Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kłopot Jakubowskiej

Treść

Ogłoszony wczoraj wyrok ośmiu miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu może stanąć na przeszkodzie Aleksandrze Jakubowskiej w powrocie do polityki. Jakubowska, była wiceminister kultury w rządzie Leszka Millera, pozazdrościła swoim byłym kolegom z PZPR: Leszkowi Millerowi i Józefowi Oleksemu, których na listach wyborczych swojej partii widziałby szef SLD Grzegorz Napieralski, i sposobiła się do startu w jesiennych wyborach parlamentarnych.
Wiele wskazuje na to, że w wyborcze szranki dzięki szefowi SLD Grzegorzowi Napieralskiemu staną na jesieni dwaj byli premierzy: Józef Oleksy i Leszek Miller, i być może zobaczymy ich niebawem w ławach poselskich bądź senatorskich. Powrót na pierwszą, polityczną linię kolegów z PZPR musiał zachęcić do tego samego także byłą wiceminister kultury Aleksandrę Jakubowską, która prawdziwą sławę zyskała dzięki temu, iż jej nazwisko padało w kontekście afery Rywina. Pod koniec czerwca pokazała się w telewizji, a pytana o swój start w wyborach parlamentarnych, odsyłała do czasu ogłoszenia list wyborczych. Dziś sprawa politycznej przyszłości Jakubowskiej nieco się skomplikowała. W ponownym procesie w związku z aferą Rywina została skazana na osiem miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata, z orzeczeniem dwuletniego zakazu zajmowania stanowisk w administracji rządowej i samorządowej. A to wszystko w związku z nieprawidłowościami w czasie prac nad ustawą medialną w 2002 roku. W 2007 r. została w sprawie uniewinniona, jednakże rok później sąd drugiej instancji wyrok uchylił. Jakubowskiej był postawiony zarzut przekroczenia uprawnień i działania na szkodę interesu publicznego w wyniku bezprawnego dokonania zmian zapisów w rządowym projekcie nowelizacji ustawy. Wbrew ustaleniom rządu zmieniła tak zapis w projekcie, że prywatyzacja Polskiej Telewizji Regionalnej nie byłaby możliwa.
Jakubowska stwierdziła, że wyrokiem jest zdziwiona i złoży odwołanie. Chętni na przywrócenie do politycznego życia środowiska PZPR-owskich aparatczyków będą musieli szukać sobie innych kandydatów. Do wzięcia jest choćby były wieloletni szef MSW i PRL-owski premier Czesław Kiszczak, tym cenniejszy nabytek, iż uznany przecież przez redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej" za człowieka honoru.
Artur Kowalski
Nasz Dziennik 2011-07-20

Autor: mj