"Kod da Vinci" wygwizdany!
Treść
We wtorek wieczorem w Cannes na specjalnym pokazie prasowym po raz pierwszy zaprezentowano dziennikarzom bluźnierczy film "Kod da Vinci" w reżyserii Rona Howarda. Został on nakręcony na podstawie powieści Dana Browna zatytułowanej "Kod Leonarda da Vinci". Zamiast aplauzu na sali kinowej rozlegały się gwizdy i salwy śmiechu.
Film "Kod da Vinci", który zainaugurował wczoraj 59. Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Cannes, zawiera treści antychrześcijańskie. Podaje on w wątpliwość celibat i boskość Jezusa Chrystusa, a także miejsce apostołów i cel Kościoła Świętego. Według Dana Browna, Jezus żył w związku małżeńskim z Marią Magdaleną, z którą miał dzieci. Ona to też, a nie Piotr, była najważniejszym apostołem. Potomstwo Jezusa i Marii Magdaleny ma być Świętym Graalem, poszukiwanym od wieków. Te i inne "fakty" podane zostały w filmie w sposób sensacyjny, mający widza zaciekawić i wciągnąć w oglądanie. Tak się jednak nie dzieje, czego wymownym przykładem jest wtorkowa reakcja dziennikarzy. - Ich dezaprobatę można traktować pozytywnie - że film tak bardzo te absurdy przerysowuje, iż są one aż śmieszne. To jest dobry znak, że nie wciąga on w jakąś antyteologię, nie tworzy jakiejś alternatywnej moralności. Jego treść jest tak absurdalna i tak nieprawdopodobna, że budzi raczej śmiech niż zgorszenie. Myślę, że film czy książka odbierane są pozytywnie przez ludzi niewykształconych, przez tzw. masy, natomiast ludzie, którzy są choć trochę wykształceni, nawet jeśli nie są zwolennikami chrześcijaństwa, reagują na książkę i film negatywnie. To, że oni nie widzą bluźnierstwa, to jest jakby inny problem. To jest może cecha tej kultury, która nie docenia siły czegoś takiego jak bluźnierstwo, zgorszenie, profanacja, ale z drugiej strony sam intelekt, który reaguje na absurdy w taki sposób, jest rzeczą dobrą. I to jest jakaś dobra prognoza dla tego całego fenomenu. Jest w tym jakieś światło nadziei - stwierdza ks. Aleksander Posacki SJ.
Sekretarz watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary ks. abp Angelo Amato wezwał do bojkotu filmu, tłumacząc, że zawiera on "stek obelg, kalumnii oraz błędów historycznych i teologicznych, wymierzonych w Jezusa, Ewangelię i Kościół". Jego apel podjęli wierni w różnych częściach świata. Katolicy w Indiach zorganizowali nawet manifestację, którą poparli tamtejsi kardynałowie, a także muzułmanie. Ci ostatni twierdzą, że treści zawarte w książce "Kod Leonarda da Vinci" obrażają wyznawców islamu, którzy uznają Jezusa Chrystusa za proroka. W Bombaju z politykami i przedstawicielami policji spotkali się działacze wspólnot muzułmańskiej i katolickiej. Wezwali władze do wstrzymania wyświetlania tego kontrowersyjnego filmu. Z kolei w Stanach Zjednoczonych została otwarta witryna internetowa "Jezus odkodowany", w której obalane są nieprawdziwe twierdzenia zawarte w książce "Kod Leonarda da Vinci". Także przewodniczący Rady Muftich Rosji szejk Rawil Gajnutdin wyraził solidarność z chrześcijanami protestującymi przeciwko bluźnierczej książce i filmowi "Kod da Vinci". - W pełni popieram Stolicę Apostolską Kościoła katolickiego, która ostro potępiła ten film - stwierdził mufti, odpowiadając we wtorek wieczorem na pytania dziennikarzy w Moskwie. Również na Białorusi nie milkną głosy sprzeciwu. Mająca odbyć się dzisiaj w Mińsku premiera "Kodu da Vinci" może nie dojść do skutku. Przeciwko wyświetleniu filmu zaprotestowali przedstawiciele Kościołów katolickiego i prawosławnego. Proboszcz kościoła św. Szymona i Heleny w Mińsku Władysław Zawalniuk zapowiedział wysłanie listu protestacyjnego do Hollywood i do autora bluźnierczej książki.
Również w Polsce wzrasta oburzenie wywołane zapowiedzianą na piątek premierą filmu Rona Howarda. Na wieść o planach ekranizacji książki Browna przewodniczący Rady Naukowej Konferencji Episkopatu Polski ks. bp Stanisław Wielgus wydał specjalne oświadczenie, w którym czytamy m.in.: "Należy jednak z całą stanowczością stwierdzić, że to nastawione na zysk przedsięwzięcie, posługujące się fałszowaniem prawdy historycznej i teologicznej, jest z etycznego punktu widzenia nie do przyjęcia i domaga się jednoznacznego odrzucenia. Warto również podkreślić, że zjawisko, którego przykładem jest powieść Dana Browna, świadczy o smutnej i niepokojącej tendencji do kompletnej irracjonalizacji współczesnego człowieka i jest wyraźnym odchodzeniem od bronionego przez chrystianizm w ciągu dwóch tysięcy lat rozumu".
Mocnym głosem sprzeciwu jest również wydana niedawno przez Wydawnictwo Diecezjalne i Drukarnię w Sandomierzu książka Carla E. Olsona i Sandry Miesel pt. "Oszustwo 'Kodu Leonarda da Vinci'", nad którą patronat objęły m.in. "Nasz Dziennik", Radio Maryja i TV Trwam. Książka ta obala wszystkie fałszywe historycznie i teologicznie twierdzenia Browna.
Piotr Czartoryski-Sziler
żródło: "Nasz Dziennik" 2006-05-18
Autor: mj