Komisja gani Tuska
Treść
Komisja Europejska wszczęła przeciwko Polsce postępowanie za naruszenie unijnego prawa poprzez niewdrożenie dyrektywy antypowodziowej. Tymczasem premier Donald Tusk, usiłując wybronić się z zaniedbań swojego rządu, zapewniał, że opóźnienia we wdrażaniu kilku dyrektyw unijnych w kwestii pomocy przeciwpowodziowej nie miały żadnego wpływu na przebieg akcji w walce z żywiołem.
- Komisja Europejska otworzyła w styczniu postępowanie przeciwko Polsce oraz siedmiu innym krajom UE za brak informacji o wdrożeniu unijnej dyrektywy z 2007 roku o zapobieganiu powodziom - powiedział wczoraj rzecznik KE Ferran Tarradellas Espuny. I choć już kilka miesięcy temu Komisja przypominała Warszawie o dużych zaległościach przy wdrażaniu dyrektywy antypowodziowej, to jednak do tej pory nie otrzymała na nie żadnych wyjaśnień. Obecnie więc KE już nie przypomina, ale grozi konsekwencjami. Podkreśla, że jeżeli Polska nadal będzie zwlekać w tej kwestii, wówczas już grozi jej sprawa przed unijnym trybunałem.
Bruksela wytknęła nam zaniedbania przy okazji dyskusji o unijnym wsparciu z Europejskiego Funduszu Solidarności na złagodzenie skutków powodzi. Zwróciła także uwagę, że choć zostało naruszone prawo, to jednak Unia ze zrozumieniem podchodzi do tragicznych wydarzeń w Polsce i powodzi, która w ostatnich tygodniach nawiedziła nasz kraj. Dała tym samym nadzieję na to, że pieniądze, które mogliśmy otrzymać na realizację wspomnianego celu, jeszcze nie przepadły. Już wcześniej Bruksela obiecała bowiem, że jeśli tylko Warszawa przyśle wniosek o wsparcie z funduszu, rozpatrzy go tak szybko, jak to możliwe.
Tymczasem premier Donald Tusk zaznaczył, że zastrzeżenia KE dotyczą procedur, które mają być wdrażane w latach 2011-2015, przez co opóźnienia nie miały żadnego wpływu na przebieg akcji w walce z żywiołem. Zapewnił jednak, że dołoży wszelkich starań, by Polska jak najszybciej nadrobiła zaległości. - Kwestie poruszane przez dyrektywę my w Polsce rozwiązujemy, nie jest tak, że każe nam się przygotować coś, czego my nie mamy - powiedział szef rządu. Dodał, że chodzi raczej o to, by w naszym kraju obowiązywały standardy stosowane w całej Unii Europejskiej.
Dyrektywa, która jest odpowiedzią na katastrofalne powodzie w dolinie Dunaju latem 2002 roku, ma nakłonić kraje członkowskie do większych wysiłków na rzecz zapobiegania tego typu kataklizmom. Nakłada ona na państwa m.in. obowiązek określenia, jakie tereny na ich terytorium są zagrożone powodzią. Na podstawie takich "map ryzyka" kraje będą musiały sporządzić plany działań, które mają odzwierciedlać ideę dyrektywy: zapobieganie, przygotowanie, ochrona. Dokument wyznacza terminy tych działań: odnośnie do oceny ryzyka powodziowego do 2011 roku, opracowania map zagrożenia i ryzyka powodziowego do 2013 roku, zaś planów zarządzania ryzykiem powodziowym do 2015 roku.
Marta Ziarnik, PAP
Nasz Dziennik 2010-06-18
Autor: jc