najbardziej konserwatywnych przedstawicieli Republikanów, w szczególności członków Tea Party. Liberałowie wyrazili swoje niezadowolenie z faktu, że plan opiera się głównie na redukcji wydatków, nie zakłada zaś zwiększenia obciążeń podatkowych. Przedstawiciele prawicy twierdzili z kolei, że w projekcie powinno się uwzględnić większe oszczędności w większej ilości sektorów. Nie do końca zadowolony z porozumienia był także jego główny orędownik, prezydent Barack Obama. Jak stwierdził, przyjęty dokument nie jest tym, co on sam by preferował. Podobnie jak najbardziej lewicowi przedstawiciele Demokratów (bo do takich zalicza się prezydent), szef Białego Domu chciał redukcji deficytu poprzez podniesienie podatków.
W plan wpisano także swoisty mechanizm ratunkowy, który zakłada, że w przypadku nieudanego wypracowania oszczędności na poziomie minimum 1,2 biliona dolarów niejako automatycznie zostaną uruchomione cięcia w różnych sektorach budżetu federalnego. Zgodnie z jego zapisami najbardziej straci na tym Pentagon oraz osoby korzystające z ubezpieczeń zdrowotnych typu Medicaid i Medicare.
Pomimo że na uchwalenie planu pozytywnie zareagowały największe giełdy na świecie, notując znaczne wzrosty, to jednak największy właściciel amerykańskich obligacji, czyli Chiny, nie podzielają takiego entuzjazmu. Według chińskiej prasy, Pekin twierdzi, że porozumienie w sprawie podniesienia limitu amerykańskiego zadłużenia wcale nie rozwiązuje problemu, a jedynie odkłada go w czasie. Zdaniem oficjalnej rządowej gazety "Renmin Ribao", narastające zadłużenie USA rodzi niepewność co do poprawy kondycji gospodarki tego kraju i zwiększa zagrożenia dla światowego systemu gospodarczego.
Łukasz Sianożęcki
Nasz Dziennik 2011-08-03

Autor: jc