Koalicjanci dobijają targu
Treść
Artur Kowalski
W Kancelarii Prezesa Rady Ministrów rozmawiali wczoraj o wydłużeniu wieku emerytalnego premier Donald Tusk, wicepremier Waldemar Pawlak i minister finansów Jacek Rostowski. Konsultacje prowadził także prezydent Bronisław Komorowski. O reformie emerytalnej rozmawiał w poniedziałek z Januszem Palikotem. Przeciwko podnoszeniu wieku emerytalnego przed siedzibą szefa rządu protestuje NSZZ "Solidarność", domagając się przeprowadzenia referendum w tej kwestii. W ramach protestu powstało tam "miasteczko emerytalne", w którym zamieszkali związkowcy.
 W piątek Sejm zagłosuje nad obywatelskim  wnioskiem o przeprowadzenie referendum w sprawie pozostawienia wieku  emerytalnego bez zmian, pod którym podpisy zbierał NSZZ "Solidarność".  Dzisiaj natomiast porozumienie dotyczące przypieczętowania późniejszego  przechodzenia na emeryturę ogłosić mogą premier Donald Tusk oraz  wicepremier Waldemar Pawlak. Wczoraj Pawlak podczas posiedzenia  Naczelnego Komitetu Wykonawczego PSL otrzymał od władz swojej partii  upoważnienie do prowadzenia rozmów w tej sprawie z koalicjantem. -  Naczelne władze PSL-u upoważniły mnie do prowadzenia rozmów z  przedstawicielami PO w sprawach dotyczących nie tylko znalezienia  kompromisu dotyczącego emerytur, ale także uzgodnienia strategicznych  kierunków działania koalicji w latach 2011-2015 - powiedział  wicepremier. Lider ludowców zaznaczył, że bardzo ważne jest, aby budować  "szeroką przestrzeń porozumienia i współpracy". - Dotyczy to przede  wszystkim spraw związanych z pracą dla wszystkich. To jest także sprawa  zapewnienia dobrych warunków ochrony zdrowia, także sprawy dotyczące  matek, rodziny - dodał Pawlak. Prezes PSL - które postuluje, by  wydłużeniu wieku emerytalnego towarzyszyła możliwość przejścia na  wcześniejszą, częściową emeryturę - zaznaczył, że decydując się na  przesunięcie wieku emerytalnego, dobrze jest sięgnąć po doświadczenia  choćby Niemiec, gdzie osoby w wieku przedemerytalnym - 62 lata - mogą  przejść na częściową emeryturę w wysokości 80 proc. emerytury należnej.  Jak dodał, dobrze, by ludzie mieli wybór, czy chcą dłużej pracować, czy  też - choćby ze względu na stan zdrowia - przejść na wcześniejszą -  przed 67. rokiem życia - emeryturę.
Pawlak uchylił się wczoraj od  odpowiedzi na pytanie, jak Polskie Stronnictwo Ludowe zachowa się  podczas piątkowego głosowania Sejmu nad obywatelskim wnioskiem o  przeprowadzenie referendum w sprawie wieku emerytalnego. "Solidarność",  która zbierała podpisy, chce zapytać Polaków, czy są za pozostawieniem  takiego wieku emerytalnego, jaki obowiązuje obecnie. Prezes PSL  zaznaczył, że kwestię rozstrzygania o referendum być może należałoby  odłożyć do czasu, "aż będzie wiadomo, jaki jest kształt proponowanych  przez rząd reform". 
Ewentualne dalsze przeciąganie rozmów na linii  PO - PSL może być sposobem obu ugrupowań na łatwiejsze wytłumaczenie  wyborcom, dlaczego nie zgadzają się w tej chwili na przeprowadzenie  referendum. 
Równolegle do negocjacji wewnątrzkoalicyjnych  konsultacje w sprawie podniesienia wieku emerytalnego prowadził  Bronisław Komorowski. W tej sprawie spotkał się wczoraj z Januszem  Palikotem. - Prezydent Bronisław Komorowski jest bardzo zaangażowany w  szukanie kompromisu wokół trudnej reformy emerytalnej. Wielokrotnie  podkreślał, że ufa, iż koalicji rządowej uda się znaleźć kompromis w  sprawie reformy - mówił przed spotkaniem Komorowskiego z Palikotem  minister w Kancelarii Prezydenta Sławomir Rybicki.
Zaplanowane na  piątek głosowanie Sejmu w sprawie wniosku o referendum sprowadziło do  Warszawy związkowców "Solidarności". Przed siedzibą szefa rządu  wybudowali miasteczko namiotowe, nazwane "miasteczkiem emerytalnym".
NSZZ "Solidarność" protestuje przeciwko planom Donalda Tuska  podniesienia wieku emerytalnego do 67 lat i domaga się przeprowadzenia w  tej sprawie ogólnokrajowego referendum. W miasteczku pod oknami  kancelarii premiera zamieszkali wczoraj związkowcy z regionu gdańskiego,  dziś mają ich zmienić koledzy z regionu śląsko-dąbrowskiego, a  następnie małopolskiego i mazowieckiego. W piątek miasteczko przeniesie  się pod Sejm, gdzie posłowie zdecydują o referendum. Swoją obecnością w  miasteczku wsparli protestujących m.in. Ludwik Dorn (Solidarna Polska)  oraz Jarosław Kaczyński. 
Pomysł podniesienia wieku emerytalnego  prezes PiS zaliczył do "najbardziej nikczemnych". - Konieczny jest  wielki sprzeciw. Będziemy walczyć o referendum. (...) Tylko wspólnie,  tylko wtedy, jeżeli będziemy łączyć nacisk społeczny z tym, co w  parlamencie, możemy odnosić sukcesy. (...) Jestem przekonany, że możemy  tę falę powstrzymać. (...) To, co jest w tej chwili robione, jest  absolutnie nie do przyjęcia. Na czele są dwa najbardziej nikczemne  przedsięwzięcia - wobec chorych i wobec emerytów - mówił Kaczyński.  Ocenił, że obecnie nie ma uzasadnienia "ekonomicznego ani tym bardziej  społecznego do tego rodzaju posunięć". - Jeśli brak pieniędzy, to po  pierwsze muszą odejść ci, którzy doprowadzili do tego, którzy zadłużali  Polskę w sposób całkowicie bezrozumny. A po drugie, jeśli już nie ma  innego wyjścia, to trzeba sięgnąć w końcu do głębokich kieszeni. Nigdy  dotąd do tych głębokich kieszeni w istocie nie sięgano - powiedział  prezes PiS. W jego ocenie, "w wielu miejscach w Polsce jest mnóstwo  pieniędzy nieopodatkowanych i wyprowadzanych poza granicę". To po nie  można sięgnąć dla uzupełnienia braków.
Nasz Dziennik Wtorek, 27 marca 2012, Nr 73 (4308)
Autor: au
 
                    