Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kółko wzajemnej pomocy

Treść

Spóźnione reakcje przywódców eurostrefy na kolejne etapy kryzysu greckiego spowodowały, że zmuszeni są dzisiaj walczyć w obronie euro na dwóch frontach - publicznym i bankowym. Polega to na przelewaniu greckich długów z kieszeni do kieszeni pomiędzy bankami i państwami, aby podatnik nie zauważył, że to on zapłacił.

Kryzys zadłużenia państw eurostrefy wkroczył do europejskich banków. Grecki wirus uderzył ze szczególną siłą w banki francuskie i niemieckie. Francusko-belgijska grupa bankowa Dexia, w której portfelu jest 4,5 mld euro bezwartościowych greckich obligacji, stanęła w obliczu bankructwa, a belgijski rząd zmuszony był jej udzielić w trybie pilnym publicznych gwarancji. Eurostrefa, której reakcje na rozwój kryzysu w Grecji są za każdym razem spóźnione, znalazła się w obliczu walki na dwóch frontach - publicznym i bankowym. Na obu podstawową bronią ma być Europejski Fundusz Stabilności Finansowej. Fundusz ma jednak najpierw pomagać zadłużonym krajom, a dopiero w drugiej kolejności - dokapitalizowywać banki komercyjne.
Zasady działania EFSF przedstawiła kanclerz Niemiec Angela Merkel po spotkaniu z szefami Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego w Strasburgu. Z koncepcji tej wynika, że zagrożone banki najpierw będą musiały pomóc sobie same. Jeśli akcjonariusze nie będą w stanie wzmocnić kapitałowo własnych aktywów, pomocy mają im udzielić macierzyste kraje, udostępniając publiczne fundusze.
- EFSF wkroczy do działania dopiero wtedy, gdy kraj członkowski sam nie będzie w stanie tego zrobić i to zagrozi stabilności eurostrefy - powiedziała Merkel.
Eurogrupa rozważa jednocześnie zwiększenie udziału banków komercyjnych w stratach z tytułu kryzysu Grecji. Do tej pory banki zgodziły się przyjąć na siebie straty rzędu 21 proc. wierzytelności greckich, ale wobec narastania spirali długów ich udział w stratach ma ulec zwiększeniu. Oznacza to, że praktycznie wszystkie rządy eurostrefy zmuszone będą sięgnąć do kieszeni podatników, aby ratować swoje banki.
Fundusz Stabilizacji Finansowej opiewa na 440 mld euro, co jest kwotą po wielokroć za małą wobec skali zadłużenia eurostrefy i jej banków. Aktualnie trwa batalia o zwiększenie jego możliwości finansowych, ale w taki sposób, aby kraje nie wnosiły doń dalszych środków publicznych, które zwiększałyby nadmiernie krajowe zadłużenie. Planuje się wykorzystać metodę lewarowania, tj. dźwigni opartej na Europejskim Banku Centralnym, który będzie dostarczał Funduszowi pożyczek pod zastaw obligacji zadłużonych krajów, zakupionych na rynku wtórnym.
Międzynarodowy Fundusz Walutowy ostrzegł, że sytuacja w Europie i za oceanem pogarsza się, co grozi wkroczeniem światowej gospodarki ponownie w recesję.

Małgorzata Goss

Nasz Dziennik Piątek, 7 października 2011, Nr 234 (4165)

Autor: au