Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Klich mataczy w sprawie generała Błasika

Treść

- Tak, chciałem zdymisjonować gen. Andrzeja Błasika po katastrofie CASY - przyznał minister obrony narodowej Bogdan Klich tuż po odrzuceniu w Sejmie wniosku o jego odwołanie. Jednak dwa lata temu, tuż po wypadku pod Mirosławcem, stanowczo dementował w mediach takie zamierzenia, stwierdzając, że jest najlepszego zdania o szefie Sił Powietrznych. Opozycja uważa, że jest to przejaw cynicznego wyrachowania politycznego i braku postawy honorowej.
- Tak, po katastrofie CASY uważałem, że tak należy zrobić [zdymisjonować gen. Błasika], ale ze strony Pałacu Prezydenckiego był jednoznaczny sprzeciw - stwierdził Klich w TVN 24 niedługo po tym, jak został odrzucony wniosek opozycji o jego odwołanie z funkcji szefa MON. Klich przyznał, że rozmowy w tej sprawie nie prowadził bezpośrednio z prezydentem Lechem Kaczyńskim, ale z ówczesnym szefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego Władysławem Stasiakiem. - Nie pamiętam w tej chwili, jak to wtedy argumentowano, w każdym razie był sprzeciw - dodał.
Szef MON tym samym potwierdził ówczesne medialne spekulacje dotyczące działań resortu zmierzających do odwołania gen. Błasika. Jednak w 2008 r. Klich kategorycznie im zaprzeczał. - To jakaś kompletna bzdura. Nie przyszło mi to do głowy - komentował wówczas doniesienia "Rzeczpospolitej" na antenie RMF FM. - To jest jeden z lepszych dowódców naszych Sił Powietrznych. Świetnie mi się z nim współpracuje. Dobrze wykonuje zadania, jest zdyscyplinowany, zawsze do usług. Jestem jak najlepszego zdania o gen. Błasiku - mówił.
Przyznał także, że "dowódca Sił Powietrznych nie miał żadnego wpływu na to, jak wyglądał ten nieszczęsny lot". - Nie mam żadnych zastrzeżeń co do funkcjonowania gen. Błasika w tamtym czasie - mówił w marcu 2008 r. szef resortu obrony, odnosząc się do stycznia tegoż roku, kiedy doszło do katastrofy CASY.
Równie pozytywnie o gen. Błasiku wypowiadał się Klich na jego pogrzebie 28 kwietnia 2010 roku. - Andrzeju, mieliśmy się spotkać w innych okolicznościach. Miałeś otrzymać kolejną gwiazdkę, która ci się należała - mówił Klich. - Byłeś prawdziwym gospodarzem Sił Powietrznych - dodał, podkreślając inteligencję i wiedzę generała oraz dbałość o warunki służby podległych mu żołnierzy.
Zmiennością opinii Klicha są zaskoczeni przedstawiciele opozycji, którzy uważają, iż jest to dowód wyrachowania politycznego.
- Jest to przykład wyrachowania, przykład fałszywej postawy, przykład postępowania niehonorowego - twierdzi poseł Jarosław Zieliński (PiS). - Minister nie może postępować niehonorowo, jeżeli raz mówi jedno, a innym razem co innego, to nie jest to honorowe. Niech się nie ośmiesza takimi sprzecznymi wypowiedziami - dodaje.
- W polskiej tradycji wojskowej i państwowej przywykliśmy do innych postaw, zwłaszcza w wojsku, a minister Klich, mimo że sam nie jest wojskowym, te tradycje powinien przyjmować i kultywować. Jeżeli raz mówi to, drugim razem co innego, to jego wypowiedzi brzmią fałszywie, zwłaszcza te, w których mówi, że bronił albo że nie bronił, miał zastrzeżenie, a ktoś mu nie pozwalał - ocenia Zieliński. - Jeżeli uważał wtedy, że to był zły dowódca, to powinien składać wniosek, tak postępuje szanujący się minister, zwłaszcza takiego resortu, jak Ministerstwo Obrony Narodowej.
Klicha bronią posłowie koalicji, argumentując, że minister zapewne na początku nie był jeszcze przekonany do gen. Błasika. - Minister Klich dostał w "spadku" szefów Sił Zbrojnych i zapewne nie był jeszcze do nich przekonany - sugeruje poseł Jerzy Budnik (PO) z sejmowej Komisji Obrony Narodowej. - Nie przypuszczam, żeby to był jakiś cynizm czy jakaś hipokryzja - mówi Budnik. Poseł sugeruje, że być może wynikiem prac tej komisji były ustalenia odnośnie do szefa Sił Powietrznych i stąd Klich podejmował takie kroki.
Taka argumentacja nie przekonuje jednak posłów opozycji. - Kolejny raz minister myli się i zmienia zdanie - uważa poseł Marek Opioła (PiS), również z sejmowej Komisji Obrony Narodowej. Przypomina swoje słowa z czwartkowej debaty nad wnioskiem o odwołanie Klicha, kiedy powiedział: "Ostatnio dowiedzieliśmy się od ministra, że gdyby po katastrofie samolotu CASA prezydent odwołał ówczesnego dowódcę Sił Powietrznych śp. generała Andrzeja Błasika, do innych tragedii by nie doszło. Gratuluję pomysłu i odporności na rzeczywistość".
- Od samego początku uważam, że Klich nie mówił prawdy, teraz się poczuł na siłach, że znowu może wrócić do swojej starej retoryki - dodaje Opioła.
Posłowie PiS wskazują, że Klich nie bronił honoru gen. Błasika po ogłoszeniu raportu MAK, w którym zarzucono mu, że był pijany. - Klich mówił, że bronił honoru polskiej armii, że bronił honoru polskiego żołnierza... Tak bronił, że wdowa po gen. Błasiku musiała przyjść tu, do Sejmu, i na oczach wszystkich, przed kamerami, płakać, wstydząc się za to, co pan robił z gen. Błasikiem - mówił podczas debaty w Sejmie poseł Antoni Macierewicz (PiS).
- Można się spierać, kiedy trzeba było skrytykować to wystąpienie gen. Anodiny - powiedział Budnik, zaznaczając, że ze strony ministra Klicha słowa krytyki padły dwa dni po ogłoszeniu raportu.
Również sam minister nie zgadza się z zarzutami, iż nie bronił honoru Błasika w związku z tezami raportu MAK. - Po raz pierwszy broniłem honoru gen. Błasika w mowie pożegnalnej podczas jego pogrzebu - tłumaczył się szef MON na posiedzeniu sejmowej komisji, dodając, że ostatnio robił to publicznie w programach radiowych i telewizyjnych.
W ocenie pełnomocnika rodziny gen. Błasika, mecenasa Bartosza Kownackiego, nie była to obrona skuteczna, skoro MAK zamieścił w swoim raporcie dane drażliwe dotyczące szefa Sił Powietrznych, łamiąc konwencję chicagowską, bo generał był pasażerem samolotu, a nie członkiem załogi. Kownacki skierował w tej sprawie pismo do premiera Donalda Tuska, aby interweniował w sprawie wycofania tych danych z raportu.
- Następnie zamierzamy wystąpić do MAK z wnioskiem, żeby te dokumenty zostały usunięte - mówi nam Kownacki. Przyznaje również, że rozważa skierowanie do sądu pozwu związanego z naruszeniem dóbr osobistych rodziny zmarłego gen. Błasika. - Niestety, występuje tu problem z jurysdykcją w tej sprawie polskiego sądu, który nawet jakby się uznał za właściwy, to trudno oczekiwać ze strony rosyjskiej dobrej współpracy - przyznaje. - Problemy prawne występują także w sytuacji sprawy karnej, gdyby Anodina była rosyjskim urzędnikiem państwowym, to byłoby to prostsze, ale ona jest urzędnikiem organizacji międzynarodowej - wskazuje Kownacki.
Jeśli chodzi o ewentualne pozwy wobec polskich urzędników w związku z raportem MAK, to adwokat ocenia, że nie ma podstaw prawnych. - Można władzom polskim zarzucać np. opieszałość, ale tego typu działania nie podpadają pod odpowiedzialność cywilną czy karną, to jest odpowiedzialność moralna i polityczna - stwierdza.
Do takiej właśnie odpowiedzialności próbowali pociągnąć Klicha posłowie opozycji. Ale ich wniosek został odrzucony. - Sprzeczne przekazy Klicha na temat gen. Błasika potwierdzają, że nie powinien on być ministrem żadnego resortu, a szczególnie resortu obrony narodowej. Nie bronił honoru generała, kiedy Rosjanie oczerniali go w swoim raporcie, zostawił jego pamięć bez ochrony, tak jakby się bał tego głosu zabrać - wskazuje Zieliński. - Moim zdaniem, w pewnym momencie premier podejmie taką decyzję, że go w końcu odwoła, rozumiem, że arytmetyka sejmowa musiała zwyciężyć, ale dni ministra Klicha są policzone - ocenia Opioła.
Zenon Baranowski
Nasz Dziennik 2011-02-07

Autor: jc