Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Koalicja w rękach Trybunału

Treść

Wicepremier Andrzej Lepper zapowiedział, że jeśli Trybunał Konstytucyjny wyda orzeczenie o zdelegalizowaniu Samoobrony, będzie to oznaczało upadek koalicji i nowe wybory parlamentarne. TK ma zbadać kwestię konstytucyjności weksli in blanco podpisywanych przez działaczy Samoobrony przed ostatnimi wyborami. Lepper zastrzega jednak, że nie jest to szantaż. Twierdzi też, że Trybunał nie ma podstaw do delegalizacji partii, ale jego wyroki są nieprzewidywalne.

Wniosek o zbadanie weksli złożył w ubiegłym roku marszałek Sejmu Marek Jurek. Uznał on, że weksle łamią konstytucyjną niezależność posłów i senatorów, gdyż miały zostać uruchomione tylko wobec tych osób, które opuściłyby Klub Parlamentarny Samoobrony. Andrzej Lepper twierdzi, że prawo nie zostało złamane. - Weksle nie ograniczają swobody posłów - mówi Lepper. Odrzuca też oskarżenia, że pod zastaw weksli były brane kredyty. - Żaden bank by na to kredytu nie dał - argumentuje wicepremier.
Jak powiedział nam jeden z mazowieckich działaczy Samoobrony, atmosfera w partii jest napięta. Choć liderzy są przekonani co do swoich racji, to nie można przewidzieć wyroku TK. Dlatego Samoobronie tak bardzo zależało na tym, aby nominację na sędziego TK jak najszybciej odebrała rekomendowana przez Leppera Lidia Bagińska. Poza tym zapowiedzi rozpadu koalicji w razie niekorzystnego werdyktu są pewną formą nacisku na sędziów, którzy weszli do Trybunału z rekomendacji PiS i LPR. Dzisiaj prezydium Samoobrony ma podjąć decyzję o zwróceniu wszystkich weksli.
Poseł Janusz Maksymiuk tłumaczy, że ewentualna delegalizacja Samoobrony pociąga za sobą automatyczny rozpad koalicji z powodów prawnych. - Partia podjęła uchwałę, że klub wchodzi do rządu - mówi Maksymiuk, zaznaczając, że skoro nie byłoby partii Samoobrona, to nie mogłaby być ona częścią rządu. Szef Samoobrony zastrzegł jednak, że nie jest to szantaż wobec PiS i premiera.
Andrzej Lepper potwierdził w sobotę, że w sądzie leży wniosek o rejestrację nowej partii pod nazwą Samoobrona Andrzeja Leppera. W razie potrzeby mogłaby ona wziąć udział w kolejnych wyborach.
- A może wystartowałyby dwie Samoobrony w wyborach? Mamy też związek zawodowy Samoobrona, moglibyśmy utworzyć blok wyborczy - żartował Lepper podczas wczorajszej konferencji prasowej w Sejmie. I zapewniał, że Samoobrona nie jest "padliną" i nie da się zjeść.
Samoobrona przechodzi też do ofensywy w sprawie tzw. seksafery. Lepper poinformował o wniosku do organów ścigania przeciwko Anecie Krawczyk. Chodzi jednak nie tylko o zniesławienie działaczy Samoobrony przez oskarżenie ich o molestowanie i wykorzystywanie seksualne. Aneta Krawczyk jest oskarżana przez liderów Samoobrony o fałszowanie dokumentów partyjnych. Wicepremier ponowił oskarżenia, że cała afera miała przyczynić się do upadku koalicji i rządu. Stwierdził, że za Anetą Krawczyk ktoś stał, a jej samej chodziło tylko o pieniądze. Krawczyk uważa zarzuty Leppera za "żałosną próbę ratowania swojej nędznej reputacji".
Ponadto działacze partii poinformowali, że do prokuratury 18 stycznia br. został złożony wniosek o ściganie Piotra Podgórskiego, byłego doradcy Leppera. Oskarżył on wicepremiera o to, że napastował jego żonę. Lepper miał obiecywać Podgórskiej, że w zamian pomoże w zrobieniu kariery jej mężowi. Przewodniczący twierdzi, że Podgórski złożył Samoobronie propozycję korupcyjną, bo przed wizytą w prokuraturze, gdzie miał zeznawać w tej sprawie, przyszedł do klubu i zapytał, co ma powiedzieć prokuratorowi. W nadziei na pewne korzyści miał złożyć zeznania korzystne dla Leppera. Wicepremier wyraził zdziwienie, że do tej pory nie dostał odpowiedzi z prokuratury na ten wniosek. - Jak padały zarzuty przeciwko nam, to prokuratura robiła wszystko od ręki. Jak my pokazujemy fakty, działań nie ma żadnych - zauważył. - Może są, ale ukryte, my o nich nic nie wiemy - dodał.
Krzysztof Losz

"Nasz Dziennik" 2007-03-12

Autor: ea