Przejdź do treści
Przejdź do stopki

KŁAMSTWA LOTU PLF-101-I-M

Treść


CZYLI MÓJ SKROMNY GŁOS
10 kwietnia 2010 roku samolot Tu-154M odbył katastrofalny lot na trasie WarszawaSmoleńsk, o statusie lotu HEAD. Była to informacja dla Kontroli Obszaru (ACC) i Kontroli Zbliżania (APP), że na pokładzie tego statku powietrznego znajduje się jedna z najważniejszych osób w państwie(w tym przypadku Pan Prezydent Lech Kaczyński). Wszystkie polskie służby i zagraniczne miały pełną świadomość tego lotu: kto jest w powietrzu, jaki ma status, skąd i dokąd leci, gdyż jest to ich absolutnym obowiązkiem. Dane te zawarte w informacji (statusie lotu) były dostępne dla każdego kontrolera APP i ACC. Nie ma po prostu innej możliwości. Oznaczenie PLF-101-I-M oznaczało lot statku powietrznego w statusie nie tylko HEAD, ale także Polskich Sił Zbrojnych (PLF), a także oznaczenie „M” było nadaniem temu lotu statusu militarnego. Tak więc w 100% był to lot militarny. Mówienie, że było inaczej, a więc że była to prywatna wizyta, albo lot cywilny jest zwyczajnym kłamstwem. Powyższe istotne fakty, w sposób oczywisty determinują procedury jakim powinno podlegać wszystko co z tym lotem było związane. Ponadto załogę samolotu Tu-154M stanowili żołnierze i pracownice 36. SPLT w liczbie siedmiu osób.

 Tak więc w tym przypadku zapisy Konwencji Chicagowskiej nie mają mocy obowiązującej w przypadku samolotów wojskowych.



Dlatego głównym pytaniem jakie się nasuwa na myśl jest: dlaczego Tusk powołuje się na zapisy konwencji i załącznika nr 13? Jeżeli Donald Tusk ( ogólnie rząd), powołuje się na jej postanowienia należy jego słowa odczytywać w ten sposób: nie konwencja tak stanowi, tylko polski rząd w porozumieniu z rosyjskim tak ułożyli swoje prawa i obowiązki ale przymusu niebyło. Istotnym elementem całej tej układanki powinien być dokument stwierdzający właśnie takie podejście. Jest to podwójnie złe dla rządu bo:

1.      Gdy podpisał taki dokument ( porozumienie) oznacza, że sam zrezygnował z prowadzenie śledztwa w statusie wojskowy, a więc odda śledztwo

2.      Gdy nie podpisał takiego dokumentu oznacza dokładnie to samo co w punkcie pierwszym tyle tylko, że dodatkowo na niczym się nie zna. Po prostu serwilizm i dyletanctwo.

Ponadto obowiązkiem Biura Ochrony Rządu było objęcie wszystkich okoliczności mogących mieć wpływ na bezpieczeństwo Pana Prezydenta, dlatego byli funkcjonariusze BOR na pokładzie TU-154-101-M. Ponadto powinni być na lotnisku i co więcej POWINNI BYĆ W TWR (wieży kontroli lotu), gdyż takie są procedury. O ile w przypadku ściemniania dotyczącego oznaczeń a więc statusu lotu, mamy do czynienia z kłamstwem medialnym, to w przypadku oficerów BOR, których nie było na lotnisku oraz w TWR, mamy do czynienia z niewybaczalnym łamaniem procedur bezpieczeństwa, a prawdopodobne kłamstwo szefa BOR ( w świetle nowych faktów) jest przesłanką do postawienia jego przed sądem wojskowym.

http://aman.salon24.pl

Autor: jc