Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Komisja przesłucha Kaczyńskiego

Treść

Winę za nieprawidłową prywatyzację PZU ponosi minister skarbu Emil Wąsacz - zeznał wczoraj przed sejmową komisją śledczą do zbadania prywatyzacji PZU Tomasz Wójcik, były poseł AWS. W wyniku jego zeznań komisja postanowiła wezwać na świadka Lecha Kaczyńskiego, który był w rządzie Jerzego Buzka ministrem sprawiedliwości. Obecny prezydent Warszawy nie zamierza unikać komisji. Deklaruje, że stanie przed nią bez obawy, gdyż zrobił to, co do niego należało.
Pierwszy przed komisją zeznawał Tomasz Wójcik, były poseł AWS, określany przez Mariana Krzaklewskiego jako członek tzw. grupy "oczko". Były lider AWS Krzaklewski zeznał przed komisją, że ta grupa złożona z 21 posłów była manipulowana przez Wieczerzaka i skłócona z władzami AWS. Świadek zdementował rewelacje Krzaklewskiego. - Nie ma to nawet znamion prawdy. Nie istniała żadna grupa "oczko", to tylko fakt prasowy - przekonywał Wójcik. - Ani prezes PZU Władysław Jamroży, ani prezes PZU Życie Grzegorz Wieczerzak nie manipulowali członkami sejmowej komisji skarbu - podkreślił były przewodniczący Komisji Skarbu, Uwłaszczenia i Prywatyzacji Sejmu poprzedniej kadencji. Zeznał, że wszelkie nieprawidłowości, jakie miały miejsce w trakcie prywatyzacji PZU, to przede wszystkim wina Emila Wąsacza, byłego ministra skarbu. Przypomniał, że był jednym z przeciwników tej skandalicznej prywatyzacji i zwolennikiem uwłaszczenia. Zeznał, że nie wiedział, dlaczego zdecydowano się na sprzedaż PZU. - Komisja nie miała wglądu w treść umowy prywatyzacyjnej PZU przed jej podpisaniem - podkreślił Wójcik. Dodał, że członkowie komisji zapoznali się z treścią tej umowy dopiero trzy miesiące po jej podpisaniu. Taki sam tryb według niego dotyczył dwóch aneksów do umowy prywatyzacyjnej PZU. Komisja miała się z nimi zapoznać dopiero po ich podpisaniu. Zdaniem Wójcika, ministerstwo skarbu nie chciało współpracować z posłami. - Relacje komisji skarbu z ministrem skarbu Emilem Wąsaczem były bardzo słabe, kontakty były utrudnione, bo minister unikał posiedzeń komisji - ocenił. Skrytykował również zachowanie Alicji Kornasiewicz, wówczas wiceminister Skarbu Państwa. - Alicja Kornasiewicz, mistrz w udzielaniu informacji bez informacji - określił Wójcik.
Swoimi zeznaniami obciążył również Lecha Kaczyńskiego, obecnie prezydenta Warszawy, a w rządzie Jerzego Buzka ministra sprawiedliwości. Świadek zeznał, że informował ówczesnego ministra o nieprawidłowościach w prywatyzacji PZU, ale sprawa została bez echa. Pytany, czy Kaczyński zlekceważył oficjalną rozmowę w sprawie PZU, odpowiedział, że nie wie, gdyż Kaczyński zadeklarował wówczas zajęcie się sprawą. Wówczas Marek Pol (UP) złożył wniosek o przesłuchanie Kaczyńskiego. Za przyjęciem wniosku głosowało siedmioro posłów, trzech było przeciw (Przemysław Gosiewski - PiS, Cezary Grabarczyk - PO, i Jan Bury - PSL).
Lech Kaczyński nie ma sobie nic do zarzucenia. Przypomina, że w okresie, kiedy był ministrem sprawiedliwości, toczyły się trzy postępowania w sprawie PZU, które później zostały umorzone. - Z całym spokojem pójdę przed komisję, dlatego że to, co do mnie należało, zrobiłem - stwierdził Kaczyński. - Gdybym wtedy wiedział tyle, ile wiem teraz, sądzę, że ta sprawa znalazłaby wyraz w ustaleniach procesowych do lipca 2001 roku - dodał. Przypomina, że miał 55 tygodni czasu i nie miał zaplecza politycznego w tym okresie, gdy był ministrem. Wezwanie przed komisję uznał za kolejną okazją do zaatakowania go jako liczącego się kandydata na prezydenta.
Wczoraj był także przesłuchiwany Mirosław Styczeń, były prezes Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego. Były poseł AWS zeznał jednak, że nie ma żadnej wiedzy na temat prywatyzacji PZU. Zapewnił, że nie miał żadnych instrumentów, za pomocą których mógłby wpływać na rząd w sprawie prywatyzacji PZU. Dodał też, że nie był zwolennikiem prywatyzacji PZU. Styczeń zadeklarował również, że nie utrzymywał ani partyjnych, ani towarzyskich kontaktów z prezesem PZU Życie Grzegorzem Wieczerzakiem i z nikim nie rozmawiał na temat prywatyzacji PZU.
Robert Popielewicz

"Nasz Dziennik" 2005-05-13

Autor: ab