Komisja przyjrzy się funduszom
Treść
Klienci funduszy inwestycyjnych, lokujący na nich gotówkę, po kilkunastu miesiącach otrzymują zaledwie gwarantowaną stopę zwrotu, a czasem nawet mniej niż włożyli. Choć szef Komisji Nadzoru Finansowego Stanisław Kluza nie chce na razie mówić o konkretnych przypadkach nadużyć, to zaznacza, że fundusze są pod dokładną kontrolą, a wszelkie przypadki nierzetelności będą ścigane.
Przypadki, gdy klient banku zwiedziony reklamą, że w krótkim czasie pomnoży swój wkład, lokował niemałą kwotę pieniędzy, by po kilkunastu miesiącach otrzymać mniej niż byłoby to w przypadku standardowej lokaty oszczędnościowej, nie należą do rzadkości. Zdaniem Stanisława Kluzy, Komisja Nadzoru Finansowego interweniowała już w kilku przypadkach stosowania przez fundusze nierzetelnej reklamy bądź zawierania z klientami umowy z niejasnymi klauzulami prawnymi.
- Jeżeli jest gwarantowana stopa zwrotu, to i tak nie jest najgorzej, bo przynajmniej otrzymuje się "coś". Jeżeli natomiast mamy fundusze inwestycyjne, to bardzo często tej stopy gwarantowanej nie ma, występuje natomiast problem pewnego dualizmu, gdzie z jednej strony reklamy bardzo zachęcają wielkimi czcionkami do inwestowania, bo kiedyś osiągnęły wielką stopę zwrotu, a z drugiej nie można wykazać, by istniała korelacja historycznie osiągniętej stopy zwrotu z tą, którą się osiągnie w przyszłości - tłumaczy Kluza. Fundusze bardzo często w celu przyciągnięcia klienta nie akcentują ryzyka i kosztów mogących pojawić się w związku z inwestowaniem w akcje czy obligacje. A potencjalny klient zwiedziony reklamą często traktuje fundusze jako alternatywę dla lokaty bankowej.
- Prowadzimy kontrolę funduszy i szukamy symetrii pomiędzy promowaniem tychże, reklamą a rzeczywistością. Tak, by strona, która jest zachętą, była wyeksponowana w taki sam sposób, w jaki informacje o ryzykach - mówi Kluza.
Wojciech Wybranowski
"Nasz Dziennik" 2007-09-11
Autor: wa