Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kochać Boga - to rozkoszować się Nim, Jego Istotą

Treść

Miłować – to żyć, to być szczęśliwym. Pan Bóg chce, aby człowiek żył i był szczęśliwy. Pierwszym przedmiotem jego miłości musi być najpierw Bóg. Mamy miłować najpierw Boga. Co to znaczy? Czym jest miłość Boża?

„Daj nam, Panie, niezłomne uczucie Twej miłości, aby żadne doświadczenia nie zdołały przytłumić pragnień, które od Ciebie pochodzą”.

Cała religia chrześcijańska jest religią miłości, a przykazanie miłości jest najważniejsze i niejako ujmuje całość wszystkich przykazań. Jeżeli Pan Bóg nakazał nam miłość, to jest szczególnym dowodem Jego dobroci wobec nas. Nakazał nam to, co jest życiem, co jest szczęściem człowieka. Kto miłuje, ten jest szczęśliwy. Pan Bóg nakazuje nam to, co przynosi pełnię życia i pełnię szczęścia. Pan Jezus powiedział o sobie: Przyszedłem po to, aby owce miały życie i miały je w obfitości (J 10,10). On przyszedł, abyśmy mieli pełnię życia, abyśmy żyli życiem Bożym. To jest najważniejsza sprawa. Przykazanie miłości jest przykazaniem życia i jest znakiem wiecznej dobroci Bożej. Szczególnie przez to przykazanie Bóg odnawia nas na obraz i podobieństwo swoje, bo Bóg jest MIŁOŚCIĄ. Nie wystarczyło Panu Bogu, byśmy czcili Jego majestat; On chciał zejść do nas, chciał uczestniczyć w naszym życiu, chciał przyjąć naszą naturę. W ten sposób złączył się z nami, uczynił nas dziećmi swoimi w Chrystusie – i to jest coś najistotniejszego w naszym życiu – ten rodzinny, synowski stosunek do Ojca Niebieskiego. Pismo Święte mówi: otrzymaliście ducha przybrania za synów (Rz 8,15). Chrześcijanin powinien być świadomy tego, że skoro jest synem, skoro został włączony do Bożej rodziny, to jako syn, jako dziecko Boże powinien przede wszystkim swojego Ojca miłować, powinien być całkowicie oddany Jego sprawie. Wzorem jest tu dla nas sam Chrystus, który zawsze był w sprawach Ojca, zawsze troszczył się o Jego chwałę. Dziś nieraz się o tym zapomina i chrześcijaństwo rozumie się raczej od strony wymagań społecznych, a nie jako kierunek ku Ojcu. Zatraca się przez to jakby element religijny chrześcijaństwa, zatraca się jakby „zmysł Boży”, o czym pięknie pisał kardynał Suhard. Chrześcijaństwo nie może być przede wszystkim socjologią; mamy być całkowicie skierowani ku Bogu, On jest dla nas absolutnie Jedyny.

W teologii Zachodu dominowała kilkanaście lat temu tendencja zwana inkarnacjonizmem; ukazywała ona tajemnicę Wcielenia jako konsekrację tego świata. Teoria ta była słuszna, ale niepełna, dlatego stwarzała pewne niebezpieczeństwo – zanadto zatrzymywała się na tym świecie, a nie dosyć brała pod uwagę, że Chrystus przyszedł na ten świat, żeby nas wprowadzić do swego Królestwa. Prefacja na Boże Narodzenie mówi: „abyśmy przez rzeczy widzialne zostali porwani do niewidzialnych” – i to jest pełna myśl chrześcijańska.

Dziś coraz bardziej dochodzi do głosu kierunek eschatologiczny, który zwraca myśl ku rzeczom ostatecznym, lepiej rozumiemy, że wszystko, co jest tymczasowe, musi być podporządkowane Bożemu planowi, który prowadzi do Królestwa Bożego, do całkowitego zjednoczenia z Bogiem. Bóg ma być wszystkim we wszystkim. To ma być ostateczny, całkowity triumf Boga, Jego świętości i Jego panowania. Nasze życie powinno być całkowicie skierowane ku Bogu, mamy miłować Go ze wszystkich sił, z całej myśli naszej, z całego serca. Te wszystkie słowa wyrażają coś więcej, niż gdyby było tylko powiedziane: „ze wszystkich sił”. Czy to znaczy, że nie spełniamy Bożego przykazania miłości, jeśli nie odczuwamy gorącości serca i uczucia miłości ku Bogu? Można powiedzieć, że przykazania miłości nie można wypełnić jednorazowo całkowicie. To jest coś, co ma w nas rosnąć. To jest ideał, który został nam nakreślony, abyśmy nigdy nie ustawali, abyśmy nigdy nie byli z siebie zadowoleni. Nie spełnia tego przykazania ten, kto inne rzeczy miłuje więcej niż Boga. Kto tak jest przywiązany do swoich nałogów, że nie chce się z nimi rozstać, ten więcej miłuje siebie niż wolę Bożą, ten zasadniczo woli Bożej nie spełnia. Ale nawet jeśli ktoś miłuje Boga ponad wszystko, to jeszcze nie jest miłość doskonała. Miłość musi ogarnąć wszystko; trzeba miłować wszystko – także siebie – w Bogu i dla Boga.

Dla wzrostu miłości Bożej potrzebna jest ofiara. Ofiara – to akt wyboru. Wybieramy Boga, a odrzucamy, oddajemy wszystko inne. Musimy wyrażać naszą miłość ofiarą.

Miłość Boga jest przede wszystkim darem, który On nam daje. Jak mówi św. Paweł miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany (Rz 5,5). Duch Święty, który jest nam dany, jest źródłem naszej miłości ku Bogu, Wyraża się ona najpierw w tym, że radujemy się z tego, kim On jest, że On jest i jest taki, jaki jest – nieskończony, święty, nieskończenie mądry i sprawiedliwy. Radujemy się również z dzieł Bożych, z tego, że Opatrzność wszystkim kieruje. Miłość – to przylgnięcie do samego Boga i udział w Jego radości. Na Ostatniej Wieczerzy Pan Jezus mówił? To wam powiedziałem, aby radość moja w was była, i aby radość wasza była pełna (J 15,11). Oznacza to, że na tej ziemi możliwa jest obiektywnie radość pełna. Możemy się cieszyć tym, co już nie może być lepsze – Bogiem samym. On jest ostatecznym przedmiotem naszego szczęścia, a posiadamy Go już przez wiarę. On jest niezmienny, a zatem radość nasza jest pełna. Radujemy się także, że Chrystus zmartwychwstał, że cierpienie już Go nie dotyka. My możemy cierpieć, mogą przychodzić na nas różne przykrości i doświadczenia, ale Bóg nie może cierpieć – i to jest powodem pełnej radości. Nie posiadamy jej jeszcze w sposób pełny, bo obecnie tylko przez wiarę widzimy Boga, ale mamy ją już obiektywnie.

Miłość Boża jest umiłowaniem woli Bożej. Trzeba tę wolę Bożą poznawać i dostosowywać do niej swoją wolę, ponieważ miłość – to tego samego chcieć i tego samego nie chcieć. Pięknie mówi o tym psalm 119. Wypełnianie woli Bożej ma być wysiłkiem całego życia. Wola Boża jest tajemnicą; objawia się stopniowo miłości poszukującej. Miłość wymaga, aby wszystko w nas do końca było podporządkowane Bogu… Człowiek, który pełni własną wolę, a nie wolę Bożą, usprawiedliwia się, traci rozeznanie, i w końcu Bóg zostawia człowieka poddanego swojej własnej woli – a to jest najcięższa kara. Trzeba przebyć ogromną przestrzeń między pełnieniem woli własnej a spełnianiem woli Bożej. Jeśli człowiek jest czujny, to w każdym dniu znajdzie jakieś znaki ukazujące wolę Bożą i będzie ją coraz lepiej poznawał i wypełniał. Do tego służy także posłuszeństwo – ono pomaga człowiekowi przerobić się wewnętrznie. Chcecie przejść z płaszczyzny ludzkiej mądrości do mądrości Bożej i dlatego oddajecie Bogu własną wolę. Szukacie najmocniejszych środków, które do tego prowadzą. Człowiek ma swoje plany, swoje ambicje – i trzeba umieć się ich wyrzec. Zdarza się nawet w życiu zakonnym, że przełożeni muszą skapitulować, bo ktoś ma własne plany i nie chce, by przeszkadzano mu w ich realizacji. Strzeżcie się, aby nie doszło do takiej sytuacji, że ktoś jest 25 lat w instytucie, więc trzeba się liczyć z jego miłością własną.

Miłość do Boga jest również pragnieniem bycia z Bogiem, szuka towarzystwa Boga. Pewien święty mówił, że mamy nie tylko służyć Bogu, ale przylgnąć do Boga. Pan Bóg tego chce, tego szuka, skoro mówi: „rozkoszą moją jest być z synami ludzkimi”. Miłować Boga – to być z Nim, przylgnąć do Niego, przeżywać różne okoliczności życia jako spotkanie z Bogiem, bo On tak chce być z nami. On jest w każdym z naszych braci, abyśmy spotykając się z nimi – z Nim się spotykali. Do tego dąży człowiek przez życie modlitwy, przez uświadamianie sobie bliskości Bożej. My nie jesteśmy sprawcami tej bliskości, tylko uświadamiamy ją sobie przez wiarę. Prośmy Boga, by dał nam prawdziwie żyć przykazaniem Jego miłości, żebyśmy zrozumieli, że wola Boża jest naszym życiem i nie ma w sobie nic niszczącego nas, ponieważ Bóg chce naszego prawdziwego dobra i szczęścia w Nim.

Miłować – to żyć, to być szczęśliwym. Pan Bóg chce, aby człowiek żył i był szczęśliwy. Pierwszym przedmiotem jego miłości musi być najpierw Bóg. Mamy miłować najpierw Boga. Co to znaczy? Czym jest miłość Boża? Wiele się o niej mówi i pisze, ale trudno jest wyrazić w paru zdaniach coś tak bardzo tajemniczego i głębokiego. Można tylko próbować ukazać to w pewnych perspektywach.

1) Miłość Bożą można ująć jako upodobanie w samym Bogu, w tym, kim On jest , i w tym, co czyni; upodobanie w Jego działaniu w Kościele i w ludzkim życiu, a wreszcie w tajemniczym życiu Trójcy Świętej. Człowiek potrafi się cieszyć tym, że Syn pochodzi odwiecznie od Ojca, a Duch Święty jest Ich wzajemną miłością.

Kochać Boga – to rozkoszować się Nim, Jego Istotą. To jest ta radość pełna, o której mówi Pan Jezus w Ewangelii. Pełna – bo przedmiot jej jest nieskończony. Nikt jej nie odejmie, bo przedmiot jej jest niezmienny. Posiadając tę miłość, mamy jakąś niezmienność wśród zmienności.

Radość płynąca z upodobania w Bogu jest obiektywnie ta sama, jaka będzie kiedyś w życiu wiecznym. Chrześcijanin jest człowiekiem, który posiada radość niezmienną; trzeba tylko umieć przeprowadzić ją przez życie.

2) Miłość Boża – to także jest służba. Na świecie są dwa rodzaje ludzi: ci, którzy służą, i ci, którzy robią karierę. Jedni mają nastawienie na branie, a inni chcą spełniać wolę Bożą ze świadomością, że mają jakieś zadanie życiowe. Wielu ludzi pojmuje swoje zadanie życiowe tylko po ludzku, ale to nie wystarczy. Trzeba spojrzeć na swoje zadanie życiowe od strony woli Bożej w stosunku do nas, a wola Boża – to Bóg sam, to Jego miłość. Pełniąc Jego wolę, spotykamy Go i jednoczymy się z Nim.

Musimy uczyć się tego poddawania się Bogu. Człowiek jest buntownikiem i broni swej niezależności. Mamy własne cele i żądania, nie rozumiemy Boga, który jest niepojęty, a przecież mamy się z Nim jednoczyć. Trudno jest człowiekowi, kiedy nie rozumie wymagań Bożych, ale jedynym wyjściem jest poddanie się im z miłością. Pójście za własną wolą może nas oderwać od Boga.

Jeśli w chwili śmierci człowiek jest poddany Bogu, to On go od siebie nie odrzuci. Wola Boża objawia się w różny sposób: przez przykazania, przez polecenia przełożonych (których posiadanie jest wielką łaską, bo to ułatwia poznanie woli Bożej); także przez obowiązki stanu, przez okoliczności życia i spotykanych ludzi. Dlatego bardzo ważna jest w waszym życiu obowiązkowość. Trzeba być w życiu bardzo uważnym, a równocześnie starać się o pewną giętkość, która wymaga wyrzeczenia.

Kiedy jest w nas jakaś wewnętrzna twardość i upór, łatwo możemy rozminąć się z wolą Bożą, a giętkość pozwala nam stać się podatnym narzędziem w rękach Boga.

Święty Benedykt mówił, że na ważniejsze stanowiska można wybierać tylko tego, kto liczy się z Bogiem, kto ma prawdziwą bojaźń Bożą. Nie wystarczą tu same zdolności, bo człowiek zdolny często jest nastawiony nie na uległość w stosunku do Boga, lecz na ekspansję własnej osobowości, a to może mieć nieszczęśliwe skutki.

Miłość Boża – to uległość, poddanie się, ale także ofiara, całkowite oddanie siebie. Karmimy się z ołtarza i musimy żyć tym, co dokonuje się na ołtarzu. Tu jest bardzo ważne miejsce naszego spotkania z Bogiem. Ofiara łączy się z miłością, ale ona sama nie jest jeszcze miłością. Są ludzie, którzy bardzo się poświęcają, ale kierują nimi różne motywy. Miłość – to coś więcej niż samo poświęcenie, ale ona wymaga ofiary. Kochać Boga – to oddać Mu wszystko i nic nie zostawić dla siebie.

Miłość – to także dążenie, aby być stale z Bogiem, być blisko Niego, utrzymywać z Nim żywy kontakt. Miłość wymaga wierności w modlitwie.

Miłość Boża – to także miłość sprawy Bożej na ziemi; kto kocha Boga, nie może obojętnie patrzeć na to, że jest On obrażany, że deptane jest Jego prawo, że ludzie odwracają się od Niego, że nie chcą w Niego wierzyć, nie chcą Jemu wierzyć. Wyrazem miłości do Boga jest gorliwość w Jego służbie, troska o Jego chwałę. O potrzebie gorliwości mówią różne zwroty ewangeliczne: Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął! (Łk 12,49). Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie (Łk 12,35). Życie chrześcijańskie – to nie bierność i obojętność; nie powinno w nim być gnuśności. Trzeba energicznie się modlić i energicznie działać. Miłość nie pozwala poddawać się słabości, nie boi się wysiłku, jakiego wymaga asceza i miłość bliźniego. Człowiek kochający nie myśli o tym, co już zostało zrobione, ale o tym, co jest jeszcze do zrobienia. Nie spocznie, dopóki nie doprowadzi do końca Bożego dzieła.

Gdy obserwujemy życie tych, co służyli Bogu, uderza nas ich niestrudzony wysiłek; nie oszczędzali oni siebie, nie żałowali trudu… To samo widać w ziemskim życiu Pana Jezusa. Jego ludzka natura zdaje się czasem upadać pod ciężarem Bożych wymagań, ale Ojciec mój działa aż dotąd i Ja działam (J 5,17). Zmęczony i wyczerpany siada przy studni, zasypia w łodzi, upada pod krzyżem…

Nasze krótkie życie na ziemi musi być gorliwe. Czasem pojmujemy to zbyt zewnętrznie, tymczasem gorliwość musi być głęboka i spokojna.

Człowiek chce doznawać pociechy w tym, że kocha i że postępuje w życiu duchowym, ale gorliwość musi być bardzo wewnętrzna i uporządkowana. W waszym życiu nie zawsze będziecie mogły zachować matematyczny ład; nieraz trzeba będzie pracować w nocy, czasem potrzebny będzie wysiłek ponad siły… Ale bałagan nie może być zasadą życia. Musi być ład, ale będzie on inny, nie zegarowy. Macie pełnić wolę Bożą; wtedy nie odstępuje się od przyjętego planu dla kaprysu i ze słabości, ale dla istotnej potrzeby, kiedy wymaga tego miłość. Wtedy nie będzie to bezładem i nieporządkiem, ale właśnie gorliwością. Czasem można i trzeba odstąpić od ustalonego planu, aby dać się prowadzić miłości Bożej.

Fragment książki Żyć wiarą w świecie

Piotr Rostworowski OSB / EC – benedyktyn, pierwszy polski przeor odnowionego w 1939 roku klasztoru w Tyńcu. Więzień za czasów PRL-u. Kameduła – przeor eremów w Polsce, Włoszech i Kolumbii. W ostatnim okresie życia rekluz oddany całkowitej samotności przed Bogiem. Zmarł w 1999 roku i został pochowany w eremie kamedulskim we Frascati koło Rzymu. “Był zawsze bliski mojemu sercu” – napisał po Jego śmierci Ojciec Święty Jan Paweł II. Autor licznych publikacji z dziedziny duchowości i życia wewnętrznego.

Żródło: cspb.pl, 16

Autor: mj