Kluczowa zasada rozeznania duchowego
Treść
Rozeznanie, jakie towarzyszy naszym wyborom, jest zatem procesem i nie można sprowadzać go do jednorazowego aktu. Stąd na co dzień potrzebna jest nam nieustanna przytomność, czujność i wrażliwość serca.
Wydaje się, że pierwszą zasadą jest prawda, że rozeznanie duchowe odnosi się do życia i z tej racji jest procesem, a nie jednym okazjonalnym wydarzeniem. Tak by było, gdyby chodziło o jednoznaczną ocenę czegoś, np. jakiegoś czynu. Jednak sama taka ocena jeszcze niczego nie rozstrzyga, gdyż życie toczy się dalej i rozstrzygnięcie następuje na jego końcu, a nie w jakimkolwiek momencie w jego trakcie. Najważniejsze zatem jest to, co z każdego wydarzenia, czy czynu wyniknie i będzie kształtowało naszą postawę w dalszym życiu. Każde wydarzenie: pomyślne lub niepomyślne dla nas, każdy nasz czyn: dobry lub zły i grzeszny, może stać się podstawą do budowania lub niszczenia naszego życia. To, że dobry czyn może nie prowadzić do Boga, powiedział sam Pan Jezus w wyżej cytowanym fragmencie w kontekście sądu ostatecznego (zob. Mt 7,22n). Oświadczył wówczas tym, którzy wyrzucali złe duchy i czynili wiele cudów mocą Jego imienia: Nigdy was nie znałem. Powodem odrzucenia była nieprawość ich życia. Podobnie w scenie z faryzeuszem i celnikiem w świątyni faryzeusz mimo wypełniania z całą gorliwością przepisów Prawa nie został przez Boga wysłuchany, a wysłuchany został celnik, przysłowiowy w tym czasie grzesznik.
Najwspanialsze nawet religijne doświadczenia, takie jak np. doznania mistyczne, dar języków czy proroctwa, mogą stać się dla nas pułapką przez to, że pobudzą w nas próżną chwałę i pychę. Aby tego uniknąć, trzeba mieć w sobie pokorę, dzięki której możemy zgodnie z zaleceniem św. Pawła chlubić się w Panu, a nie w sobie (zob. 1 Kor 1,31; 2 Kor 10,17). To samo należy odnosić do naszych najlepszych czynów miłosiernych. Natomiast nieszczęście, jakie nas spotka lub nawet nasz grzech może stać się wstrząsem i spowodować nawrócenie, które prowadzi do zbawienia.
Rozstrzygająca jest zatem nasza reakcja na to, co nas spotyka oraz na to, co sami zrobiliśmy. Dopiero wówczas dokonuje się nasz prawdziwy wybór dobra lub zła, życia lub śmierci. Naszych czynów możemy bowiem dokonać w emocjonalnym napięciu i wówczas trudno mówić o pełnej wolności, a co za tym idzie pełnej odpowiedzialności. Gdy opadną emocje, możemy prawdziwie wybierać i dlatego dopiero wówczas następuje właściwy moment rozstrzygający. Oczywiście nasze wybory prowadzą do następnych i tak dalej aż do śmierci. Nieustannie musimy wybierać. Rozeznanie, jakie towarzyszy naszym wyborom, jest zatem procesem i nie można sprowadzać go do jednorazowego aktu. Stąd na co dzień potrzebna jest nam nieustanna przytomność, czujność i wrażliwość serca. Są to postawy przeciwne życiu w bezrefleksyjnej spontaniczności, życiu kierowanym własnymi chęciami. Taką beztroską i bezrefleksyjną postawę obserwujemy u bardzo wielu ludzi.
Z drugiej strony przytomność, czujność i wrażliwość serca sprzeciwiają się budowaniu ideologii. Ta bowiem stara się ująć wszystko w określone schematy, sprowadza do z góry określonych zasad i sztywnego trzymania się prawa. Z taką postawą spotkał się Pan Jezus u uczonych w Piśmie i faryzeuszy. Z nimi, i to właśnie ze względu na taką postawę, dochodziło do najostrzejszych sporów. Wobec nich Pan Jezus użył najostrzejszych epitetów: groby pobielane, obłudnicy, synowie diabła… Życie jest zawsze bogatsze od wszelkiej ideologii. Ono jest dynamiczne, rozwija się i zmienia, dojrzewając. Stąd potrzebna jest nam nieustannie postawa czuwania, wsłuchiwania się w to, co się dzieje i wrażliwość serca, przy jednoczesnej wierności w zawierzeniu Bogu i przez to wierności Jego przykazaniom. Cnoty: wierność, wytrwałość, czujność, wrażliwość serca są najważniejszymi cnotami moralnymi Nowego Testamentu.
Szukanie rozstrzygnięć raz na zawsze, które zawierają się w zasadach i prawach, oznacza w istocie szukanie pewności. Natomiast dopóki żyjemy, nigdy nie możemy być pewni ani siebie, ani innych, ani czegokolwiek. Nawet, jak to już pisaliśmy wcześniej, żadna wartość na świecie nie jest absolutna. Jedynym Absolutem jest Bóg. Cokolwiek innego, jeżeli się staje absolutem, tym samym staje się bożkiem.
Oczywiście w swoim życiu musimy jednoznacznie wybrać np. małżeństwo z określoną kobietą lub życie w konkretnym zakonie, w kapłaństwie lub samotnie w świecie. Jednak w wyborze drogi wybieramy Chrystusa, a nie samą drogę jako taką. Bywają przypadki, gdy ktoś ożenił się, ale po śmierci kochanej żony, wstąpił do klasztoru i tutaj zakończył swoje życie. Istotne jest to, że wybierając, wybieramy Kogoś, a nie coś! Ponadto, jednak zarówno samo małżeństwo jak i powołanie zakonne czy kapłaństwo… jest żywą rzeczywistością, która wymaga budowania osobowej więzi i w nim także nic nie jest ustalone raz na zawsze, ale wymaga wierności powołaniu, nieustannej czujności i otwartości. Jeżeli nie będziemy dbali o wzmacnianie naszego powołania, nieuchronnie nadejdzie dzień załamania i upadku. Bóg dając nam życie i powołanie, jednocześnie oczekuje od nas współdziałania, by to było autentycznie nasze życie, a nie coś jedynie narzuconego.
Bóg daje życie i pragnie dla nas życia. To jest Jego pierwszy i najważniejszy zamysł w odniesieniu do nas, na co wskazaliśmy, mówiąc o tym, co jest prawdziwie nasze. Dlatego podstawową wolą Boga w odniesieniu do nas jest nasz rozwój ku pełni życia. Prorok Ezechiel wypowiada w imieniu Boga zdecydowaną deklarację:
Czyż tak bardzo mi zależy na śmierci występnego – wyrocznia Pana Boga – a nie raczej na tym, by się nawrócił i żył? (Ez 18,23).
Takie pragnienie w sposób obrazowy i jednoznaczny przedstawia przypowieść o miłosiernym ojcu, znana jako przypowieść o synu marnotrawnym. Ojciec w odpowiedzi dawanej starszemu, „porządnemu” synowi, który się oburzył na radosne przyjęcie marnotrawnego brata, powiedział:
Trzeba się weselić i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył, zaginął, a odnalazł się (Łk 15,32).
Żeby nie było wątpliwości, że takie jest głębokie pragnienie Boga, Pan Jezus w swoim komentarzu do trzech przypowieści wypowiada zdanie, które bulwersuje wielu ludzi:
Powiadam wam: Tak samo w niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia (Łk 15,7).
To zdanie jednak nie deprecjonuje wszystkich sprawiedliwych, ale jedynie podkreśla, wielkość Bożego pragnienia, aby nawrócili się ci, którzy wybrali drogę ku śmierci. Przy czym nawrócenie, o jakie chodzi, to przemiana serca, a nie powrót do tego, co było poprzednio. W życiu nigdy nie można wrócić do poprzedniego stanu, ale trzeba pójść do przodu. Jeżeli się nawet pobłądziło, trzeba z tego wyjść do czegoś nowego, a nie wracać do starego układu. Życie oznacza wzrost i to zarówno w odniesieniu do nas samych przez pogłębienie tożsamości naszego „Ja”, jak i również do wzrostu relacji miłości z innymi.
Boża wola zawsze zawiera w sobie ten podstawowy zamiar doprowadzenia nas do pełni życia. Możemy na początku mieć trudności, by ten zamiar odczytać, jednak zawsze on się w pewnym momencie odsłania. Jeżeli tego brak, to trudno mówić o Bożej woli czy powołaniu.
Fragment książki Rozeznanie duchowe
Włodzimierz Zatorski OSB – urodził się w Czechowicach-Dziedzicach. Do klasztoru wstąpił w roku 1980 po ukończeniu fizyki na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pierwsze śluby złożył w 1981 r., święcenia kapłańskie przyjął w 1987 r. Założyciel i do roku 2007 dyrektor wydawnictwa Tyniec. W latach 2005–2009 przeor klasztoru, od roku 2002 prefekt oblatów świeckich przy opactwie. Autor książek o tematyce duchowej, między innymi: “Przebaczenie”, “Otworzyć serce”, “Dar sumienia”, “Milczeć, aby usłyszeć”, “Droga człowieka”, “Osiem duchów zła”, “Po owocach poznacie”. Od kwietnia 2009 do kwietnia 2010 przebywał w pustelni na Mazurach oraz w klasztorze benedyktyńskim Dormitio w Jerozolimie. Od 2010 do 2013 był mistrzem nowicjatu w Tyńcu. W latach 2013-2015 podprzeor. Pełnił funkcję asystenta Fundacji Opcja Benedykta. Zmarł 28 grudnia 2020 r.
Żródło: cspb.pl, 15
Autor: mj