Koalicjant Merkel poza burtą

Treść

W wyborach do parlamentu krajowego Meklemburgia-Pomorze Przednie zwyciężyła SPD przed CDU, Lewicą, Zielonymi oraz neonazistami z NPD. Poza parlamentem znalazła się FDP, która wraz z chadekami jest największą przegraną tych wyborów. Zwycięstwo socjaldemokratów nie jest zaskoczeniem. Tak jak i sroga porażka obecnie rządzącej w Niemczech koalicji FDP i CDU. Ci pierwsi w ogólne nie weszli do krajowego parlamentu, natomiast chadecy stracili w porównaniu do poprzednich wyborów aż 6 procent. Według wstępnych wyników SPD zdobyła 36 proc. głosów, CDU - 23, Lewica 18,4, Zieloni uzyskali 8,4 proc. głosów, a NPD - 6 procent. Frekwencja wyborcza wyniosła 52 procent.

W pierwszych opiniach komentatorzy podkreślają trwały kryzys liberałów z FDP, ponieważ jest to już kolejna ich porażka z rzędu. Z powodu klapy wyborczej od razu podał się do dymisji szef tamtejszej FDP Christian Arend. Coraz gorsze wyniki odnotowuje także CDU. Niechęć do obecnego rządu ujawnia się w notorycznym spadku poparcia dla tej partii. W tym roku chadecy stracili władzę w Hamburgu oraz Badenii-Wirtembergii.
Niemieckie media podkreślają z kolei rosnące poparcie dla Zielonych w tej części Niemiec oraz utrzymanie wysokiej pozycji zarówno postkomunistycznej lewicy, jak i neonazistowskiej NPD. Ta ostatnia utrzymała swoją pozycję w Meklemburgii-Pomorzu Przednim, wykorzystując i podgrzewając w kampanii przedwyborczej rasistowskie i antypolskie nastroje. NPD żądała wyrzucenia kryminalistów zza granicy, czyli Polaków, straszyła też, że zajmiemy miejsca pracy Niemcom. I jak się okazuje, do wielu wyborców ta retoryka trafiła, bo w niektórych położonych niedaleko granicy z Polską miejscowościach neonaziści uzyskali nawet pięć razy wyższe poparcie niż w całym landzie: np. w gminie Koblentz NPD zdobyła aż 33-procentowe poparcie, a w Blesewitz i Postlow prawie 30-procentowe.
Widać, że niechęć do Polaków reprezentuje dość znaczna część lokalnego społeczeństwa.

Waldemar Maszewski, Hamburg

Nasz Dziennik 2011-09-06

Autor: au