Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kolejna atrapa

Treść

Iracka tymczasowa Rada Zarządzająca dokonała wczoraj samorozwiązania. Jednocześnie formalnie rozpoczął urzędowanie marionetkowy gabinet iracki premiera Ijada Alawiego. W praktyce w Iraku nic się nie zmieniło, ponieważ suwerenna władza spoczywa nadal w rękach ustanowionych przez okupantów Tymczasowych Władz Koalicyjnych.
Wysoki przedstawiciel Białego Domu, informując o samorozwiązaniu Rady Zarządzającej i powstaniu irackiego pseudorządu, stwierdził, że okupacyjne władze zachowają suwerenność do 30 czerwca, aby w tym czasie "pomóc nowemu przywództwu wdrożyć się do rządzenia". Potwierdził on jednocześnie, że nowy iracki gabinet rozpocznie niebawem negocjacje z władzami okupacyjnymi w sprawie statusu po 30 czerwca wojsk międzynarodowych stacjonujących w Iraku. Biały Dom z aprobatą wypowiedział się o nowo ustanowionych irackich "władzach", widząc w nich gwaranta realizacji swoich interesów.
Tymczasem zdecydowana większość Irakijczyków nie wierzy w rychłe zakończenie okupacji. - Dadzą nam prezydenta w rodzaju Jasera Arafata, który z nazwy będzie głową państwa, ale bez żadnej władzy - mówi 22-letni student Uniwersytetu w Bagdadzie Husajn Ibrahim. Wielu Irakijczyków niepokoi się brakiem bezpieczeństwa i rozlewem krwi, wciąż gnębiącymi kraj mimo amerykańskich obietnic pokoju, demokracji i pomyślności.
Niedawny sondaż wykazał, że tylko 7 proc. Irakijczyków wciąż uważa Amerykanów za wyzwolicieli. Ponad 40 proc. czułoby się bezpieczniej, gdyby siły amerykańskie wycofały się już teraz. - Po roku doświadczeń ludzie wiedzą, gdzie jest władza. Jeśli nowa "suwerenna" instancja nie uzyska dość kompetencji, by chronić obywateli przed amerykańskim aresztem, jej wiarygodność w oczach Irakijczyków będzie zerowa - uważa iracki analityk Mustafa Alani.
Większość irackiego społeczeństwa jest przekonana, że nowa iracka instancja nie będzie sprawować żadnej kontroli nad Amerykanami, czego potwierdzeniem była dotychczas dostrzegalna bezsilność tymczasowej Rady Zarządzającej i zataczający coraz szersze kręgi skandal z torturowaniem więźniów.
Daniel Neep, szef programu bliskowschodniego w londyńskim Royal United Services Institute, uważa, że iracki rząd zdobędzie powszechną akceptację tylko wtedy, jeśli pokaże Irakijczykom, że może podejmować decyzje bez amerykańskiego nadzoru. Tymczasem wiele wskazuje na to, że Amerykanie tworzą w Iraku wygodną dla siebie atrapę.
KWM
Nasz Dziennik 2-05-2004

Autor: DW