Kogo przekona prezydent?
Treść
Wojna w Iraku wciąż jeszcze może być wygrana - zapewniał wczoraj prezydent USA George W. Bush. Poinformował, że o dalszej strategii zadecyduje po otrzymaniu we wrześniu raportu od dowódcy wojsk w Iraku generała Davida Petraeusa. Zaprezentowany wczoraj przez amerykańskiego przywódcę raport Białego Domu o Iraku przedstawia mieszaną ocenę postępów na drodze do bezpieczeństwa, stabilizacji i pojednania politycznego, czynionych przez iracki rząd.
Dokument w ośmiu z osiemnastu dziedzin uznaje pracę irackich władz za "satysfakcjonującą". W ośmiu dalszych określa ją mianem "niesatysfakcjonującej". Negatywy dotyczą głównie sytuacji politycznej.
W ostatnim czasie aż czterech prominentnych senatorów republikańskich wezwało Busha do zmiany obecnej strategii w Iraku. Zaapelował o to m.in. najwyższy rangą republikanin w senackiej Komisji Spraw Zagranicznych Richard Lugar. Mimo to prezydent ponownie odrzucił wezwania do zasadniczej zmiany strategii, sprowadzające się do apelu o wytyczenie przynajmniej terminów redukcji wojsk w Iraku. Jak mówił, przedwczesna ewakuacja wojsk utorowałaby drogę do przejęcia władzy w tym kraju przez islamistów związanych z Al-Kaidą. Zapytany, jak długo jest gotów prowadzić wojnę, która ma coraz mniejsze poparcie społeczeństwa, Bush odpowiedział, że będzie się kierował tym, co on sam uważa za słuszne. Poinformował również, że w sierpniu zamierza wysłać na Bliski Wschód ministra obrony Roberta Gatesa i sekretarz stanu Condoleezzę Rice. Ich celem będzie wznowienie mediacji w konflikcie izraelsko-palestyńskim.
Mimo stosunkowo optymistycznego tonu raportu dotyczącego starań USA czynionych w kierunku pojednania sunnitów i szyitów, dotychczas nie widać żadnych oznak, które mogłyby o tym świadczyć. Bieżąca strategia USA w Iraku opiera się na niedawnym zwiększeniu liczby wojsk o około 30 tys. żołnierzy - do ok. 170 tysięcy. Koncentrują się one na próbach zapewnienia bezpieczeństwa w Bagdadzie i prowincji Anbar, gdzie najczęściej dochodzi do walk i zamachów bombowych.
HP, AMJ, PAP
"Nasz Dziennik" 2007-07-13
Autor: wa