Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Komisja Europejska grozi Polsce

Treść

Jeśli polskie zakłady przetwórstwa spożywczego nie spełnią wszystkich unijnych standardów bezpieczeństwa żywności, to Polska, po ewentualnej akcesji do Unii Europejskiej, może zostać wyłączona ze Wspólnej Polityki Rolnej. Taką możliwość przewiduje traktat akcesyjny. Oznaczałoby to m.in. odcięcie naszych rolników od programu dopłat bezpośrednich, a nawet zablokowanie naszego eksportu. Ze szczegółami na temat tych planów Komisja Europejska chce jednak poczekać. Poznamy je... dopiero po referendum akcesyjnym.

Szef Dyrekcji Generalnej ds. Poszerzenia Unii Europejskiej Eneko Landaburu uznał w poniedziałek, że w przygotowaniach Polski do członkostwa są "pewne braki i słabości". W tym duchu pisane są kolejne cząstkowe raporty o dostosowaniu kandydatów do warunków akcesji, które mają być gotowe za około tydzień. Kluczowe znaczenie będzie ma mieć sytuacja każdego z kandydatów do Unii 5 listopada br. Wtedy mają zostać opublikowane raporty końcowe. - Dopiero one mogą pociągnąć za sobą szczególne konsekwencje dla danego kraju, bo dopiero wtedy rozważymy lub nie zastosowanie klauzul ochronnych - tłumaczy dyrektor. Landaburu mówi o klauzulach zapisanych w traktacie akcesyjnym. Pozwalają one Komisji Europejskiej na wyłączenie kraju przystępującego do UE ze wspólnej polityki unijnej w dziedzinie, w której nie zdążył się dostosować. Szef Dyrekcji Generalnej ds. Poszerzenia podkreśla, że Komisja nie będzie wahać się z podjęciem takiej decyzji, gdyby 5 listopada wyszło na jaw, że "braki i słabości kraju miałyby doprowadzić do osłabienia naszej Unii". Wiadomo, że najpoważniejszym problemem będzie kwestia Wspólnej Polityki Rolnej. Landaburu tłumaczy, że państwa członkowskie Unii nie będą mogły narażać się na ryzyko, że na ich rynku pojawią się artykuły żywnościowe niespełniające unijnych standardów bezpieczeństwa żywności. - Będziemy się natychmiast bronić - zapewnia unijny urzędnik.
- Po prostu zablokują import naszych produktów rolnych na rynek unijny, zalewając nas produktami z Unii - komentuje stanowisko Unii poseł Piotr Krutul (KP LPR) z sejmowej komisji rolnictwa.
Unia nie chce jednak na razie odkrywać wszystkich kart. Mówi o "niepokoju" i "ryzyku" (co do tego, czy nasze artykuły żywnościowe spełnią unijne normy), ale i o "uspokajaniu nastrojów" (chodzi o ferment, jaki mogłaby wywołać w państwach kandydackich wiadomość o wyłączeniu ze Wspólnej Polityki Rolnej). Landaburu nie ukrywa, że Komisja Europejska chce uniknąć wykorzystywania złych ocen stanu przygotowania Polski przez przeciwników członkostwa w czasie kampanii referendalnej.
Przypomnijmy, że pod koniec ubiegłego tygodnia dyrektor generalny ds. ochrony zdrowia i konsumentów w Komisji Europejskiej Robert Coleman wysłał do polskiego ministerstwa rolnictwa list, wyrażając w nim niepokój z powodu zaległości Polski w dostosowaniach do reguł dotyczących bezpieczeństwa żywności. Kontrowersje wzmogła postawa ministra Adama Tańskiego, który początkowo zaprzeczał temu faktowi, potem go bagatelizował.
Rzecznik Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej Ewa Haczyk, proszona przez nas o ustosunkowanie się do wypowiedzi unijnego dyrektora, nie chciała wczoraj jej komentować.
Oburzenia postawą unijnych polityków i brakiem reakcji ze strony polskiego rządu na pogróżki pod naszym adresem nie kryją politycy parlamentarnej opozycji.
- To jest z pewnością świadoma polityka Unii Europejskiej względem Polski. Śmieszne jest jednak to, iż wiele ze skomplikowanych przepisów unijnych nie jest obecnie wdrożonych w życie w wielu krajach unijnych i nikt nie stosuje wobec nich tak drastycznych środków i retorsji, jakie zapowiada pan Landaburu - mówi poseł Gabriel Janowski, członek sejmowej Komisji Europejskiej. - Osobiście mam krytyczny pogląd na temat wielu unijnych norm, które najzwyczajniej w świecie krępują i szkodzą. Jasne jest natomiast, że urzędnicy unijni będą wykorzystywali wszelkie nasze niedociągnięcia do działań na polu finansowym, które nie są przejawem solidarności, ale polityki eksploatacyjnej. Tymczasem podjęte wobec UE zobowiązania prawne są w wielu wypadkach nierealistyczne, niemożliwe do zastosowania, co może nam całkowicie zablokować nasz eksport - dodaje. Podobnego zdania jest Antoni Macierewicz (Koło Poselskie Ruchu Katolicko-Narodowego). - Pan Landaburu mówi to, co wszyscy politycy w Polsce powinni od dawna wiedzieć. Przyjęcie tzw. klauzul holenderskich w traktacie akcesyjnym powoduje, iż Polska przez cały czas będzie monitorowana. W każdym momencie będzie to dla Brukseli świetne narzędzie do wyłączenia ewentualnych korzystnych dla Polski rozwiązań. Premier Miller na to się zgodził w czasie szczytu w Kopenhadze - twierdzi. Macierewicz zapowiedział złożenie wniosku o zwołanie w trybie pilnym Komisji Europejskiej w tej sprawie.
Mikołaj Wójcik
Maciej Walaszczyk
Nasz Dziennik 14-05-2003

Autor: DW