Komisja wykończy polskie stocznie
Treść
Grupa polskich stoczniowców z Gdańska, Gdyni i Szczecina rozpoczęła wczoraj demonstrację przed siedzibą Komisji Europejskiej w Brukseli przeciwko żądanemu przez Unię zwrotowi pomocy w wysokości 5 mld złotych. Komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes twierdzi, że zwrot jest konieczny, ponieważ polski rząd do tej pory nie przedstawił planów restrukturyzacji stoczni, które spełniałyby wszystkie unijne wymogi. Komisja dała czas do dziś polskiemu ministrowi Skarbu Państwa Aleksandrowi Gradowi na przedstawienie satysfakcjonującego ją projektu. Demonstrujący pod hasłami "Solidarności" stoczniowcy apelowali o wstrzymanie decyzji nakazującej trzem polskim stoczniom zwrot udzielonej w 2004 roku pomocy pieniężnej w wysokości 5 mld złotych. - Zwrot ten może oznaczać upadłość naszych stoczni - mówili uczestnicy demonstracji. "To, czego Moskwa nie skończyła, Bruksela dokończy" - głosiły transparenty przybyłych do Brukseli 350 polskich stoczniowców. Z przedstawicielami polskich związków zawodowych reprezentujących stoczniowców spotkała się unijna komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes. Komisarz nie złagodziła swojego stanowiska, podpierając się argumentem, że dopóki polskie plany restrukturyzacji nie spełnią wszystkich unijnych wymogów, inna decyzja nie jest możliwa. Kroes podkreśliła, że celem Komisji jest zapewnienie stabilnych miejsc pracy w polskich zakładach przemysłu okrętowego. Wyraziła także ubolewanie, iż od trzech lat polski rząd nie przedstawił racjonalnych planów reorganizacji stoczni, dzięki którym możliwe byłoby zatwierdzenie udzielonej wcześniej pomocy. - Żądane plany muszą zawierać gwarancję długookresowej rentowności stoczni, redukcję mocy produkcyjnej w celu rekompensaty za udzieloną pomoc i gwarancję finansowania znacznej części ze środków własnych firmy - podkreśliła komisarz. Rząd Donalda Tuska poinformował Komisję Europejską, że Stocznia Gdańska otrzymała w różnej formie 742 mln 876 tys. 870 zł i 75 gr pomocy publicznej. Tymczasem z informacji księgowych, potwierdzonych przez biegłych rewidentów, niezależnych audytorów i urzędników MSP i UOP, wynika, że taka kwota nigdy nie wpłynęła na konta stoczni. Stoczniowcy zaapelowali o więcej czasu na przeprowadzenie restrukturyzacji w stoczniach Gdynia i Szczecin. - Wielokrotnie uspokajano nas, że wszystko jest w porządku. Okazało się, że nie jest, i dlatego przyjechaliśmy do Brukseli. Chcemy dialogu, chcemy, aby rozmawiano z nami jak z partnerami, bo na to zapracowaliśmy - mówili stoczniowcy. Dzisiaj upływa ostateczny termin przedstawienia planów przekształceniowych. W razie fiaska rozmów pomiędzy polskim rządem a Komisją Europejską związkowcy grożą wzmocnieniem protestu, a nawet generalnym strajkiem branży stoczniowej. W żadnym wypadku nie jest naszym zamiarem doprowadzenie do upadłości polskich stoczni - twierdzi rzecznik Komisji Europejskiej ds. konkurencji Jonathan Todd. - To rzadko spotykane, by komisja dawała aż cztery lata jakiemuś zakładowi na rozwiązanie problemu. Pracujemy nad tym ciężko już tyle czasu właśnie po to, aby zapewnić długoletnią żywotność stoczniom, a nie je likwidować - podkreśla Todd. Twierdzi, że jednak wiele będzie zależało od jutrzejszych decyzji polskiego rządu i tego, jak będzie wyglądał jego ostateczny projekt restrukturyzacyjny. Toteż dopiero po zapoznaniu się z nim Komisja przedstawi swoje finalne stanowisko. Innego zdania jest kapitan Żeglugi Morskiej Zbigniew Sulatycki, który w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" stwierdził, że polityka Unii prowadzi w prostej linii do zamknięcia polskiego przemysłu poprzez ograniczanie produkcji. - Europa, chcąc rozwijać swój przemysł stoczniowy, musi zlikwidować konkurencję, a w tym momencie polskie stocznie stanowią duże zagrożenie dla zachodniego rynku - podkreślił kapitan. Należy pamiętać, że stocznia Gdynia jest jednym z najnowocześniejszych zakładów w Europie, zdolnym do budowy najbardziej skomplikowanych konstrukcji. Jednocześnie polskie statki, w przeciwieństwie do europejskich, znane są ze swojej znikomej awaryjności. Warto również zwrócić uwagę na to, że Stocznia Gdańska znajduje się w strategicznym miejscu, na terenach bardzo atrakcyjnych dla potencjalnych inwestorów. Retoryczne zatem wydaje się pytanie, na czyją korzyść działa rząd. Marta Ziarnik "Nasz Dziennik" 2008-06-26
Autor: wa