Klęski pod siatką
Treść
Nie tak miały wyglądać pierwsze mecze naszej dwójki w Lidze Mistrzów siatkarzy. Zarówno Skra Bełchatów (grupa F), jak i Domex Tytan AZS Częstochowa (grupa A) przegrały swoje mecze - i to bezdyskusyjnie, nie zdobywając nawet jednego seta. Mająca ogromne aspiracje Skra na własnym parkiecie podejmowała niemiecki VfB Friedrichshafen - drużynę dobrą, mocną, ale pozostającą w zasięgu możliwości mistrzów Polski. Tymczasem bełchatowianie, grający bez kontuzjowanych Stephane'a Antigi, Pawła Maciejewicza, Janne Heikkinena i Marcina Możdżonka, okazali się drużyną słabszą, pozbawioną atutów, niezdolną do podjęcia skutecznej walki. Gospodarze fatalnie rozpoczęli, po kilku minutach gry przegrywali już 2:6. W tym jednak momencie zwarli szyki, ruszyli do przodu, zaatakowali, z powodzeniem. Odrobili straty, objęli prowadzenie 13:12 i to wszystko, co można dobrego powiedzieć o ich postawie w tej odsłonie. W drugiej było lepiej. Długo, ale do czasu. Bełchatowianie, po wyrównanym początku, uzyskali przewagę, wygrywali już 20:15 i... stanęli. Niemcy bezlitośnie to wykorzystali, zdobyli sześć punktów z rzędu, odbierając naszym ochotę do gry. Trzeci set dawał nadzieję do stanu 6:6 - potem na parkiecie istnieli już tylko goście, którzy niespodziewanie łatwo wygrali 3:0 (25:22, 25:22, 25:18). - Wyszliśmy na parkiet bardzo spięci, co nie pozwoliło nam pokazać wszystkich możliwości. Nerwy dały znać o sobie szczególnie w drugim secie, kluczowym dla losów pojedynku - przyznał prowadzący Skrę Daniel Castellani. Porażka Skry była zaskoczeniem, niepowodzenie częstochowian już nie. Choć z drugiej strony mogliśmy liczyć, że podejmą walkę, tymczasem mecz był wyjątkowo jednostronny - Fenerbahce wygrał 3:0 (25:22, 25:19, 25:21). Pisk "Nasz Dziennik" 2008-11-06
Autor: wa