Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kolizje w eterze

Treść

Zdjęcie: Marek Borawski/ Nasz Dziennik

Rośnie liczba przypadków wzajemnego zakłócania częstotliwości radiowych przez statki powietrzne prowadzące korespondencję.

Problem okazuje się na tyle zauważalny, że menedżer sieci Eurocontrol (Europejska Organizacja ds. Bezpieczeństwa Żeglugi Powietrznej) w ramach akcji informacyjnej przygotował plakat promujący korzystanie z właściwych częstotliwości radiowych przydzielonych dla danych przestrzeni powietrznych. O sprawie informuje też Urząd Lotnictwa Cywilnego, równocześnie przypominając lotnikom obowiązujące zasady prowadzenia korespondencji radiowej.

– Zakłócanie częstotliwości radiowych jest najczęściej wynikiem braku dyscypliny prowadzenia korespondencji przez pilotów, ale może ono być również wynikiem małej świadomości pilotów o konsekwencjach takiego działania – tłumaczy Marta Chylińska, rzecznik prasowy ULC. Jak dodaje, czasami zakłócanie to działanie przypadkowe, a piloci nie są świadomi takiej sytuacji (np. niezamierzone wciśnięcie przycisku nadawania na wolancie i chwilowe zablokowanie częstotliwości).

ULC nie precyzuje jednak skali problemu. Szacunki są utrudnione, bo w małym lotnictwie tego rodzaju sytuacje nie są zgłaszane jako zdarzenia lotnicze. Jednak jak zaznacza Chylińska, zjawisko to może dotyczyć wszystkich użytkowników przestrzeni powietrznej, także pilotów samolotów pasażerskich.

– Piloci, którzy zamierzają wykonać lot na dane lotnisko, starają się z dużym wyprzedzeniem uzyskać informacje o sytuacji pogodowej, ruchowej na tym lotnisku. Informacje te piloci próbują pozyskać od kontrolerów służby kontroli lotniska (TWR), będąc zazwyczaj na dużej wysokości i poza strefą kontroli lotniska (CTR) – zaznacza Chylińska.

Zjawisko jest bardziej zauważalne, gdy na danym lotnisku nie funkcjonuje system ATIS (Automatic Terminal Information Service), który automatycznie przekazuje informacje na dedykowanej częstotliwości oraz podczas korespondencji pilotów z bazami operatorów lotniczych lub agencjami handlingowymi w łączności OPC (Operational Control).

Jak podkreśla ULC, wzajemne zakłócanie może powodować niebezpieczne sytuacje w ruchu lotniczym, utrudniając lub wręcz uniemożliwiając prowadzenie korespondencji pilotom statków powietrznych z operatorami naziemnych stacji lotniczych.

– Piloci, których transmisja została zakłócona, mogą nie usłyszeć poleceń wydawanych przez kontrolerów lub zezwolenie wydane pilotowi może zostać zniekształcone, w związku z czym pilot będzie musiał poprosić o powtórzenie korespondencji. Może także wystąpić zakłócanie częstotliwości pracy innych organów, takich jak ACC [kontrola obszaru – przyp. red.), FIS [służba informacji lotniczej] – dodaje rzecznik.

Urząd Lotnictwa Cywilnego, pytany, czy problem związany jest z konkretnymi obszarami, zaznacza, że klasa przestrzeni powietrznej lub rodzaj strefy nie ma tu znaczenia, a zjawisko należy wiązać raczej „z użytkownikami przestrzeni powietrznej, którzy nie stosują się do zasad prowadzenia korespondencji lotniczej”. – Fakt, iż zakłócenia występują np. w danym TMA [rejon kontrolowany lotniska – przyp. red.], może być spowodowany tym, że w pobliżu tej strefy przelatują piloci określonego operatora i komunikują się z jego bazą w miejscu, gdzie nie powinni tego robić – dodaje Chylińska. Podkreśla jednak, że nie można jednoznacznie stwierdzić, że wzajemne zakłócanie częstotliwości ma związek z działalnością określonych podmiotów (np. aeroklubów) czy też służb. Jak zauważa, inną częstotliwość mają małe lotniska sportowe, a innymi posługują się międzynarodowe porty lotnicze oraz poszczególne służby kontroli ruchu lotniczego i rzadko się zdarza, aby pilot małego jednosilnikowego samolotu mógł np. zakłócić transmisję samolotu pasażerskiego.

Planowanie częstotliwości podlega określonym zasadom. To m.in. odpowiednia separacja częstotliwościowa i geograficzna.

– Zachowanie tych zasad pozwala uniknąć wzajemnych interferencji. Jednakże do tego potrzebne jest również właściwe korzystanie z częstotliwości radiowych przez użytkowników (pilotów), którzy powinni komunikować się ze stacjami lotniczymi jedynie w ich zdefiniowanych przestrzeniach pokrycia DOC (Designated Operational Coverage) – mówi rzecznik.

Jak usłyszeliśmy w Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, jeżeli dochodzi do tego rodzaju sytuacji i informacja o nich zostanie zgłoszona do Komisji, zdarzenie zostaje odnotowane w systemie i jest klasyfikowane na podstawie tego, w jakim stopniu naruszyło bezpieczeństwo w ruchu lotniczym.

W ocenie samych pilotów, problem może być bardziej zauważalny w małym lotnictwie, gdzie wielu ludzi się szkoli, bo w dużym lotnictwie tego rodzaju łamanie zasad prowadzenia korespondencji radiowej z pewnością nie jest nagminne. Jak usłyszeliśmy, wysoki poziom pracy lotników dotyczy szczególnie dużych lotnisk, na których wykonuje się od kilkudziesięciu tysięcy operacji lotniczych rocznie. – Oczywiście czasem zdarza się, że ktoś popełni jakiś błąd w tym zakresie, ale jest to rzadkość i na pewno nie są to sytuacje zagrażające bezpieczeństwu – usłyszeliśmy od jednego z czynnych pilotów cywilnych.

Marcin Austyn
Nasz Dziennik, 8 sierpnia 2014

Autor: mj