Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Komisje liczą głosy

Treść

W niedzielę odbyły się pierwsze w historii Demokratycznej Republiki Konga (dawny Zair) wybory prezydenckie i parlamentarne. Chociaż oficjalne wyniki mają być znane dopiero za dwa tygodnie, większość obserwatorów typuje, że zwycięzcą wyborów zostanie obecny prezydent tego kraju Joseph Kabila. Jeden z obserwatorów ONZ, oddelegowany do sprawdzenia uczciwości głosowania, stwierdził, że w jego przekonaniu były one uczciwe.
Jednym z celów pierwszego w historii DRK głosowania było położenie kresu wojnie domowej. W wyścigu prezydenckim wystartowało ostatecznie 32 kandydatów, a wśród nich - w roli faworyta - obecny prezydent Joseph Kabila. Z kolei o miejsca w parlamencie ubiegało się ponad 9 tys. kandydatów. Uprawnionych do głosowania było 25 mln obywateli, co oznacza, że operacja zapewnienia przez siły ONZ bezpieczeństwa podczas wyborów była największą w ostatnim czasie misją ONZ. Nad przebiegiem głosowania czuwało ponad 2 tys. żołnierzy misji Unii Europejskiej, w tym około 100 Polaków z Żandarmerii Wojskowej.
W wywiadzie dla BBC Joseph Kabila, który przejął władzę w 2001 r., oświadczył, że zaakceptuje wyniki wyborów nawet w wyniku przegranej. - To będzie werdykt ludzi i oczywiście my go zaakceptujemy - oświadczył Kabila.
Niedzielne wybory to historyczne, pierwsze wolne głosowanie od uzyskania niepodległości przez tę belgijską kolonię czterdzieści sześć lat temu. Pięć lat po uzyskaniu niepodległości w wyniku zamachu stanu władzę objął Joseph-Desiree Mobutu (Mobutu Sese Seko), którego po ponad trzydziestu latach dyktatury obaliła rebelia pod przywództwem Laurenta Kabili. W 1998 roku Ruanda i Uganda, które poprzednio popierały Kabilę, zwróciły się przeciwko niemu, wspierając zwalczające się ugrupowania rebelianckie. W konflikcie wzięły też udział Zimbabwe, Angola i Namibia, które z kolei poparły wojska Laurenta Kabili. Po jego śmierci w zamachu stanu prezydentem został syn zamordowanego, Joseph Kabila. Możliwość przeprowadzenia demokratycznych wyborów powstała w 2002 r., po podpisaniu przez ugrupowania rebelianckie porozumienia pokojowego.
Tragiczny bilans około 10-letniej wojny domowej w Kongu to blisko 4 mln ludzi zabitych w czasie walk oraz zmarłych z głodu, wycieńczenia i chorób. ONZ oskarżyła strony o przedłużanie konfliktu, w czasie którego dochodziło do rabunku naturalnych bogactw kraju.
Jacek Szpakowski, PAP

"Nasz Dziennik" 2006-08-01

Autor: wa