Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Klasztor wraca pod zarząd Kościoła

Treść

Z faktem powrotu klasztoru Kamedułów w Wigrach pod zarząd prawowitego właściciela - diecezji ełckiej, i likwidacji funkcjonującego tam od przeszło 30 lat Domu Pracy Twórczej nie może pogodzić się "Gazeta Wyborcza". Fałszywie oskarża Kościół o to, że ten chce wyrzucić największą instytucję kulturotwórczą Suwalszczyzny z klasztoru, a tym samym ją zniszczyć. Oskarżeniom stawianym przez "Wyborczą" przeczy oficjalne stanowisko ministerstwa kultury, które samo zainteresowane było zlikwidowaniem w tym miejscu Domu Pracy Twórczej. Już w piśmie z 27 września 2005 roku, skierowanym do ks. bp. Edwarda Mazura, ordynariusza diecezji ełckiej, Waldemar Dąbrowski, minister kultury w rządzie SLD - PSL, pisał: "Ocena minionych 10 lat funkcjonowania tej instytucji kultury (chodzi o Dom Pracy Twórczej w Wigrach) niestety potwierdza, iż nowa formuła funkcjonowania tej jednostki nie sprawdziła się. Jej działalność nie wpłynęła na rozwój ruchu kulturowego i twórczego w tym regionie... Znaczna odległość od Warszawy uniemożliwia dostateczną kontrolę tej placówki przez ministerstwo... Przedstawiając powyższą ocenę sytuacji, uprzejmie proszę Jego Ekscelencję o rozważenie możliwości wygaszenia umowy obowiązującej do 2023 roku, w terminie krótszym niż przewiduje ta umowa" - czytamy w liście. - Ten dokument świadczy jasno, że cała inicjatywa powrotu klasztoru pod zarząd Kościoła nie wypłynęła od nas, ale z ministerstwa kultury. Tym bardziej nie w naszej mocy jest likwidacja Domu Pracy Twórczej w Wigrach, ale w mocy ministra kultury - powiedział nam ksiądz Antoni Skowroński, kanclerz kurii ełckiej. - Dziwią mnie więc doniesienia niektórych mediów, jakoby miał to być "zamach" Kościoła na ważną instytucję kulturalną Suwalszczyzny - dodał. Zaznaczyć tu jeszcze należy, że zamiar likwidacji Domu Pracy Twórczej minister Waldemar Dąbrowski podjął wskutek m.in. wykrycia nadużyć, jakie miały miejsce podczas remontów klasztoru prowadzonych przed rokiem 2002. Prokuratura wyliczyła, że Skarb Państwa stracił w ten sposób około 1 mln złotych. O przyjęcie korzyści majątkowej, nakłanianie do składania fałszywych wyjaśnień, przekroczenie uprawnień oraz fingowanie przetargów na roboty remontowe prowadzone w byłym klasztorze Kamedułów prokuratura oskarżyła byłą dyrektorkę Domu Pracy Twórczej w Wigrach. Na początku tego tygodnia zakończył się proces w tej sprawie. Wyrok ma zapaść w grudniu. Następny rząd (po SLD) spod znaku PiS podtrzymał plany przekazania klasztoru pod zarząd Kościoła, a funkcjonujący tam Dom Pracy Twórczej, w swoim programie "Tanie Państwo", przeznaczył do likwidacji. Jednak podczas swoich krótkich rządów PiS i jego koalicjanci nie zdążyli zrealizować tych planów. Temat przejął Bogdan Zdrojewski, minister kultury i dziedzictwa narodowego w obecnym rządzie PO - PSL. We wrześniu br. podjął rozmowy na temat dalszych losów klasztoru z księdzem biskupem Edwardem Mazurem. Minister zaproponował kurii podpisanie umowy dzierżawy na 50 lat i przekazanie na remont klasztoru kwoty rzędu 30 mln złotych. - Biskup Edward Mazur, po konsultacjach z Radami Diecezji, uznał, że to zbyt długi okres, obietnica finansowania remontu klasztoru przez półwiecze - niepewna, chociażby z powodu częstych zmian rządów i konstruowanych przez nie budżetów, a gruntowne remonty są konieczne natychmiast. Z tych głównie powodów biskup nie przyjął propozycji ministra - powiedział nam ksiądz Antoni Skowroński. Ostatecznie ustalono, iż klasztor wróci pod zarząd Kościoła, czyli kurii ełckiej. Bieżące umowy dzierżawy, które sięgają roku 2023, zostają unieważnione. Ważność obowiązywania aneksu do umowy dzierżawy, który pozwala renegocjować umowę, kończy się 12 kwietnia 2009 roku i z tą datą obiekt powinien wrócić pod zarząd kurii ełckiej. Minister zagwarantował swoją życzliwość i możliwość corocznego dofinansowywania obiektu w ramach dotacji celowych. Pieniądze na remonty klasztoru są pilnie potrzebne, ponieważ dotychczasowy dzierżawca przez 35 lat (umowa dzierżawy obowiązuje od roku 1973) nie przeprowadził tu żadnego generalnego remontu. Zadbał jedynie o to, żeby oczy zwiedzających cieszyły się ładnie pomalowanymi ścianami (co miało miejsce w 1999 roku przed letnią wizytą na Wigrach Jana Pawła II). Niewiele jednak uczyniono, żeby zlikwidować "bombę zegarową", która tyka u podwalin klasztoru. - Nigdy nie było tu kanalizacji burzowej. Przez wiele lat 80 procent ścieków z Domu Pracy Twórczej nie było odprowadzane rurami, ale wsiąkało pod fundamenty klasztoru. To poważnie je nadwyrężyło i grozi zawaleniem obiektów klasztornych - alarmuje kanclerz kurii ełckiej. - Stanęliśmy przed trudnym faktem, bo nasza diecezja jest mała i trudno będzie jej sprostać potrzebom zdobycia ogromnych sum, jakie potrzebne są na uratowanie klasztoru przed ruiną. Ale zrobimy wszystko, by ten skarb kultury narodowej ocalić dla następnych pokoleń - zapewnia kanclerz. Kuria ełcka, wbrew sensacjom podawanym przez niektóre media, nie ma zamiaru zamykać klasztornej bramy przed kulturą. - Klasztor w Wigrach jest miejscem, skąd jak najbardziej powinna promieniować kultura. Kościół zawsze był mecenasem kultury i sztuki, także tutaj, gdzie od XVIII wieku zachodnią kulturę jako pierwsi krzewili i promowali na Suwalszczyźnie Kameduli (Kameduli założyli m.in. Suwałki). Jesteśmy więc cały czas otwarci na dotyczące klasztoru propozycje kulturalne ze strony ministerstwa, województwa czy miasta Suwałki. Tu nic się nie zmienia - zapewnia ksiądz Skowroński. Duchowny poinformował nas także, że klasztor po powrocie pod zarząd kurii nadal będzie otwarty dla osób chcących go zwiedzić. Przypomniał również, że kościół należący do kompleksu klasztornego jest czynną parafią, od stuleci rozwijającą swoją duszpasterską działalność i że to się nie zmieni. Adam Białous "Nasz Dziennik" 2008-11-22

Autor: wa