Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kłamstwa Obamy

Treść

Kampania: kim tak naprawdę jest Barack Obama, jaką rozpoczął kilka dni temu John McCain, przynosi efekty. Sondaże przeprowadzone na kilka godzin przed trzecią i ostatnią debatą telewizyjną kandydatów na prezydenta USA pokazały, że przewaga czarnoskórego senatora stopniała do zaledwie ok. 4 punktów procentowych.

Od pewnego czasu kandydat Republikanów nawołuje zwolenników Obamy, aby sprawdzili, kim w rzeczywistości jest ich idol. Namawia ich, by przejrzeli akta demokraty i sprawdzili wszystkie kłamstwa, jakich miał się dopuścić. W odpowiedzi na apel Johna McCaina wielu blogerów na swoich stronach skrupulatnie wychwytywało i umieszczało różnego rodzaju oszustwa, jakich nie może wyprzeć się Barack Obama.
Demokrata w odpowiedzi na słowa McCaina deklaruje, że nie ma nic do ukrycia i zachęca do zajrzenia w jego "teczkę". Jednak już w tym momencie dociekliwi internauci złapali Obamę na kłamstwie, ponieważ większa część wyników głosowań, w których brał on udział w ostatnim roku, została utajniona i nie ma możliwości zweryfikowania jego słów. Ponadto cała kariera Obamy w Senacie, zarówno stanowym, jak i krajowym, jest wyjątkowo niejasna. W jednym z wywiadów twierdził, że w stanowym senacie Ilinois brał udział w przygotowaniu 900 ustaw, podczas gdy w rzeczywistości było ich zaledwie 26, przy czym żadna z nich nie była jego całkowicie autorskim pomysłem.

Głosował przeciwko swojej ustawie
Jednym z większych oszustw, jakie zdaniem blogerów dało wmówić sobie amerykańskie społeczeństwo, jest wiara w to, iż Barack Obama zna się lepiej na ekonomii niż McCain. Po sprawdzeniu okazało się, że jedyny projekt ustawy ekonomicznej, jaki przygotował ciemnoskóry senator, był tylko kombinacją pomysłów kolegów z jego ugrupowania. Została ona odrzucona już na etapie głosowań w samej partii. Poniosła druzgocącą porażkę stosunkiem głosów 99:0, w tym nawet Obama głosował przeciwko swojej własnej ustawie! Taki sam los spotkał ustawę dotyczącą polityki nuklearnej, której autorstwem dziś chlubi się demokrata. Jego partia odrzuciła projekt już na etapie przygotowań, określając go jako "fatalny", gdyż stwarzający liczne możliwości korupcji i nadużyć. Także przypisywanie sobie przez Obamę decydującego udziału w powstaniu nowej ustawy o badaniach na embrionalnych komórkach macierzystych tzw. Ethical Bill jest kłamstwem. Uważni obserwatorzy jasno przedstawiają, że nie pisał on jej, nie tworzył poprawek, nie przedstawiał w Senacie, a nawet nie brał udziału w dyskusji nad nią. Może to i lepiej.

Syn ministra czy pasterza kóz?
Jednak to nie jedyne fałszerstwa Obamy. Kampania demokraty oparta jest także na wielu mniejszych kłamstewkach, mających na celu wykreowanie wizerunku, który "sprzeda się" w mediach. To, co podkreślał John McCain, jego rywal przedstawia się jako człowiek wywodzący się z ludu. - Czy aby na pewno tak jest? - pyta retorycznie republikanin. Obama mówi, że jego ojciec był pasterzem kóz i wraz z matką żyli w bardzo ciężkich warunkach. Prawdą jest jednak, że dzisiejszy pretendent do urzędu prezydenta USA jako syn członka rządu Kenii miał wyjątkowo dobrą sytuację, był uprzywilejowany i miał dostęp do najlepszej edukacji. Dodaje przy tym, że jego ojciec, kiedy już zaczął działać społecznie, był prawdziwym bojownikiem o wolność. Niestety, rząd, który tworzył, jest obecnie uważany w Kenii za jeden z najbardziej skorumpowanych w historii kraju. Działania jego rodziny na rzecz Kenii do dziś przynoszą opłakane skutki. Nic dziwnego, że Obama milczy na temat faktu, iż jego kuzynem jest Raila Odinga. Ten kenijski polityk doprowadził bowiem do dramatycznego wybuchu przemocy i rozlewu krwi w kraju po wyborach w 2007 roku.
Senator Illinois ma także problem z określeniem swojego wyznania. Co chwilę zmienia zdanie na temat wiary. Wydaje się, że całkowicie wyparł z pamięci fakt, iż jego rodzina ma korzenie muzułmańskie, a on sam uczęszczał do szkoły koranicznej przez ponad 4 lata. Ponadto we wszystkich dokumentach w miejscu wyznanie Barack Husein Obama ma wpisane - islam. Aż do momentu startu w wyborach stanowych, kiedy to żona przekonała go, iż korzystniej będzie zmienić religię. Ponadto mimo że polityk ten wielokrotnie próbował udowadniać, iż jego imię wywodzi się z Suahili, to jednak zarówno Barack (od baraka - błogosławiony), jak i Obama, no i co trudno ukryć - Husein, są pochodzenia arabskiego.
Inne fałszerstwa dotyczą zawyżonych kwalifikacji, jakimi ma się legitymować kandydat Demokratów. Obama wielokrotnie twierdził, że w czasie praktyki akademickiej pracował na stanowisku profesora prawa konstytucyjnego. Podczas gdy w rzeczywistości udało się ustalić, że był on jedynie starszym lektorem. I to na urlopie.

Jest przeciw, ale głosuje "za"
Kolejną sprawą, w której Barack Obama mija się z prawdą, jest kwestia Iraku. Jego stanowisko wzbudza krytykę nawet wśród Demokratów. W trakcie kampanii wielokrotnie powtarzał, że od początku swojej działalności politycznej opowiadał się przeciwko wojnie w Iraku. Nie może się jednak wyprzeć faktu, że gdy dochodziło do głosowań w sprawie dodatkowych wydatków na armię na Bliskim Wschodzie, zawsze opowiadał się "za". Ponadto wzburzenie jego zwolenników wywołuje fakt, iż w ciągu ostatnich miesięcy kilkakrotnie zmieniał datę planowanego wycofania amerykańskich żołnierzy z tego kraju.


Łukasz Sianożęcki
"Nasz Dziennik" 2008-10-16

Autor: wa