Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Klucz do prawdy

Treść

Z naczelnikiem Oddziałowego Biura Edukacji Publicznej IPN w Rzeszowie
dr. Krzysztofem Kaczmarskim, autorem książki "Pogrom, którego nie było. Rzeszów, 11-12 czerwca 1945 roku. Fakty, hipotezy, dokumenty", rozmawia Mariusz Kamieniecki


Dlaczego zdecydował się Pan na napisanie tej książki?
- Z zamiarem opisania wszystkich okoliczności antyżydowskich zamieszek w Rzeszowie w czerwcu 1945 r. nosiłem się od dawna, zbierałem również materiały archiwalne związane z tymi wydarzeniami. Moją decyzję przyspieszyła lektura "Strachu", gdyż Jan Tomasz Gross w sposób wyjątkowo nieudolny i nierzetelny opisał w tej książce rzeszowski "pogrom, którego nie było".

Co faktycznie było przyczyną rozruchów antyżydowskich w Rzeszowie?
- Przyczyną wzrostu nastrojów antyżydowskich w Rzeszowie było odkrycie wieczorem 11 czerwca 1945 r. w kamienicy przy ulicy Tannenbauma 12 potwornie zmasakrowanych zwłok 9-letniej dziewczynki Bronisławy Mendoń. Skóra z twarzy dziecka była zdarta, mięśnie nóg i rąk powycinane. W kamienicy tej mieszkało kilkunastu Żydów i to oni byli podejrzewani o dokonanie tej zbrodni.

Jaki był przebieg tych ekscesów?
- W nocy z 11 na 12 i w godzinach rannych już 12 czerwca Milicja Obywatelska aresztowała około stu, może stu kilkudziesięciu Żydów, którzy mieszkali przy ul. Tannenbauma, sąsiedniej ul. Sobieskiego oraz przebywali w tym czasie w okolicach dworca kolejowego. Po kilku, kilkunastu godzinach na skutek działań podjętych przez NKWD, KW MO i Wojewódzki Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Rzeszowie wszyscy zatrzymani Żydzi zostali zwolnieni i jeszcze tego samego dnia większość z nich opuściła Rzeszów. W godzinach popołudniowych tego samego dnia, tj. 12 czerwca, ukazało się nadzwyczajne wydanie "Dziennika Rzeszowskiego", w którym zamieszczono informację o znalezieniu zwłok dziewczynki. Zaraz potem pojawiła się plotka o mordzie rytualnym i kilkunastu znalezionych zwłokach dzieci. 14 czerwca ponownie zatrzymano jednego z owych kilkunastu Żydów mieszkających przy ul. Tannenbauma 12, który nie wyjechał z miasta. Przez prawie trzy miesiące był on tymczasowo aresztowany w związku ze śledztwem w sprawie zabójstwa Bronisławy Mendoń.

Jaki był wydźwięk tego mordu?
- Z informacji pochodzących głównie z relacji żydowskich wynika, że przed kamienicą przy ul. Tannenbauma, gdzie dokonano zbrodni, zebrał się tłum ludzi, wznoszono antyżydowskie okrzyki, paru - może kilkunastu - Żydów zostało poturbowanych, a mieszkania niektórych z nich miały zostać zdemolowane. Co ciekawe, w sprawozdaniu KW PPR w Rzeszowie za pierwszą połowę czerwca 1945 r. wydarzenia te określono mianem "małych wystąpień antyżydowskich". Jest to o tyle istotne, że sprawozdanie to podpisała ówczesna I sekretarz KW Stefania Romaniuk, przedwojenna komunistka narodowości żydowskiej, która przeżyła okupację niemiecką, ukrywając się na "aryjskich papierach", korzystając z pomocy ludności polskiej. Skali tych ekscesów nie można zatem absolutnie porównywać - jak czyni to Gross - z pogromami w Krakowie i Kielcach.

Jaką postawę w obliczu rzeszowskich wydarzeń przyjęły ówczesne władze?
- Władze komunistyczne robiły wszystko, by sprawę maksymalnie wyciszyć.

Dlaczego?
- Za parę dni w Moskwie rozpoczynały się rozmowy na temat utworzenia Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej. Ewentualny pogrom nie był wówczas na rękę rządzącym w Polsce komunistom, mógł bowiem im zaszkodzić, a nawet skompromitować ich w oczach Brytyjczyków czy Amerykanów. Co innego, gdyby komuniści mogli wykazać, że tylko dzięki zdecydowanej postawie aparatu bezpieczeństwa udało się udaremnić antysemicką prowokację "pohitlerowskich agentów". A zatem, że tylko oni - komuniści - są gwarantem bezpieczeństwa mieszkających w Polsce Żydów. Stąd nieudana próba obarczenia za ekscesy w Rzeszowie podziemia niepodległościowego.

Czy wiadomo coś na temat rzeczywistych sprawców mordu dziewczynki?
- Podczas prowadzonego śledztwa zabezpieczono dowody rzeczowe, które poddano ekspertyzie w Instytucie Ekspertyz Sądowych w Krakowie, przesłuchano też świadków, a mimo to nie udało się ustalić sprawcy zabójstwa. Jednak, według końcowego sprawozdania prokuratora prowadzącego postępowanie, poszlaki wskazywały na to, że dziewczynkę mógł zamordować któryś z żydowskich mieszkańców kamienicy przy ul. Tannenbauma 12. Ten mord i jego sprawca (sprawcy?) jest kluczem do wyjaśnienia wszystkich okoliczności "pogromu, którego nie było".

Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2009-02-28

Autor: wa