Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Komisja śledcza najlepszą formą kontroli

Treść

Z Sebastianem Karpiniukiem, posłem Platformy Obywatelskiej i członkiem Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych, rozmawia Wojciech Wybranowski

Marszałek Ludwik Dorn nie poddał pod głosowanie wniosków o powołanie komisji śledczych...
- Moim zdaniem, pan Ludwik Dorn nie zachowuje się jak marszałek Sejmu, tylko jak aparatczyk PiS-owski i boi się poddania pod głosowanie wniosków, które ujawniłyby prawdę o mechanizmach funkcjonowania władzy PiS przez ostatnie dwa lata.

Sądzi Pan, że w obecnej sytuacji komisja cokolwiek by wyjaśniła? Julia Pitera wczoraj w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" komentowała, że do tego trzeba by mieć "szklaną kulę i czarnego kota". Wierzy Pan w merytoryczne - w okresie przedwyborczym - prace komisji, w składzie której znaleźliby się na przykład Wierzejski, Piskorski i dajmy na to - Gadzinowski?
- Na pewno wierzę w to, że uda się rozpocząć prace. Powołujemy komisję, a jednocześnie zabiegamy o jak najszybsze samorozwiązanie Sejmu. Wiadomo przecież, że powołanie i ukonstytuowanie się komisji musi trwać, można jednak chociaż spróbować powołać komisję i rozpocząć pierwsze prace, które byłyby kontynuowane w następnej kadencji. Przez kilka tygodni komisja mogłaby spokojnie pracować. Co zaś do składu komisji i kampanii wyborczej - są zalety i wady. Podobnie funkcjonowała komisja ds. Rywina i komisja orlenowska. W szczególności ta druga, która działała na kanwie zbliżających się wyborów. To nie my jesteśmy autorami tej afery, stroną w tym konflikcie - moim zdaniem - jest pan minister Zbigniew Ziobro i cała IV Rzeczpospolita - a w takiej sytuacji trudno jest spodziewać się wyjaśnienia wszystkich ewentualnych nieprawidłowości przez funkcjonariuszy PiS-owskich. Skoro nie ma żadnych mechanizmów kontrolnych, to jedynym dostępnym jest komisja śledcza.

Muszę przyznać, że zaskakuje mnie zmiana stanowiska PO na tak życzliwe komisji śledczej. Kilkanaście miesięcy temu Pana ugrupowanie niemal histerycznie sprzeciwiało się powołaniu komisji śledczej ds. banków.
- Nie jest tak, że byliśmy kiedykolwiek przeciwni wyjaśnianiu spraw przez komisję śledczą. Natomiast jeżeli chodzi o komisję ds. banków, to w tamtym okresie dyskutowaliśmy na temat zasadności wracania komisji śledczej do spraw, które miały miejsce kilkanaście lat temu...

Teraz rozumiem. Tamta komisja - zła, bo badałaby sprawy, które dotykają środowisk dawnej UW, obecnie PO, nowa komisja - dobra, bo dotyka spraw ludzi związanych z PiS...
- Panie redaktorze, odwołam się do tego, co mówiliśmy, kiedy była debata na temat powołania komisji ds. banków. Argumentowaliśmy wówczas, że trzeba się zastanowić, czy komisja powinna powstawać w sytuacji, w której do dyspozycji PiS są wszystkie organa ścigania. Nic nie stało na przeszkodzie, by w razie gdy zachodzi taka konieczność, prokuratura wszczęła śledztwo, zbadała sprawę. Natomiast dzisiaj mamy do czynienia z taką sytuacją, gdzie organy państwowe i służby specjalne są zdaniem niektórych polityków uwikłane w pewne nieprawidłowości, dlatego też nie ma innego instrumentu bezstronnego ujawniania i oceniania tych faktów niż komisja śledcza.

Poseł Marek Biernacki, osoba, która jak chyba nikt w PO zna się na działaniu służb specjalnych, po posiedzeniu speckomisji przed kilkoma tygodniami powiedział dziennikarzom, że jego zdaniem prawdopodobnie nie było nieprawidłowości w działaniach CBA. To Pana nie przekonuje?
- Nie wiem, czy miał pełną wiedzę na ten temat. Sam pan wie, że im dłużej ta cała sytuacja trwa, tym więcej się dowiadujemy o kulisach całego zdarzenia. I to od osoby, która była bardzo blisko Kaczyńskich, mówię tu o panu Januszu Kaczmarku. To osoba, która funkcjonowała na szczytach władzy, rzuca nowe światło na niektóre zagadnienia. Naszym zdaniem, wielokrotnie mija się z prawdą i plącze w swoich wyjaśnieniach pan minister Zbigniew Ziobro, który - a wsypał go premier Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla "Wprost" - okazał się małym kłamczuszkiem. Jeszcze raz podkreślam, te wszystkie fakty powodują to, że jedyną bezstronną, choć ułomną formą kontroli jest powołanie komisji śledczej.

Narasta konflikt pomiędzy PiS a PO, za sprawą zresztą obu stron. Z kim chciałby Pan rządzić w koalicji w przyszłej kadencji, gdyby okazało się, że to PO wygrała wybory?
- Dzisiaj mamy bardzo dobre doświadczenie z blokowania listy z PSL, wynikające z wyborów samorządowych, natomiast dzisiaj nie namówi pan żadnego rozsądnego polityka PO, żeby mówił o koalicjach w przyszłości. Jesteśmy nauczeni doświadczeniem sprzed dwóch lat, kiedy mówiliśmy o przyjaciołach z PiS, a okazało się, że ci przyjaciele pierwsi wbili nam nóż w plecy. Będziemy więc starali się wygrać, tak by rządzić samodzielnie, a jeśli nie - to mamy dobre doświadczenia ze współpracy z PSL. Co do reszty się nie wypowiadamy.

Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2007-08-22

Autor: wa