Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kłopoty z semper fidelis

Treść

Polacy kilka razy stawali w obronie Lwowa - w 1918, 1920 i 1939 roku. Najbardziej jednak znana jest ta pierwsza, listopadowa, walka z Ukraińcami o utrzymanie miasta, w którym połowa mieszkańców była właśnie narodowości polskiej. Szczególną pamięcią otacza się zwłaszcza Orlęta Lwowskie, młodych ludzi, z których wielu nie przekroczyło 17. roku życia. Na pytanie skierowane do Ministerstwa Spraw Zagranicznych, jak strona polska zamierza włączyć się w obchody rocznicy i kto bierze udział w lwowskiej części uroczystości, otrzymaliśmy odpowiedź, że... resort nie wie, o którą obronę Lwowa chodzi.
"Zakładając jednak, że mowa o sierpniu 1920, informujemy, iż data rocznicy jest jeszcze zbyt odległa, by możliwe było podanie konkretnych i szczegółowych informacji dotyczących działań MSZ związanych z obchodami rocznicowymi" - odpowiada Biuro Rzecznika Prasowego Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Problemu z odpowiedzią na pytanie, o którą obronę Lwowa chodzi, nie mieli natomiast posłowie. Dla Ryszarda Terleckiego (PiS) wiedza o tym wydarzeniu jest oczywista. Tłumaczy, że obrona Lwowa dla Polaków dwudziestolecia międzywojennego była czymś takim jak Powstanie Warszawskie dla nas. - Od Powstania Warszawskiego ta obrona różniła się tym, że okazała się sukcesem. To było niezwykle ważne wydarzenie w pamięci tamtego pokolenia i chociażby z tego powodu zasługuje na to, żeby o nim pamiętać dzisiaj - podkreśla Terlecki. Również Stanisław Rakoczy (PSL) zna historię Orląt Lwowskich i - jak sam mówi - kilka razy był na poświęconym im cmentarzu. Natomiast Janusz Piechociński (PSL) dopytuje, o którą obronę chodzi: tę z 1939 r. czy tę z okresu tworzenia się państwowości polskiej. Ostatecznie sam stwierdza, że "jeśli listopad, to wspominamy walkę o granicę, czyli fenomen Orląt Lwowskich". - Doszło wówczas do starć polsko-ukraińskich o miejsce i tożsamość Lwowa na mapie Europy po pierwszej wojnie światowej. Ten okupiony dużymi ofiarami wielki społeczny wielopokoleniowy zryw, który miał wówczas miejsce, rozstrzygnął o tym, że ta część Kresów znalazła się w odrodzonej II Rzeczypospolitej - przypomina Piechociński. Tadeusz Arkit (PO) przyznaje, że najnowsza historia dla jego pokolenia jest ciągle mało znana. Wynika to z faktu, że nie o wszystkim mówiono w szkole albo przedstawiano w sposób zafałszowany. - Kojarzę, że bitwa o Lwów była efektem finału I wojny światowej, rozpadu monarchii austro-węgierskiej. Interesujące jest to, że wówczas odbywało się ogólnopolskie spotkanie młodzieży, nie wiem dokładnie, ale chyba akademickiej. To właśnie oni byli głównymi bohaterami tych walk, które ostatecznie skończyły się dla nas korzystnie, m.in. dlatego, że Józef Piłsudski posłał tam wojska z odsieczą. Widocznym wspomnieniem tych wydarzeń jest część Cmentarza Łyczakowskiego we Lwowie, tzw. Cmentarz Orląt Lwowskich - opowiada Arkit.
Tomasz Latos (PiS) ma świadomość, że wszystko, co wie na temat tamtych wydarzeń, to ciągle za mało. - Wiem, że w obronie Lwowa i walce o niepodległość oraz polskość Lwowa brała udział przede wszystkim młodzież - szkolna, gimnazjalna, studencka. Wielu z nich oddało swoje życie za polski Lwów - przypomina.
Jolanta Szczypińska (PiS) podkreśla, że dla niej obrona Lwowa to przede wszystkim Orlęta. - Ta obrona trwała od 1 do 22 listopada i był to wielki dramat, ponieważ Polacy walczyli wtedy z przeważającymi siłami ukraińskimi. Ja pierwsze informacje na ten temat uzyskiwałam od moich dziadków - relacjonuje posłanka. I ubolewa, że temat tej rocznicy jest praktycznie nieobecny w większości mediów. - Nie było żadnego filmu dokumentalnego ani radiowego reportażu - mówi. Również Leszek Deptuła (PSL) ze smutkiem przyznaje, że to ważne wydarzenie w polskiej historii jest niestety mało znane. Wspomina też bohaterów nieco późniejszej akcji, z 1920 roku. - Niewiele wiemy np. o polskich Termopilach w Zadwórzu, gdzie tak naprawdę gimnazjaliści i licealiści lwowscy zatrzymali całą armię bolszewicką na przedmieściach Lwowa. Stoi tam postument, przy którym ja byłem kilkakrotnie. Towarzystwo Gimnastyczne "Sokół" z Mielca regularnie organizuje rajd w to miejsce i tam co roku oddajemy hołd obrońcom. Właśnie dlatego moja wiedza na ten temat jest większa - opowiada Deptuła. Poseł Marek Plura (PO) wie o Cmentarzu Orląt Lwowskich, bardziej jednak kojarzy obronę Lwowa z wydarzeniami z roku 1939, gdyż wiążą się one z rodzinną historią. - Moja rodzina jest od pokoleń śląska. Dziadek był polskim urzędnikiem państwowym, dlatego 1 września po wkroczeniu wojsk niemieckich uciekał na wschód tak daleko, jak mógł. I właśnie Lwów to była jego ostatnia stacja. Tam brał udział w obronie miasta. Nie wiem, na ile czynny, bo byłem za mały, kiedy dziadek zmarł - wspomina poseł Plura.
Pytani, w jaki sposób można i trzeba upamiętniać bohaterski Lwów, posłowie przyznają, że ciągle niewiele się o tych wydarzeniach mówi. Wprawdzie rocznica obrony miasta jest świętowana w tym roku, jednak ze względu na epidemię grypy, uroczystości przeniesiono z Cmentarza Orląt Lwowskich do katedry. W Polsce natomiast panuje głucha cisza.
Zdaniem Piechocińskiego, najkorzystniej byłoby działać na trzech płaszczyznach: upamiętnić rocznicę okolicznościową uchwałą Sejmu, a oprócz tego organizować konferencje naukowe oraz zaktywizować media w tym zakresie. - Choćby ta nasza rozmowa jest elementem pilnowania tego dziedzictwa historycznego i tego ważnego wydarzenia - zauważa parlamentarzysta. Leszek Deptuła podkreśla, że obecne obchody tej rocznicy mają charakter inicjatyw oddolnych, dlatego trzeba pamięć o niej przywrócić ogółowi społeczeństwa, bo niestety jest ona szczątkowa. - Trzeba tej rocznicy nadać bardziej oficjalny charakter. Nie mówię o święcie państwowym, ale chociażby o wpisaniu jej np. w kalendarz obchodów walk o Niepodległą - proponuje Deptuła, sugerując, by służby dyplomatyczne otoczyły stałą opieką, także konsularną, miejsca pamięci, takie jak np. wspomniany pomnik w Zadwórzu. Miejsce to zwane jest "polskimi Termopilami". Tu polski oddział złożony z młodych obrońców Lwowa 17 sierpnia 1920 r. stawił bohatersko opór przeważającym siłom bolszewickim. Polscy żołnierze bohatersko bronili się do końca, nawet po wyczerpaniu amunicji. Rozwścieczeni oporem młodych lwowiaków bolszewicy pozostałych przy życiu rąbali szablami, a rannych dobijali kolbami karabinów.
Maria S. Jasita
"Nasz Dziennik" 2009-11-10

Autor: wa