Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kolejne bluźnierstwo

Treść

Zachodnią prasę obiegają obecnie entuzjastyczne recenzje wystawionej w Szkocji przez grupę teatralną z USA sztuki pt. "Corpus Christie", która mówi o życiu Chrystusa. Sztuka nazywana jest dziełem "chrześcijańskiej kontrkultury". Najczęściej powtarzane opinie są następujące: "Chrystus jest na wskroś ludzki"; w sztuce jest wiele "momentów o dużym natężeniu dramatycznym"; jej tekst jest "równie porywczy, co niepokojący".

"Sztuka" ta stanowi w istocie niewyobrażalne, niespotykane dotąd nagromadzenie bluźnierstw i szyderstw z Syna Bożego. Zarówno Jezus, jak i apostołowie są przedstawieni jako homoseksualiści. Chrystus zostaje ukrzyżowany właśnie, i tylko, za homoseksualizm. Jest zakochany w Judaszu. Na ostatniej wieczerzy zamiast chleba używa hamburgerów, a zamiast wina - napojów gazowanych itp., itd.
Ta "sztuka" i reakcje na nią zachodnich "krytyków" i "intelektualistów" to dobra ilustracja tego, do czego doprowadził się Zachód. Ma pełne usta słowa "tolerancja", a wykazuje całkowity jej brak.
Mówi o szacunku dla drugiego człowieka i jego uczuć, a obraża miliony ludzi i depcze ich godność, brutalnie ich rani.
Sztuką nazywa coś, co jest tylko udrapowanym w pozory sztuki antyartystycznym barbarzyństwem, będącym produktem nienawiści, pogardy, pychy.
Sztuka spotkała się z licznymi protestami ze strony środowisk chrześcijańskich, co jednak nie miało żadnego wpływu na jej ocenę i dalsze losy. Sam fakt, że została wystawiona i jest nadal wystawiana, pozytywne relacje prasy i oceny wielu krytyków świadczą o tym, w jakim świecie przyszło nam żyć. Świadczy to również o pozycji chrześcijan w tym świecie, pozycji pariasów, obywateli już nie drugiej, ale trzeciej kategorii, których uwag, opinii i uczuć w ogóle nie bierze się pod uwagę. Świadczy jednak też o słabości chrześcijan, o tym, że nie potrafią - choć przecież nadal jest ich w Europie tak wielu - stanąć skutecznie w obronie swoich podstawowych wartości.
To wydarzenie powinno być punktem wyjścia dla naszej refleksji, refleksji nad tym, kim jesteśmy, dokąd zmierzamy, jaki powinien być nasz stosunek do otaczającej nas cywilizacji i kultury, refleksji nad stopniem naszej odpowiedzialności za to, co się dzieje dziś w Europie, nad naszą biernością, brakiem odwagi.
Nie stajemy skutecznie w obronie Chrystusa i Jego Maki. Pozwalamy bezkarnie ich obrażać, pozwalamy na bluźnierstwa i profanacje. Nie dajemy dostatecznego świadectwa naszej miłości do Boga i naszej wierze, a wielu katolików świeckich, a nawet kapłanów czy biskupów kolaboruje z tymi, którzy są - nie bójmy się tego powiedzieć - "pomocnikami szatana na ziemi", przytakuje im, wdzięczy się do nich.
Pius X podczas beatyfikacji Joanny d'Arc włożył w usta Chrystusa następujące słowa: "Zranili Mnie przyjaciele, którzy nie zrobili nic, by mnie bronić, oraz ci, którzy przy każdej okazji stają się wspólnikami moich przeciwników".
Czy te słowa nie są prawdziwe w odniesieniu do nas, a przynajmniej wielu z nas - chrześcijan, zaludniających ziemię w początkach XXI wieku.
Stanisław Krajski
"Nasz Dziennik" 2007-08-31

Autor: wa